Tytuł: Pijany martwym Gruzinem
Autor: Witold Gapik
Wydawnictwo: Bezdroża
„Reportaże warto pisać tak, by czytelnik poczuł na własnej skórze strach, ból i upokorzenie” – mówił Wojciech Tochman, polski reporter oraz autor non-fiction. Te słowa przychodzą na myśl wielokrotnie, kiedy czytamy reportaże lub inne książki, które zbliżają się swoją treścią i charakterem do tego gatunku, które opisują rzeczywistość w taki sposób, że bezpośrednio odczuwamy bieżące wydarzenia, że wywierają one na nas duży wpływ i nie potrafimy się od nich uwolnić.
Właśnie taką autentyczność i emocje możemy poczuć, kiedy oddajemy się lekturze książki Witolda Gapika. Ten człowiek wielu zawodów, który w ramach swojej pracy podróżował po Ukrainie, Rosji, Azji Środkowej, Kaukazie, Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej, postanowił opisać swoje wspomnienia, a powstały z różnych wydarzeń z przeszłości kolaż, jest wyjątkowym obrazem spotkanych ludzi i miejsc, które odwiedził. Książka „Pijany martwym Gruzinem”, opublikowana nakładem wydawnictwa Bezdroża, to wciągająca lektura nie tylko dla miłośników mocnych trunków i absurdalnych niekiedy sytuacji, które budzą w nas zarówno strach, jak i niepohamowany śmiech. To również książka dla podróżników i kolekcjonerów wrażeń, dla znawców i fascynatów, którzy pragną pogłębiać swoja wiedzę na temat dawnej republiki Związku Radzieckiego na pograniczu Rosji, Chin, Pakistanu, Afganistanu i Iranu, bądź po prostu zyskać inne spojrzenie na świat.
Trudno określić książkę Gapika reportażem, choć niewątpliwie drzemie w autorze taki talent. Sięgając po tę pozycję, możemy natomiast liczyć na sceny z codziennego życia mieszkańców odwiedzanych rejonów, obraz sytuacji społeczno-politycznej, a także na ludzi i wzajemne relacje, nierzadko nawiązywane przy kolejnych szklankach wysokoprocentowego trunku. Wraz z autorem odwiedzamy zatem Uzbekistan, gdzie borykamy się z problemem zbyt dużej ilości pieniędzy, snujemy rozważania o różnicach pomiędzy Wschodem a Zachodem, szukamy natchnienia w Bravo art Cafe w Ferganie czy zgłębiamy sens małżeństwa. Zderzamy się też ze śmiercią na pustyni, w jakże przyjemnych i wprawiających w stan błogości oparach alkoholowych, a także próbujemy zrozumieć to, co niezgłębione, czyli … kobiety i filozofię wielożeństwa.
W Kazachstanie, gdzie „podróżnych witają martwi, a nie żywi”, poszukujemy śladów cywilizacji, poznajemy filary kazachskiej tradycji oraz pijemy z myśliwymi kilka głębszych za szczęście. W Tadżykistanie czeka na nas bijatyka w restauracji i możliwość podziwiania skuteczności lokalnej policji, której działania objęły również autora, natomiast w Azerbejdżanie „kurzymy kalian” i prowadzimy głębokie dysputy o przyjaźni.
To tylko kilka z miejsc, z których wspomnienia Gapik zwarł w książce „Pijany martwym Gruzinem”, na stronach której znajdują się ponadto wspomnienia z Armenii oraz Gruzji. Zgodnie z deklaracjami autora, wszystkie opisane historie wydarzyły się naprawdę, połączył on jedynie kilka fragmentów w jedną całość. Właśnie ten realizm, a także dystans do siebie oraz zastanej rzeczywistości oraz autentyczne zainteresowanie światem i jego poznawaniem sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, nie zwracając uwagi na mijający czas i pragnąc kolejnych przygód. Można mieć tylko nadzieje, że takowe – z kolejnych podróży – powstaną.
Mogłabym przeczytać i wraz z autorem odwiedzić piękną Gruzję.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam - nie tylko dla samej Gruzji, ale i dla pozostałych opisanych krajów. A przede wszystkim, z uwagi na te niezwykłe przygody:-)
UsuńChętnie udam się w tę książkową podróż, dawno nie udawałam się w tych kierunkach. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Z pewnością nie będziesz rozczarowana.
Usuń"tą" ;)
Usuń