Pobyt w Poznaniu na Blog Conference Poznań po raz kolejny postanowiłam wykorzystać do tego, by zanurzyć się w miasto, w którym doskonale się czuje i które coraz bardziej kocham (relacja z poprzedniej wizyty TU). Choć i tym razem nie miałam zbyt wiele czasu na zwiedzanie (dlatego postanowiłam wrócić do Poznania jeszcze w tym roku), to z przyjemnością spacerowałam jego uliczkami, chłonęłam wyjątkową atmosferę panującą na rynku, który wieczorem rozbrzmiewa muzyką.
Rozczarowująca okazała się wizyta w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Poznańskiego, ale zawód zrekompensowało Centrum Kultury Zamek.
Ten niezwykły budynek, będący zamkiem cesarskim powstał w 1910 roku i od tego czasu pełnił rozmaite funkcje. Budowla została zaprojektowana rzez Franza Schwechtena w stylu neoromańskim, a masywna obronna bryła miała być dowodem na dominację Niemców w Poznaniu. Elewacja obłożona jest polnym kamieniem w przyziemiu, zaś wyżej pokrywa ją grubo ciosany piaskowiec. Najwyższym punktem jest wieża zegarowa, znajdująca się po zachodniej stronie zamku. Mieściła się w niej pierwotnie, kaplica w stylu bizantyjskim przerobiona w czasie II wojny światowej na gabinet Hitlera. W przyległym do wierzy skrzydle zachodnim, na pierwszym piętrze znajdowały się pokoje cesarza i cesarzowej, powyżej nich komnaty następcy tronu. Północna fasada Zamku Carskiego wychodzi na ogród. Charakterystycznym elementem z tej strony jest balkon podtrzymywany przez cztery kolumny. Obecnie gospodarzem budynku jest CK Zamek. Jego sale zaadaptowana są na muzea, wystawy, restauracje, kluby i biura.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Do zamku można bez problemu wejść, choć wszystkie jego skarby (Tron Cesarski, dawne apartamenty cesarza Wilhelma II itd.) są ukryte za zamkniętymi drzwiami. W części z sal odbywają się wykłady, konferencje, zamek można również zwiedzać z przewodnikiem.
Wizytę w Poznaniu postanowiłam również wykorzystać do rozpieszczenia swojego podniebienia. Co prawda z Rogalowego Muzeum z uwagi na niekorzystne godziny pokazów musiałam zrezygnować, ale wykorzystałam ten czas, by wypić doskonałą kawę i zjeść całkiem niezłą szarlotkę w „Café Misja. Centrum Kultury Fara”. Kawiarnia mieści się w dawnych pomieszczeniach do nauki kolegium jezuickiego. Poza nauką, nad którą pieczę sprawował znany z tłumaczenia Pisma Świętego Jakub Wujek, to odbywały się tu również dysputy akademickie na tematy teologiczne i społeczne. Dziś można usiąść zarówno w środku kawiarni, jak i w podcieniu filarów, otaczając się atmosferą stworzoną przez właścicieli kawiarni, jak i ciszą sprzyjająca kontemplacji.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Kawiarnia nie należy do najtańszych (za widoczny na zdjęciu kawałek szarlotki 14 zł), ale zdecydowanie ma wspaniały klimat. Dobra mocna kawa i ciasto o delikatnych proporcjach słodyczy migdałów oraz smaku cynamonu dopełniają rozkoszy pobytu w niej. Jedyny minus za bitą śmietanę w sprayu, którym ozdobione było ciasto – zdecydowanie chemiczny smak odbierał szarlotce siły rażenia.
fot. J.Gul |
Posilona, wstąpiłam również do Kolegiaty Farnej św. Stanisława, choć po raz kolejny nie udało mi się zwiedzić jej zakamarków (zwiedzanie odbywa się tylko w soboty o godzinie 13 – zbiórka przed wejściem do fary). Kolegiata ta, pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i św. Marii Magdaleny, jest uznawana za jeden z najcenniejszych zabytków sztuki baroku w Polsce. Została wybudowana przez jezuitów, a prace budowlane - zapoczątkowane w 1649 r. i kilkakrotnie przerywane - trwały ponad 50 lat. Rozpoczął je Tomasz Poncino. Od 1678 r. - po kilkunastoletniej przerwie – prace budowlane kontynuował rektor kolegium Bartłomiej Nataniel Wąsowski, któremu świątynia zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd. Wykorzystując istniejące już mury, opracował on nowy projekt kościoła i przystąpił do jego realizacji. Budowę przerwała śmierć Wąsowskiego w 1687 r. Kolejnym budowniczym świątyni, w latach 1697-1701 był Giovanni Catenazzi. Świątynia została konsekrowana w 1705 r., ale ostateczną formę otrzymała dopiero w latach 1727-32. Po kasacie zakonu jezuitów w 1773 r. świątynia przejęła rolę zniszczonej kolegiaty św. Marii Magdaleny, stając się w 1798 r. miejskim kościołem parafialnym – farą.
fot. J.Gul |
Zachwyt budzi nie tylko elewacja Fary, ale również jej wnętrze – szesnaście olbrzymich kolumn ze sztucznego marmuru, bogata polichromia i pseudokopuła tworząca złudzenie prawdziwej, monumentalne ołtarze, liczne rzeźby i obrazy. Jeśli do tego dołożymy jeszcze organy, wykonane w 1876 roku przez Friedricha Ladegasta, które składają się z 2579 piszczałek (największa ma sześć metrów), zachwytom nad świątynią nie ma końca..
fot.J.Gul |
fot. J.Gul |
Kolegiata znajduje się znajdującej się przy ul. Gołębiej, w jej południowej pierzei, u wylotu ul. Świętosławskiej. Wspomniana ulica Świętosławska była w okresie przedrozbiorowym nazwana również Świętostanisławowską od imienia św. Stanisława biskupa, patrona fary. Zabytkowa figura tego świętego z 1603 roku znajduje się na fasadzie kamieniczki nr 10. Od XIX wieku do 1935 roku była to ulica jezuicka.
fot. J.Gul |
Ulicą tą doszłam do Starego Rynku, będącego trzecim co do wielkości w Polsce. Oprócz urokliwych kamieniczek, znajduje się tu również Ratusz i waga miejska, odwach, pałace Mielżyńskich i Działyńskich, domki budnicze z podcieniami, pomnik Bamberki, cztery fontanny – Prozerpiny, Marsa, Apollina i Neptuna – czy pręgierz, a także liczne kawiarenki, wieczorem rozbrzmiewające muzyką.
fot. Gul |
Ja swoje kroki jednak skierowałam na Wzgórze Przemysła na którym wznosi się wspaniały zamek. Przemysł, późniejszy król Polski, kazał go wybudować jako część fortyfikacji miejskich. Po pożarze w połowie XVI wieku zamek przebudowano w stylu renesansowym.
Niegdyś budowla ta pełniła ważną rolę w życiu miasta – była siedzibą namiestników królewskich, w zamku zatrzymywali się też przyjeżdżający do Poznania królowie. W 1493 wielki mistrz krzyżacki Jan von Tiefen złożył hołd królowi Janowi Olbrachtowi. Obecnie w zamku swoją siedzibę ma Muzeum Sztuk Użytkowych, można udać się też na taras widokowy znajdujący się w zamkowej wieży (relacja z wizyty w muzeum TU).
fot. J.Gul |
To już kolejny pobyt w Poznaniu, niestety zbyt krótki, by zwiedzić wszystkie wspaniałe miejsca i przybliżyć Wam ich historie czy szczegóły „techniczne”. W tym roku jednak mam w planach kolejną wizytę – możecie się wówczas spodziewać następnych szczegółów, w tym relacji z Rogalowego Muzeum i oceny, jak sprawdziła się Poznańska Karta Miejska.
Nigdy nie byłam w tym mieście, więc z ciekawością przeczytałam Twój post:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Zdecydowanie warto tam zawitać, a nawet zatrzymać się na dłużej:-)
Usuń