wtorek, 15 maja 2018

Adam Bielecki, Dominik Szczepański "Spod zamarzniętych powiek"


Autor: Adam Bielecki, Dominik Szczepański 
Wydawnictwo: Agora 


Bardzo często jest tak, że to rodzice mają duży wpływ na nasz wybór życiowej drogi, zwykle jednak pojawia się presja, by iść w ich ślady. I tak syn lekarza zostaje lekarzem, prawnika – prawnikiem, już od najmłodszych lat nasiąkając zarówno specjalistyczną terminologią, jak i obracając się w określonym środowisku. A kim zostaje syn górnika? Chciałoby się powiedzieć, że oczywiście górnikiem, tym razem jednak intuicja może nas zawieść. „Możesz zostać w życiu, kim chcesz. Byleby nie górnikiem” – te słowa padły z ust ojca młodego Adama Bieleckiego, zaś jego życie jest najlepszym przykładem tego, co znaczy być posłusznym rodzicom. Mały Adaś postanowił zatem być himalaistą, a wszystko, co od tej pory robił, przybliżało go do tego celu. 

O tym, czym tak naprawdę są dla niego góry, o pasji, która stała się sposobem na życie i źródłem utrzymania, o początkach wspinaczki i ogromnej determinacji wykazywanej przez nastoletniego chłopca, przeczytać możemy w porywającej książce „Spod zamarzniętych powiek”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Agora. Książka autorstwa Adama Bieleckiego i Dominika Szczepańskiego, to doskonała lektura nie tylko dla wielbicieli gór, dla tych osób, które się wspinają, które kochają alpinizm i góry, ale dla wszystkich osób z otwartym umysłem i sercem gotowym na podjęcie wyzwania. Doskonale napisana autobiografia wciąga czytelnika bez reszty, zaś dołączone do niej zdjęcia dodatkowo – poza plastycznymi opisami – uruchamiają wyobraźnię, przenosząc nas w mroźne góry, gdzie wraz z autorem narażamy się na prawdziwe niebezpieczeństwo. 

Bilecki, uznawany za jednego z najmocniejszych himalaistów na świecie, opowiada o swojej drodze do tej „sławy”, okupionej ciężką pracą, niezwykłym wysiłkiem fizycznym, ale i psychicznym. Znany wśród osób zainteresowanych wspinaczką jako m.in. pierwszy człowiek, który postawił zimą stopę na szczycie Broad Peak, był kiedyś mizernym trzynastolatkiem, któremu odmówiono udziału w kursie skałkowym, organizowanym przez Klub Wysokogórski w Katowicach. Warunkiem było ukończenie piętnastu lat i zgoda rodziców, jednak ta przeszkoda nie zniechęciła Bieleckiego. Co więcej, szukał on wszelkich dróg, by się wspinać, a okazją do tego były m.in. wypady z nauczycielką biologii, która nie dość, że sama się wspinała, to jeszcze organizowała wyjazdy w skałki dla licealistów. 

Bielecki pisze jednak nie tylko o przeszkodach, ale i ludziach pomagających mu w realizacji jego wielkiej pasji czy stanowiących wzór: przede wszystkim o rodzicach, którzy wychowali go na samodzielnego, odpowiedzialnego za swoje wybory człowieka, o Andrzeju Zawadzie, od którego dostał w prezencie beret, o Krzysztofie Wielickim – człowieku, który jako piąty zdobył wszystkie ośmiotysięczniki, a także o wielu innych przewodnikach, mentorach. To oni inspirowali go do działania, do podejmowania trudu nierównej walki z własnymi ograniczeniami i z górami. 

Czytamy o czasach szkolnych, a także studenckich, w trakcie których wspinaczka pozwalała oderwać się od przyziemnych problemów związanych z tokiem studiów, ale i czyniła go radosnym człowiekiem. Bielecki pisze nie tylko o samych wyprawach, ale również o tym, jak zdobywał na nie środki, odkładając z trudem zarobione pieniądze na zakup sprzętu czy opłacenie wyprawy. Mimo iż wszystkie te historie stanowią zarówno tło opowieści o zimowej wspinaczce, to tak naprawdę są integralną częścią książki, tłumaczą bowiem dokładnie, co kryje się za kulisami sukcesów Bieleckiego. Pełen profesjonalizm nabyty dzięki rozlicznym próbom, wola walki, zdrowy rozsądek i wytężona praca – to wszystko stanowi mieszankę, dzięki której autor jest tak znany w środowisku pasjonatów gór i wspinaczki. 

Opisane w książce zmagania – nie tylko z górami, z pogodą, a także … z samym sobą, są wspaniałą lekturą, a dzięki plastycznemu językowi również i my odczuwamy te emocje, zmęczenie, głód, ale i ogromny szacunek do gór. Tym samym „Spod zamarzniętych powiek” jest jedną z tych lektur, o których się nie zapomina; to jedna z tych książek, które inspirują i zachęcają do walki – nawet, jeśli naszym celem nie jest K2 czy Karakorum. 


3 komentarze:

  1. Oj temat mi odległy, ale kto wie - może się skuszę? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki o tej tematyce, mam nadzieję, że dzięki nim zrozumiem co tak naprawdę ciągnie ludzi na szczyt...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba niewytłumaczalna, wewnętrzna siła. Sprawia, że świadomość niebezpieczeństwa, świadomość, że tak łatwo można pozbawić swoje dziecko siebie, staje się nieistotna w obliczu majestatu gór.

      Usuń