Autor: Lusia, Wojtuś, Eliza i Wojciech Łopacińscy
Wydawnictwo: Bezdroża
„Moi rodzice są super, ale muszę ich pilnować, bo czasami przesadzają. Mówili mi, że ta wyprawa będzie trochę inna niż nasze dotychczasowe życie, ale żeby spać pomiędzy barowymi stolikami na lotnisku…” – wzmianka o noclegu na lotnisku, w przypadku niepełnoletniego dziecka, u wielu rodziców mogłaby wywołać dreszcz przerażenia. Ale nie u małżeństwa Łopacińskich, którzy na przekór współczesnym trendom wychowawczym, koncentrującym się na izolowaniu dziecka od wszelkich problemów i posyłaniu na kolejne zajęcia dodatkowe, postanowili dać swoim dzieciom prawdziwą szkołę. Szkołę życia.
O tym, jak wygląda codzienność w krajach, gdzie edukacja jest luksusem, na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić, jak podróżować z dziećmi bez konkretnego planu, o przygodach zabawnych i fascynujących, ale też i groźnych, ale przede wszystkim o krajach i zamieszkujących w nim ludziach, piszą zajmująco Lusia, Wojtuś, Eliza i Wojciech Łopacińscy w swojej książce „Zabrałam brata dookoła świata. Ameryka Łacińska”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Bezdroża relacja, jest wyjątkowa nie tylko z uwagi na piękne zdjęcia czy plastyczne opisy, przenoszące nas w wyobraźni do odwiedzanych przez rodzinę podróżników krajów. Przede wszystkim bowiem uwagę zwraca sposób przekazu oraz fakt, że na okładce celowo znalazły się imiona wszystkich członków wspomnianej familii. Każdy z nich bowiem miał wpływ na ostateczny kształt książki, zaś czytelnik poznaje świat patrząc zarówno z perspektywy osoby dorosłej, jak i dziecka. Tym sposobem jest to książka zarówno dla tych wszystkich, którzy kochają podróże, ale odkładają je na bliżej nieokreśloną przyszłość z uwagi na dzieci, jak i dla tych, którzy zastanawiają się, jaki kierunek wyprawy obrać.
Kiedy małżeństwo z Torunia postanowiło rzucić pracę, zabrać dwójkę swoich dzieci ze szkoły i podróżować z nimi po krajach, w których bezpieczeństwo jest sprawą wątpliwą, wielu nie kryło oburzenia i dezaprobaty. Oni jednak postanowili zrealizować swoje wielkie marzenie, a przy okazji pokazać dzieciom, jak może wyglądać życie i jak wiele kolorów i smaków ma świat. Roczna podróż, którą poprzedziły dwuletnie przygotowania, była prawdziwym sprawdzianem wytrwałości, rodzinnych więzów, ale też i wspaniałą okazją do promowania Polski i polskości. To zadanie wzięły na siebie głowie dzieci, bowiem zgodnie z założeniem, w każdym odwiedzanym państwie, trzynastoletni Wojtek i jego młodsza siostra Luśka, mieli spotkania z miejscowymi dziećmi, które były znakomitą okazją do opowieści o rodzimym kraju, ale też poznania warunków, w jakich dzieci te żyją i pobierają naukę.
Z przesiadką w Berlinie i w Madrycie, rodzina Łopacińskich dotarła do Gwatemali, do świata, w którym w oknach znajdują się kraty, wszędzie widać mężczyzn z bronią, a dzieci, zamiast chodzić do szkoły, sprzedają owoce na ulicy. Na trasie ich podróży znalazło się także Belize z niezwykłym Parkiem Narodowym Blue Hole i Caye Caulkner – nieduża wyspa koralowa na Morzu Karaibskim, znana z tego, że … jej mieszkańcy nie używają butów. Wizyta na wyspie stała się też okazją do podglądania podwodnego królestwa i spotkania z rekinami. Łopacińscy odwiedzili również Meksyk, gdzie czekało na nich między innymi spotkanie z żółwiami, ruiny fortecy Majów w pobliżu Tulum czy cenotes – święte dla Majów studnie. Wspominać mogą również pobyt w Salwadorze i Hondurasie, a także w Nikaragui, do której promocji nieco się przyczynili. Kolejne państwa na ich drodze to: Kostaryka (gdzie niestety szczęście opuściło podróżników), Panama, w której eksplorowali dżunglę, a także doznali zaszczytu spotkania .. z królem Reynaldo Alexis Santaną. Wraz z autorami odwiedzimy także pełną absurdów Kubę, Ekwador, gdzie Łopacińskim udało się zobaczyć wieloryby.
„Zabrałam brata dookoła świata. Ameryka Łacińska” to pierwsza część relacji z tej wyjątkowej i pełnej przygód wyprawy, która wymagała zarówno odwagi i determinacji, jak i głowy pełnej marzeń. Ryzykowna decyzja, jaką małżeństwo podjęło, prawdopodobnie była jedną z najlepszych i ich życiu, a podróż po tak odmiennych kulturowo krajach, stała się również dla ich dzieci wyjątkową okazją do rozwoju i nauki – zarówno do przyswojenia sobie języka hiszpańskiego, jak i prawdziwą lekcją tolerancji, kompleksowego spojrzenia na świat oraz otwartości na innych ludzi, na ich potrzeby czy zwyczaje. Niezwykła jest podróż w towarzystwie tej wyjątkowo charyzmatycznej rodziny, niezwykła jest też energia płynąca z każdej strony książki. Dlatego nie wyobrażam sobie, by nie sięgnąć po kolejną część, chociażby po to, by znów poczuć tę ekscytację przygodą, złapać wiatr w żagle, a kto wie, być może zmotywować się do ruszenia w podróż śladem Łopacińskich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz