Autor: Marcin Kruk
Wydawnictwo: Stapis
„Zdaje się, że już zapomniałeś, dlaczego wyrzucili mnie z medycyny i dlaczego byłam internowana? Wtedy zdawało mi się, że za szczypanie komunistów, ale teraz wiem, że to było za walkę o to, żeby kolejne pokolenie oportunistów mogło dorwać się do stołków.” – niestety każdy, kto choć przez chwilę posłucha doniesień prasowych, kto choć poświęci kilka minut na prześledzenie bieżących wydarzeń zorientuje się, jak bardzo prawdziwe są te słowa. Już dawno okazało się, że ci, którzy powinni być prawi i sprawiedliwi tacy nie są, że nepotyzm, żądza władzy, a nawet … szaleństwo, znów doszły do władzy. Absurdalne decyzje podejmowane są nie tylko na szczytach szczytów, nie tylko tam śledzi się losy kota bawiącego się winogronami, podczas gdy dziesiątki dzieci w kraju głoduje. Jako, że ryba psuje się od głowy, również w samorządach, powiatach zasiadają osoby niekompetentne, które zasłużyły na stanowisko jedynie tym, że znalazły się w odpowiedniej rodzinie, bądź są na tyle pozbawione skrupułów, że bezkrytycznie wypełniają rozkazy Panów. A ci, coraz częściej, przywdziewają czarne szaty, za koloratką ukrywając gromadki dzieci, niezłe samochody czy dochody, przekraczające budżet niejednej rodziny.
Dokładnie taki świat maluje w swojej książce Marcin Kruk, który w zbiorze opowiadań pt. „Grzeszyć inteligencją. Opowiadania dla obdarzonych łaską krytycznego rozumu”, sportretował absurdalną sytuację w naszym kraju, pokazując niewielki tylko – aczkolwiek dający do myślenia fragment rzeczywistości, zawężając ją do pewnego gimnazjum w mieście Janowopawłowo Małe. Opublikowany nakładem wydawnictwa Stapis zbiór, to satyra na relacje pomiędzy klerem, a szarą masą, to również całe spektrum zachowań, prezentowanych przez lokalną społeczność, które to reakcje uzależnione są zarówno od zajmowanego stanowiska, jak i sposobu wychowania. Po książkę sięgnąć mogą przede wszystkim osoby, u których rozsądek zwycięża nad chciwością i które nie dają przekupić się 500+, które są zmęczone upolitycznieniem Kościoła oraz uduchowieniem polityki. To książka dla tych, którzy są na tyle świadomi stosowanych nacisków, wszechobecnych manipulacji, że odnajdą w niej przesłanie, że dokładnie przestudiują również swoje zachowanie i zastanowią się, czy przypadkiem sami nie ugięli głowy przed czarną armią.
Przenosimy się do Janowopawłowa w chwili, kiedy dzieją się tam bulwersujące rzeczy. Oczywiście bulwersujące przede wszystkim dla księdza Marka Wałacha z parafii Najświętszej Marii Panny. To właśnie na drzwiach jego kościoła przybito Tezy Gimnazjalne Koła Badaczy Owadzich Nogów, zawierające różnorakie, mniej lub bardziej kreatywne i rozsądne postulaty. Tym sposobem mała mieścina zamienia się w Wittenbergę, zaś tajemniczy wandal – w Lutra. Kto odważył się na ośmieszenie autorytetu Kościoła? Rozpoczyna się śledztwo, które zatacza coraz większe kręgi, choć jego epicentrum mieści się w lokalnym gimnazjum. Głównym podejrzanym stają się uczniowie z kółka biologicznego, a także ich nauczyciel, głoszący rzekomo wywrotowe tezy, winny wyłącznie tego, że – na przekór systemowi szkolnictwa – uczy w taki sposób, by uczniowie rozumieli.
Sprawa robi się coraz bardziej absurdalna i byłaby śmieszna, gdyby nie fakt, że angażuje się w nią nie tylko prokuratura, ale i kuratorium, sprawujące nad gimnazjum piecze. Nagonka na mężczyznę przybiera niepokojące rozmiary, ale kiedy podejrzanym zostaje …. pięcioletni syn nauczyciela biologii, rzeczywistość zaczyna przypominać tę, rodem z twórczości Franza Kafki, dla którego świat jawił się jako koszmar.
Dochodzenie w sprawie wandalizmu i powieszenia na nich kontrowersyjnych tez, to zaledwie początek szaleństwa. Prawy i sprawiedliwy Wałach wytacza bowiem kolejne działa – tym razem przeszkadza mu czaszka Lucy. To zaledwie przedsmak wszystkich wydarzeń rozgrywających się w sporej objętości opowiadaniu „Człowiek zajęty niesłychanie”, stanowiącym pierwszą część książki, Na część drugą składa się dwanaście opowiadań, które również stanowią krytykę Kościoła, ale odsłaniają też wszystkie słabości polskiej edukacji, a także niekompetencję polskich nauczycieli, przedstawicieli zarówno starego, jak i nowego systemu.
Autor z dużą dozą ironii podszedł do tematu, ale też polskiej rzeczywistości nie da się traktować poważnie. Przykre jest tylko to, że za sportretowane przez Kruka sytuacje, wstydzić musimy się my – Polacy, że główni sprawcy nie są zdolni do autorefleksji. I choć nie łudzę się, że jedna publikacja coś zmieni, może taki otwarty protest przeciwko klerowi da do myślenia. O ile nie zapoczątkuje śledztwa prowadzącego do ujawnienia prawdziwej tożsamości Kruka i dążenia do jego nawrócenia. Fenomenalna przedmowa Andrzeja Kraszewskiego zwielokrotnia jeszcze wymowę książki, czyniąc ją lekturą genialną, choć wywrotową i pretendującą do umieszczenia … w indeksie ksiąg zakazanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz