W Fayette, prowincjonalnym miasteczku w Pensylwanii, na każdym kroku czają się ponure tajemnice. Tessa, która wyjechała stąd w dzieciństwie, cały czas starała się nie myśleć o tym, co wydarzyło się tamtej letniej nocy. Tak mroczne przeżycia mogą zostawić w pamięci niezatarty ślad, jeśli tylko im się na to pozwoli.
Callie, jej przyjaciółka, została w Fayette. Przeprowadziła się do innego domu, więc nie musi codziennie patrzeć na te same ściany, ale Callie zawsze była tą silniejszą. Dlatego potrafi stawiać czoła demonom i ma nadzieję, że pewnego dnia znikną na dobre, jeśli będzie ostro imprezowała.
Jako dziewczynka Tessa nigdy nie rozmawiała ze swoją przyjaciółką o tym, co wtedy widziały. Nie przed procesem, w którym obie zeznawały. Ani tym bardziej potem. Po procesie Callie zamknęła się w sobie, a Tessa wyjechała, co tylko sprawiło, że przyjaciółki całkowicie straciły ze sobą kontakt. Ale od wyjazdu Tessę nurtują pytania. Pewne rzeczy nieustannie budziły jej podejrzenia. A teraz musi wrócić do Fayette – tam, gdzie Wyatt Stokes czeka w celi śmierci na proces apelacyjny, gdzie przed laty zginęła Lori Cawley, kuzynka jej przyjaciółki, i gdzie ukrywa się ktoś, kto może znać prawdę. Tylko że szukając rozwiązania zagadki Tessa z każdym krokiem zbliża się do mordercy – a tym razem uciec nie będzie tak łatwo.
/Wydawnictwo Akurat/
Co zrobić, żeby wygrać? Zadanie jest proste – opisz swoje najmroczniejsze wypomnienie.
Wyniki: Książka wędruje do Katarzyny K. z Krakowa
"Jest to historia oparta na faktach i choć wydarzyła się ponad 20 lat temu na samo wspomnienie tych wydarzeń zimny pot mnie oblewa i mam gęsią skórkę.Spędzałam tydzień u babci na wsi... jednak ten tydzień był inny niż wszystkie.
W domu obok popełnione zostało morderstwo, w brutalny sposób zamordowano matkę z synem, a ich zmasakrowane ciała odkrył starszy syn po powrocie ze szkoły.
Matka chłopców była moją sąsiadką, której codziennie mówiłam "Dzień dobry" wychodząc na balkon, a jej synowie byli moimi kolegami, bo spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu na zabawie, w końcu znaliśmy się jak to się mówi zza płotu.
Zabójstwem żyła cała wieś, a jak wiadomo wioska to mała zżyta ze sobą społeczność, wszyscy się znają, wszystko o sąsiadach wiedzą, więc insynuacjom nie było końca.
Ja byłam przerażona...
Jedna z miliona wersji głosiła, że syn, który odnalazł zwłoki, w drzwiach z zabójcą się spotkał wychodząc do szkoły - bo ten podał się za inkasenta.
Pamiętam, że psychoza i epidemia strachu zapanowała w całej wsi, na wszystkich padł blady strach, bo jak można dokonać morderstwa w biały dzień?
Mordercą mógł być każdy, na prawdę bałam się zasnąć.
Najgorsza była świadomość, że mordercą mógł być każdy, a zabójstwa dokonano tuż obok, przecież równie dobrze to mógł być mój dom.
Do dziś na widok pana odczytującego liczniki mam dreszcze, a widok opuszczonego domu, zarośniętego chaszczami sprawia, że wracają traumatyczne wspomnienia."
Jako mała dziewczynka bawiłam się z koleżanką kosmetykami mamy. Wzięłam coś co wyglądało jak dezodorant i psiknęłam się pod pachą co by nie śmierdzeć. Z aerozolu wyszła niespodzianka, pianka! Koleżanka mówi- to pianka do włosów! Nałóż ją sobie. Jak mówiła, tak zrobiłam.
OdpowiedzUsuńOkazało się, że owszem była to pianka do włosów, ale do ich golenia...
Efekt był taki, że jako mała księżkiczka z pięknymi włosami skończyłam jako wiedźma z plackiem na głowie ;(. Przeżyłam horror. Kremy do depilacji to moja największa trauma z dzieciństwa.
Masakra! Wyślij proszę zgłoszenie zgodnie z regulaminem konkursu:-)
UsuńBardzo dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńMilej lektury:-)
Usuń