Tytuł: Zimne wojny
Autor: Andy Kirkpatrick
Wydawnictwo: Stapis
„Żeby się podejmować takich wyzwań, trzeba nie tylko ogromnego zapasu wiary, ale i jakiegoś uzasadnienia. Zawsze byłem pełen podziwu dla tego, co życie potrafi przynieść. I to samo w sobie stanowi wystarczający powód, żeby próbować niemożliwego. Wspinanie nie ma nic wspólnego z wygrywaniem, ze zdobywaniem szczytu. Gdyby o to chodziło, nikt by się nie wspinał. Wszystko, na czym zasadza się wspinanie, to wiara – w siebie – że warto próbować” – te słowa tłumaczą wszystko, czego nie jesteśmy zrozumieć w kontekście podejmowania wyzwań, stanowiących niekiedy śmiertelne niebezpieczeństwo. I nie chodzi tylko o wspinaczkę, którą wielu uważa za lekkomyślność i wydawanie na siebie wyroku śmierci, ale o wszystkie przeszkody, których pokonania się podejmujemy, a także wszystkie zmiany, które zachodzą w wyniku naszej inicjatywy.
Nie wiem, czy Andy Kirkpatrick lubi zmiany, ale z pewnością kocha wspinaczkę i kocha góry. Kocha również swoją rodzinę: żonę i dwójkę dzieci: Ellę i Ewena i to właśnie miłość do nich i obowiązki wynikające z roli ojca, są źródłem coraz większych rozterek i szukania kolejnych powodów do wspinaczki, ale też i do pozostania w domu. Rozterki te doskonale zapewnie znają wszyscy „ludzie gór”, którzy wyruszając w drogę zostawiają za sobą bliskich z tą świadomością, że każde pożegnanie może być ostatnim…
O tych dylematach, ale i o pięknie i majestacie gór, o technikach wspinania, o cieniach i blaskach tego sporu, a także o towarzyszach kolejnych wypraw pisze Kirkpatrick w drugiej części swojej autobiograficznej książki. Opublikowane nakładem wydawnictwa STAPIS „Zimne wojny” rozpoczynają się zaledwie kilka godzin po wydarzeniach, o których autor pisze w „Psychovertical”, czyli po zdobyciu Reticent Wall. Ta najtrudniejsza wspinaczka, jakiej do tej pory się podjął, określana przez niego „drogą życia”, stanowiła pewnego rodzaju przełom, kamień milowy, który zmobilizował go do podjęcia kolejnych decyzji.
Kirkpatrick rzucił prace w sklepie sportowym u Dicka Turnbulla, planując rozpocząć karierę profesjonalnego wspinacza. Jednak druga część historii jego życia w żaden sposób nie przypomina dziennika sukcesów – to raczej bilans zysków i strat, przy czym tych drugich autor jest coraz bardziej świadomy. Kirkpatrick opisuje kolejne wyzwania, jakie sobie postawił, uczestniczymy zatem między innymi w przejściu Drogą Lafaulle`a na Dru. Wyprawa, która początkowo miała być samotnym przejściem, podobnie jak Reticent Wall, zmienia swój charakter, bowiem dołącza do niego Ian Parnell. Andy po raz pierwszy wspinał się z nim w Yosemite w 1998 roku – wówczas mężczyzna uratował go, kiedy na drodze zwanej Lost In America odpadł ze ściany. Teraz wspólnie zdecydowali się pokonać drogę, uważaną za najbardziej ambitny cel w Europie. Przeczytamy również o kolejnych projektach, często realizowanych w tym samym składzie, a także o nieudanej wyprawie podjętej z Richem Crossem.
„Zastanawiałem się, czy warto wspinać się po takich drogach, przechodzić przez to wszystko, po to tylko, żeby osiągnąć stan, gdy głowa jest kompletnie pusta, wolna od czegokolwiek. Dla tej jednej chwili, która należy tylko do mnie” – pisze autor, a choć potrzeba wspinaczki wciąż sprawia, że angażuje się w kolejne projekty, to jednak coraz częściej ogarniają go wątpliwości, coraz częściej też rezygnuje z dalszej drogi w obliczu niebezpieczeństwa. Kiedy jest w górach słyszy prośbę córki, by nie wyjeżdżał, kiedy jest w domu – słyszy nawoływanie gór. Dlatego też w „Zimnych wojnach” wiele jest emocji targających Kirkpatrickiem, wiele jest wątpliwości, zaś sfera ta przeplata się ze szczegółami technicznymi wspinaczki, tworząc zupełnie inną atmosferę książki, niż ta panująca w „Psychovertical”, kiedy to autor skoncentrowany był wyłącznie na drodze. Po książkę śmiało mogą sięgnąć wszyscy miłośnicy wspinaczki, a także pasjonaci uprawiający inne sporty, uznawanie przez wszystkich za niebezpieczne, począwszy od base jumping po white-water rafting. Oni jak nikt inny rozumieć będą rozterki autora, ale też i sami znajdą zrozumienie. To również książka dla wszystkich, którzy chcą tchnąć w swoje życie ducha przygody, nawet nie opuszczając czterech ścian, a także dla tych, którzy chcą przekonać się, gdzie leżą granice wytrzymałości człowieka. Wydaje się bowiem, że Andy Kirkpatrick przekroczył je wielokrotnie…
Recenzję pierwszego tomu -„Psychovertical” - przeczytacie TU.
o tak ta część też mnie korci:D a że jestem świeżo po seansie hobbita i widok gór we mnie buzuje;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam majestat gór, choć do wspinaczki wysokogórskiej zupełnie mnie nie ciągnie. Wystarczy mi czytanie o tym:-)
UsuńTytuł natychmiast zapisałam, bardzo pragnę przeżyć tę czytelniczą przygodę, czuję, że będę mogła z niej wynieść wiele dla siebie. :) Bardzo lubię tu zaglądać, zawsze mnie inspirujesz swoimi wrażeniami z przeczytanych książek, tak wiele podobnych odczuć mamy. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Polecam - to wyjątkowe przeżycie wspinać się wraz z autorem, a także przeżywać jego emocje. Dziękuję również za Twoją obecność - mam podobne odczucia, jeśli chodzi o Bookendorfinę:-)
UsuńDobrze się czyta Teoje recenzje :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:-)
Usuń