Autor: Wojciech Lewandowski
Wydawnictwo: STAPIS
Czym jest przygoda? Dla jednych będzie to odkrycie nowego smaku lodów, dla innych samotna wyprawa na lodowiec. Jedni, w kategoriach przygody traktują wyjazd pod namiot do pobliskiego lasu, inni zaś porzucenie pracy i wyruszenie w podróż dookoła świata. Mimo iż każdy rozumie przygodę inaczej, to jednak niezmiennie wiąże się ona z rozkosznym dreszczykiem, z niecierpliwością jej przeżywania, z trwałym zapisem w pamięci i – nierzadko – ze wspaniałymi zdjęciami tę przygodę dokumentującymi.
Właśnie zdjęcia, zrobione na przestrzeni wielu lat, pozwalające wrócić wspomnieniami do przygód tych małych i tych dużych, stały się motywem przewodnim książki Wojciecha Lewandowskiego – wykładowcy akademickiego, alpinisty i podróżnika. Publikacja Wydawnictwa STAPIS, pt. „Gen przygody” to zbiór zdjęć dokumentujących podróże autora, miejsca przez niego odwiedzane, krajobrazy zarówno te sielskie, jak i mrożące krew w żyłach. To prawdziwa gratka dla wszystkich podróżników, którzy szukają inspiracji do kolejnych podróży, ale i dla tych wszystkich, którzy nie czują potrzeby opuszczenia wygodnego fotela, którym za eksplorowanie wystarczy oglądanie zdjęć Wojciecha Lewandowskiego i już sama ta czynność, samo sięgnięcie po książkę, jest dla nich przygodą.
„(…) Książka, którą zechciałeś wziąć do ręki, jest nie tylko książką wspomnieniową (…). Należy traktować ja raczej jako próbę wykorzystania na nowo doświadczenia przygody i podróży” – pisze we wstępie autor, zaś pragnienie podzielenia się z czytelnikiem tymi przygodami, ale i na nowo ich przeżywanie, przebija z każdego słowa autora. Przygody i podróże opisywane w publikacji i uwiecznione na zdjęciach odbyły się w latach 1989 do 2017 i stanowią piękną dokumentację życia pełnego zainteresowań, pasji i otwartości na świat.
Autor przekonuje, że pogodę można przeżyć wszędzie, zwraca naszą uwagę na coraz popularniejszy trend podróżowania, szczególnie dotyczący osób pracujących, czyli tzw. miniwyprawki, microadventures. Wraz z autorem przenosimy się też do ruin legendarnej twierdzy San Lorenzo, gdzie szukać będziemy piratów i korsarzy (pamiętając równocześnie o różnicy pomiędzy nimi!), poznamy ponadto makabryczną legendę o kapitanie Williamie Kidd i o smutnym końcu jego „kariery”. Zachwycimy się łańcuchem Uralu Subpolarnego, poszukiwać będziemy złotego korzenia, stanowiącego odpowiednik żeń-szenia, wyruszymy również w Himalaje. Autor wspomina wyprawę mającą na celu zdobycie szczytu Dhaulagiri, gdzie odkrył raj (!), a także kolejną w mityczne góry Karakorum (drugie po Himalajach pasmo górskie pod względem wysokości na Ziemi).
To zaledwie kilka z opisanych przez Wojciecha Lewandowskiego miejsc, z którymi wiązały się niezapomniane przygody. Przygody, których uczestnikiem staje się również czytelnik, dzięki wspaniałym plastycznym opisom i pobudzającym wyobraźnię zdjęciom. Wszystko to składa się na wspaniałą, wciągającą publikację „Gen przyody”, do której można mieć tylko jeden zarzut. Choć dokumentacja fotograficzna jest naprawdę wspaniała to wielką stratą dla czytelnika jest fakt, że uzupełniające ją opowieści, stanowią zaledwie jej tło. Szkoda bowiem potencjału autora, szkoda tej wprawy w operowaniu słowem, sugestywnych opisów, które śmiało – rozbudowane – mogłyby stanowić trzon kolejnej książki. Ten niedosyt powinien stanowić sygnał dla autora i bodziec do przygotowania kolejnej publikacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz