piątek, 15 września 2017

Andrea Portes "Liberty. Jak zostałam szpiegiem"

Autor: Andrea Portes
Wydawnictwo: HarperCollins


Korespondent wojenny Waldemar Milewicz, który zginął w Iraku, gdy samochód polskiej ekipy dziennikarzy został ostrzelany z broni maszynowej, Beta Pawlak, która straciła życie w ataku terrorystycznym na Bali, Jarosław Zientara – prawdopodobnie porwany i zamordowany, Anna Politkowska, zastrzelona przed swoim domem – to zaledwie kilka nazwisk ludzi mediów, którzy za swoją pracę oddali życie. W dobie wolności słowa trudno jest uwierzyć, że część z nich zginęła za prawdę, inni zaś padli ofiarą walk toczących się pomiędzy zwaśnionymi narodami. Trudno jest uwierzyć w to, że odeszli, choć ich dorobek pozostanie na zawsze swego rodzaju pomnikiem.

Paige Nolan, siedemnastoletniej córce politycznych aktywistów i dziennikarzy, również trudno jest uwierzyć w ich śmierć. Tajemnicze zaginięcie na Bliskim Wschodzie, pomimo upływu lat wywołuje kontrowersje szczególnie, że nikt nie chce zgłębiać jego szczegółów, zaś kolejne służby odsyłają Paige, unikając odpowiedzialności za to, co się wydarzyło oraz za nieudaną akcję poszukiwawczą. Wszyscy jednak są przekonani, że owa akcja tak naprawdę nie miała sensu, że dziennikarze z pewnością nie żyją. Wszyscy, oprócz samej Paige, która jest przekonana, że rodzice wciąż żyją. Dziewczyna zrobi wszystko, by ich odnaleźć, choć szansa na to pojawia się dość niespodziewanie.

O tym, w jaki sposób zostaje się tajnym agentem, o działaniach służb specjalnych, o zakłamaniu i korupcji, a do tego o nastolatce, która nadaje się do pracy w służbach bardziej, niż niejeden dorosły, przeczytać możemy w książce, pt. „Liberty. Jak zostałam szpiegiem”. Powieść autorstwa Andrei Portes, opublikowana nakładem Wydawnictwa HarperCollins, to wciągająca opowieść nie tylko dla nastoletnich czytelników. Prowadzona w pierwszej osobie narracja, swego rodzaju flirt z czytelnikiem, z którym główna bohaterka wdaje się w dyskusję, wydaje polecenia, dodaje książce oryginalności, choć jednocześnie może zniechęcać starszych czytelników. Podobnie zresztą jak sama osoba Paige, która mimo młodego wieku biegle włada kilkoma językami i posługuje się sztukami walki z wielką wprawą – jej postać jest tak doskonała, że wręcz nierealna. Nie zmienia to faktu, iż czytelnicy gustujący w takich super-bohaterach z pewnością czerpać będą z lektury przyjemność, być może zainteresują się też problematyką zbrojnych konfliktów oraz walki o równość i sprawiedliwość.

Sama Paige nigdy by się nie spodziewała, że spontaniczne odwiedziny w jednej z restauracji w centrum handlowym, skutkować będą werbunkiem w szeregi agentów. Wykorzystując swoją znajomość eskrimy, filipińskiej sztuki walki, dziewczyna pokonuje dwóch ekstremistów, którzy wtargnęli do lokalu z bronią w ręku. Jej interwencja zostaje nagrana przez kamery ochrony, a zapis video już na zawsze zmieni jej życie. 

W college'u sztuk wyzwolonych, do którego uczęszcza Paige, kilka tygodni po incydencie w Applebee's, odbywa się rekrutacja do korporacji LexCorp, będącej placówką wojskowo-przemysłową. Dziewczyna udaje się na rozmowę kwalifikacyjną, choć szybko okazuje się, że rekruter jest tak naprawdę członkiem rządowej organizacji szpiegowskiej RAITH. Nastolatka otrzymuje ofertę nie do odrzucenia – w zamian za współpracę, będzie miała szansę odnaleźć rodziców. Pierwszym zadaniem Paige jest przejąć Seana Reynesa, hackera, który jest w posiadaniu tajnych rządowych informacji. Tyle tylko, że polują na niego nie tylko Amerykanie, ale i rosyjskie służby, a także niejaki Dymitr Kola Usojan, swego rodzaju John Gotti Moskwy.

Czy w obliczu takiej konkurencji (i takiego zagrożenia), Paige uda się zrealizować misję? Dlaczego Raynes jest ochraniany przez FSB i czy dziewczyna potrafi zachować zimną krew w obecności swojego idola? Na te wszystkie pytania odpowiedź niesie książka „Liberty. Jak zostałam szpiegiem”, która nie tylko angażuje czytelnika, ale i wzywa go do zastanowienia się nad tym, co może zrobić dla swojego kraju, a co może zrobić dla świata. Autorka zastosowała na stronach książki ryzykowny zabieg - dialog z czytelnikiem, który z jednej strony skraca dystans pomiędzy autorem, a odbiorcą książek, z drugiej zaś strony może okazać się nieudany. W przypadku Andrei Portes możemy mówić raczej o tej drugiej sytuacji, choć sama fabuła jest na tyle wciągająca, że książki nie da się odłożyć na półkę, nie zapoznając się z nią w całości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz