Tytuł: Remedium 111
Autor: Marek Boszko-Rudnicki
Wydawnictwo: MUZA
Kwestie związane z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, czyli UFO, od lat rozpalają ciekawość kolejnych pokoleń. Nie brakuje osób, które twierdziły, że widziały UFO, że posiadają zdjęcia zarówno kosmicznych statków, jak i samych Obcych, czyli przybyszy z innej planety. W sieci można znaleźć nawet listy tajnych baz UFO, wykonane ponoć jeszcze za czasów KGB. Co jednak wspólnego z tym wszyscy mają naziści? Czy to możliwe, że tajemnicze obiekty latające to raczej wersje testowe tajemniczej broni, której działanie oparte jest na niezwykłych właściwościach minerału?
Choć pytania te sugerują, że odpowiedzi szukać będziemy w książce z pogranicza fantastyki i sensacji, to nic bardziej mylnego. Mamy bowiem do czynienia z powieścią szpiegowską, która wstrząśnie wielbicielami gatunku, która przyciągnie uwagę na wiele godzin, która otwiera nowy rozdział w polskiej historii tego rodzaju literatury. Mowa o książce „Remedium 111”, autorstwa Marka Boszko-Rudnickiego, opublikowanej nakładem Wydawnictwa MUZA. Już sama objętość książki (blisko sześćset siedemdziesiąt stron) sugeruje, że wymaga ona zaangażowanego czytelnika i rzeczywiście – ilość poruszonych tematów oraz przeplatających się wątków sprawia, że konieczna jest pełna koncentracja na lekturze, a także zainteresowanie zarówno historią, jak i przebiegiem współczesnych konfliktów międzynarodowych. Po książkę sięgnąć mogą również wielbiciele przygody oraz zwolennicy spiskowej teorii dziejów, którzy docenią opisy zakulisowych działań aparatu państwowego i siatek szpiegowskich.
Sięgając po książkę, nie spodziewamy się nawet, z jak wielkiej wagi państwowej tematami przyjdzie nam się zmierzyć. Zaczyna się pozornie zwyczajnie, od śmierci pułkownika Raula Huffera, który zostaje zamordowany podczas pobytu w Hiszpanii. Co najciekawsze, drzwi do pokoju, w którym znalazł go jego ochroniarz, sierżant Bruce Kell, były zamknięte, zaś pułkownik trzymał w dłoni gotową do oddania strzału broń. Jakim sposobem ktoś był w stanie zaskoczyć zawodowca? Czym był tajny projekt Pandora, nad którym pracował mężczyzna, a o którym wie tylko nieliczna grupa oficerów i naukowców? Czy za śmierć odpowiedzialni są Arabowie, którzy od kilku lat zintensyfikowali ataki na ważne obiekty państwowe oraz na wysoko postawionych obywateli?
Zanim znajdziemy odpowiedzi na te pytania, damy się również przestraszyć. Wraz z polskim dziennikarzem, Peterem, przeniesiemy się do Dreżewa, by wytropić straszącego w miejscowym dworze ducha. W historię obiektu i samą legendę wprowadza go osobliwy Zygmunt, prawdziwy mistrz sztuki kamuflażu. Czy to jednak możliwe, żeby w dworze rzeczywiście straszyła Girona Eleonora de Val Florida, ofiara pożaru, który wybuchł wówczas, kiedy w gościnne progi zawitała narzeczona przyszłego dziedzica, młodego von Bonina?
To zaledwie dwa z poruszonych wątków, które nie tylko budują mroczny klimat powieści, ale stawiają wysoko poprzeczkę zarówno czytelnikowi, który z pełnym oddaniem śledzić musi rozwój akcji, by przy tak dużej liczbie szczegółów nie stracić wątku, jak i samemu autorowi, który z iście mistrzowską precyzją konstruuje fabułę książki, kończąc ją w taki sposób, że możemy mieć nadzieję na kolejny tom. Nie znajdziemy tu obszernego portretu bohaterów, za to możemy być pewni, że zarysowane tło historyczne uruchomi naszą wyobraźnię, zaś mistrzowskie dialogi wciągną w dyskusję, która może doprowadzić do odkrycia choć części tajemnic. Działania szpiegowskich siatek, tajemnicza broń, ukryte przejścia, dopełniają klimatu stworzonego przez autora, a choć mogłoby się wydawać, że jest tych szczegółów zbyt dużo, choć możemy poczuć się nimi przytłoczeni, to warto jednak dalej zagłębiać się w akcje, bo z pewnością jest ona warta naszej wytężonej pracy umysłowej. Tym bardziej, że gra toczy się o dużą stawkę – o przyszłość świata…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz