Tytuł: Teatr snów
Autor: Iwona Anna Dylewicz
Wydawnictwo:Dygresje
„W Mieście Bez Wyjścia (…) nikt nie okazuje sobie życzliwości. Wszyscy są wrogami wszystkich. Nawet śmierć nie uwalnia cię od tych przeklętych murów. Dusze pozostają, błądząc i zawodząc, okupują opustoszałe budynki. Właściwie tylko samobójstwo pozwala się stąd wydostać, ale do tego potrzeba odwagi” – co to za miasto, wobec którego jego mieszkańcy mają takie odczucia? Gdzie leży to wiezienie, którym uczynił to miejsce niejaki Cairo – kapłan nienawiści? To on zaczął prześladować ludzi, sączyć do ich serca jad, to jego celem było uczynienie przedstawicieli społeczeństwa nosicielami wrogości i zła. Czy to miasto istnieje naprawdę czy też jest umiejscowione na granicy koszmaru? Tak naprawdę każdy z nas może spojrzeć na swoje miasto, swoje otoczenie, a odpowiedź staje się jasna. To właśnie cecha realizmu magicznego – wszystko jest tak rzeczywiste, tak znajome, a jednocześnie doprawione szczyptą magii, czarów.
Taka właśnie jest też debiutancka powieść autorstwa Iwony Anny Dylewicz, pt. „Teatr snów”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Dygresje książka, to opowieść, w której nic nie jest oczywiste, w którym jawa miesza się ze snem, w którym Ruda jest postacią płynnie zmieniającą swoje wcielenia – kobietą, czarownicą, kotem… To lektura dla wymagających czytelników, którzy są w stanie otworzyć swoje umysły na nakreśloną przez autorkę scenerię, którzy płynnie są w stanie dryfować po meandrach swojej (pod)świadomości, którzy nie przestraszą się Pana Cairo, z zacięciem tropiącego Rudą.
Wspomniana Ruda, to postać kontrowersyjna, nieszablonowa, wobec której trudno jest przejść bez emocji. Jest kobietą, która odważyła się kochać, a przecież słowo „Miłość” w świecie, w którym rządzi Pan Cairo, miłość nie ma prawa istnieć. Wobec tego staje przed sądem, a zakapturzone postacie z potępieniem obserwują kobietę nie bacząc na ten stronniczy proces. Jedynie Czarny Anioł staje po stronie Rudej, zasiewając ziarno wątpliwości w oskarżycielach oraz budząc przestrach w świadkach. Również i czytelnik poddaje się targającym bohaterami emocjom, choć starając się odnaleźć w chaosie, zaczynamy zatracać samych siebie.
Podczas lektury nieustanie możemy mieć wrażenie, że autorka gubi wątki, myśli, po czym jesteśmy zaskakiwani ich kontynuacją. To po prosu powieść nieszablonowa, której sednem wcale nie jest rozgrywka pomiędzy Panem Cairo a oskarżoną o czary Rudą, a bardziej pomiędzy dobrem i złem. Ten śmiercionośny, zatruty oddech czujemy nieustannie na plecach, bowiem Pan Cairo zrobi wszystko, by dopaść swojego wroga, nie jest jednak świadomy tego, z jak silnym przeciwnikiem ma do czynienia. Nie pomogą tu nawet piekielni wysłannicy, którzy przemieszczać się będą pomiędzy światami, za nic mając ich niewyraźne granice. Czy jednak Ruda znajdzie w sobie tyle siły, żeby ostatecznie wymknąć się prześladowcy?
Zaskakująca powieść ”Teatr snów” odpowiada na pojawiające się pytania, choć odpowiedzi te nie są oczywiste, podobnie jak i sama książka pełna jest sprzeczności, zawiłości, niuansów czyniących ją tak wyjątkową. Jednocześnie autorka mocno ograniczyła grupę odbiorców książki, bowiem budzić ona będzie albo bezbrzeżny zachwyt nad oryginalnością, albo zniechęcać informacyjną matnią. To, do której grupy będziemy się zaliczali zależy jednak tylko od nas i od tego, w jakim stopniu damy się książce ponieść i zaczarować…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz