Tytuł: Opowieści z czerwonej ziemi
Autor: Joanna Raich
Nazywane mylnie „kłami” ciosy słoni, to w rzeczywistości górne siekacze, wykorzystywane przez zwierzęta do dokopywania się do wody oraz korzeni. Ponadto słonie używają ich przy przewracaniu drzew oraz otwieraniu ich pni, by dostać się do jadalnej miazgi. Dorosłe samce używają też ciosów podczas walk, kiedy starają się o samice, ale przydają się one również do obrony przed atakami dzikich zwierząt. Niestety nawet największe ciosy nie chronią słoni przed ich największym wrogiem – człowiekiem. To, co pomaga im przeżyć, staje się równocześnie przyczyną ich zguby i będzie się tak dalej działo do chwili, kiedy spadnie zainteresowanie na wyroby z kości słoniowej. Niestety, mimo rozwoju cywilizacji i wzrostu świadomości ludzi, to „kulturalna” Europa wciąż pozostaje największym eksporterem kości słoniowej.
By zadowolić kogoś biżuterią czy innymi wyrobami z kości słoniowej, zwierzęta muszą oddać swoje życie – kłusownicy nie przejmują się, że pozostawiają osierocone młode słonie, skazując je na pewną śmierć, że przysparzają pozostałym przy życiu słoniom cierpienia z tęsknoty. O tym bestialskim procederze, ale również o zwyczajach słoni i o tym, jak bardzo potrafią odwdzięczyć się za okazywaną troskę i miłość, przeczytać możemy w niezwykle wzruszającej powieści nie tylko dla młodych czytelników. Książka „Opowieść o czerwonej ziemi”, autorstwa Joanny Raich, to spojrzenie na afrykańską sawannę i brutalny świat zwierząt, który jednak – wobec działania ludzi – wydaje się być oparty na jasnych zasadach. Zwierzęta zabijają bo muszą, w ten sposób dbają o swoje przetrwanie i realizują odwieczne prawo natury. Człowiek zabija, bo chce, nie bacząc na konsekwencje.
Na szczęście istnieją ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny, a przykładem może być organizacja Save The Elephants, która nie tylko prowadzi badania nad populacją słoni, ale pomaga je chronić. Niestety ani pracownicy tej organizacji, ani ochrona Narodowego Parku nie jest w stanie wygrać walki z kłusownikami, o czym boleśnie przekonują się w takich chwilach jak ta, w której znaleźli ofiary zmasowanego ataku na stado. Kate, biolog z organizacji, a także David i George – strażnicy parku, mimo bogatego doświadczenia nie mogą pogodzić się z takim bestialstwem. Ta śmierć słoni, które nauczyli się rozróżniać i którym nadali nawet imiona, to nie jedyna tragedia, jaka spadła na kenijskie Tsavo. Z życiem pożegnała się bowiem ich przyjaciółka i współpracownica, osierocając przy tym małego chłopca o imieniu Ozi.
Ojciec dziecka zmarł kilka lat temu na malarię, ale matka – wbrew plemiennej tradycji – nie wyszła powtórnie za mąż, całą miłość przelewając na pracę oraz na syna. Uczyła go miłości i szacunku dla zwierząt, pokazała, jak smakuje wolność. Nic zatem dziwnego, że Ozi nie może pogodzić się z czekającą go podróżą do sierocińca w Mombasie. Obietnica nauki i pracy w mieście jest niczym, wobec przestrzeni sawanny i zjawiskowej czerwonej ziemi, wobec obcowania z dziką naturą. Będąc pod wrażeniem legendy o bohaterze Ozyrionie, od którego wywodzi się jego imię, chłopiec postanawia ratować się ucieczką.
Czy jednak samotny mały chłopiec ma szanse wobec bezwzględności natury? Czy upora się z hienami żerującymi na zabitych słoniach? Czy napotkawszy rozżalone i zdziesiątkowane stado tych majestatycznych zwierząt, uda mu się ujść z życiem? O tym niezwykłym chłopcu i jego przygodach możecie przeczytać w książce „Opowieść o czerwonej ziemi”, jednej z wielu pięknych książek autorki, poruszających tematy związane z ekologią i niezrozumiałym pociągiem ludzi do niszczenia wszystkiego, co piękne i wartościowe. Raich, nie tylko dzięki tej niezwykłej opowieści, ale i barwnym zdjęciom, przenosi nas do Afryki, zaś plastyczność opisów dodatkowo potęguje emocje związane z opisywanymi wydarzeniami. Mam nadzieję, że jej lektura pomoże kształtować właściwe, moralnie odpowiedzialne postawy, że sprawi, iż młodsze pokolenie stanowczo sprzeciwiać się odtąd będzie kolekcjonowaniu przedmiotów wymagających poświęcenia czyjegoś życia, zaś dorośli … zrobią rachunek sumienia.
Część dochodu ze sprzedaży książki jest przekazywana na wsparcie działań Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego Klub Gaja.
To bardzo smuci, jak człowiek zniszczył środowisko naturalne, jak przetrzebił mnóstwo gatunków zwierząt, nie pozostawia wolnej przestrzeni, dlatego tak ważnym staje się podniesienie świadomości proekologicznych wśród młodych czytelników, być może zdołają oni choć w części wypracować zupełnie nowy model zachowań w przyrodzie. Będę dążyła do tego, aby z tą książką zapoznały się też moje dzieci. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
To piękna i wartościowa książka. A dodatkowo część dochodu z jej sprzedaży wędruje do klubu Gaja.
Usuń