„Ta myśl, którą wynosim z naszego spotkania / Ta wiara w polskie serca, której nic nie zmieni / Niechaj będzie zarazem słowem pożegnania / Od tych, co Was kochają jak bracia rodzeni / I w ostatnim uścisku, w cichej łez wymowie / Wznoszą po raz ostatni: Wielkopolski zdrowie!” - ten piękny fragment wiersza Adama Asnyka „Toast w Poznaniu”, przez wiele miesięcy zachęcał mnie do podróży do Poznania, jednak dopiero Blog Conference Poznań był powodem, dla którego wyruszyłam w podróż.
Intensywna sobota obfitowała w wiele inspirujących spotkań i warsztatów, w niedzielę zaś postanowiłam skorzystać z okazji i zwiedzić to piękne miasto. Miałam niebywałe szczęście, że Blooms Boutique Hostel w którym mieszkałam, mieścił się w strategicznym punkcie miasta – w okolicach Starego Browaru, zatem już o poranku byłam gotowa na eksplorowanie miasta. Kilka godzin to zbyt mało, żeby poznać je dogłębnie, by zawitać do wszyskich interesujących miejsc i zwiedzić liczne muzea, zatem postawiłam wyłącznie na spacer i na chłonięcie atmosfery miasta.
fot. J.Gul |
Wędrówkę rozpoczęłam na ulicy Półwiejskiej, popularnym deptaku handlowym, skąd z przepysznym cynamonowym covirgiem i kawą w dłoni, wyruszyłam w kierunku Starego Miasta. Minęłam Zielone Ogródki im. Z.Zakrzewskiego by zatrzymać się na kilka minut przy późnogotyckiej świątyni - Kościele Przemienienia Pańskiego, przy zbiegu ulic Długiej i Garbary. To tam mieści się sprowadzona z Watykanu cudowna figura Chrystusa Zbawiciela (Salvator Mundi), która przetrwała nawet potop szwedzki.
fot. J.Gul |
Tuż obok Kościoła Przemienienia Pańskiego wzniesiono Kościół pw. Św. Franciszka z Asyżu przy Placu Bernardyńskim. Piękna, ale stosunkowo skromna fasada skrywa piękne barokowe wnętrze. Kontynuując wędrówkę szlakiem poznańskich kościołów, zatrzymałam się na dłużej w jednym z najpiękniejszych miejsc na mapie Poznania, wtopionym w niepozorną, wąską uliczkę - w barokowym Kościele św. Stanisława. Wewnątrz znajdują się m.in. XIX-wieczne organy będące dziełem Fryderyka Ladegasta.
fot. J.Gul |
Kilka metrów dalej znajduje się pięknie odrestaurowane Kolegium pojezuickie, niegdyś jedna z najlepszych szkół wyższych w Polsce, a obecnie siedziba Urzędu Miasta Poznania. To właśnie tu, w 1806 roku mieszkał przez trzy tygodnie Napoleon. Przed urzędem, na Placu Kolegiackim, podziwiałam też nierozerwalnie związane z Poznaniem trykające się koziołki.
fot. J.Gul |
Stąd już niedaleko do klimatycznego Starego Rynku z jego domkami budniczymi – wznoszącymi się obok ratusza kolorowymi domkami o charakterystycznych podcieniach. Warto leniwie pospacerować po rynku, zasiąść wygodnie przy jednym z kawiarnianych stolików i podziwiać cudowny renesansowy Ratusz z XVI w. Niestety nie miałam na tyle czasu, by poczekać do południa – to właśnie wtedy na ratuszowej wieży ukazują się dwa blaszane koziołki.
fot. J.Gul |
Planując atrakcję na kolejny pobyt w Poznaniu (już z Poznańską Kartą Turystyczną) zboczyłam nieco z mojej trasy, by zlokalizować Rogalowe Muzeum Poznania, a następnie udałam się w kierunku Muzeum Sztuk Użytkowych, mieszczącego się w dawnym Zamku Książęcym, w 1249 roku odbudowanym przez Księcia Przemysława I. W drodze do Zamku nie mogłam odmówić sobie zakupu pysznych Rogali Świętomarcińskich w Cukierni Liczbańscy, która wygrała konkurs Gazety Wyborczej na najlepszego rogala.
fot. J.Gul |
Pełna sił minęłam Muzeum Narodowe, mieszczące się przy Placu Wolności, na którym zlokalizowana została oryginalna fontanna, znakomicie chłodząca rozgrzaną skórę w tę upalną niedzielę. Fontanna powstała według projektu Agnieszkai Stochaj oraz rzeźbiarza Rafała Nowaka latem 2012 roku, tuż przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w piłce nożnej.
fot. J.Gul |
Spacerując słynną ulicą świętego Marcina, która co roku, 11 listopada obchodzi swoje imieniny, skierowałam się znów ku ulicy Półwiejskiej, mijając jeszcze pomnik legendarnej, fikcyjnej postaci Starego Marycha, czyli typowego Poznaniaka, stworzonej przez Juliusza Kubla na potrzeby poznańskiej rozgłośni Polskiego Radia. Zatoczyłam tym samym koło, będąc jednocześnie świadomą, że te kilka godzin spaceru zaledwie rozbudziło mój apetyt na Poznań!
fot. J.Gul |
Moje rodzinne miasto <3 Niewątpliwie ma swój klimat. Jak jeszcze kiedyś będziesz miała okazję polecam Jezioro Maltańskie i Ostrów Tumski :)
OdpowiedzUsuńTak, takie plany już są. W październiku kolejna odsłona Poznania, tym razem nieco dłużej tam będę:-)
UsuńDla mnie Poznań na zawsze pozostanie miastem Borejków, choć przyznaję z pewnym wstydem, że jak na fankę Małgorzaty Musierowicz, to nigdy tego miasta porządnie nie zwiedziłam. Poznań na Twoich zdjęciach wygląda pięknie. Czas się tam w końcu wybrać :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam. Ja już mam w planach powrót:-)
UsuńW Poznaniu zdecydowanie jeszcze polecam zielone miejsca - park Cytadela, Żurawiniec czy Sołacz. Poza parkiem, dzielnica Sołacz to ciekawe kamienice i klimatyczna strefa. Pozdrawiam z Pyrlandii! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, z pewnościa z rady skorzystam. I to już w październiku:-)
UsuńBardzo owocny w fotografie spacer :) Też byłyśmy na BCP, ale aż tyle nie udało nam się zobaczyć - raczej poszłyśmy w stronę kulinarną ;)
OdpowiedzUsuńNiestety musialam cos wybrać. Choc carvig i rogale marcińskie "zaliczone":-)
UsuńTak sobie myślę, że Polacy często narzekają, a nie zauważają, ile pięknych miejsc jest w naszym kraju. Przyznam, że nigdy nie byłam w Poznaniu, ale zachęciłaś mnie, żebym w przyszłości się tam wybrała. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę - zdecydowanie polecam:-)
Usuń