wtorek, 3 stycznia 2017

Pola Andrus "Morderstwo w pensjonacie"

Autor: Pola Andrus
Wydawnictwo: Psychoskok 


„Życie to restauracja, na którą cie nie stać. Śmierć to rachunek za jedzenie, którego nie zdążyłeś nawet skosztować. Zamawiasz więc najdroższą rzecz w karcie, bo przecież i tak odchodzisz, prawda? Może zdążyć złapać chociaż kęs” – te słowa, które Jo Nesbø zawarł w jednej ze swoich książek doskonale oddają nie tylko filozofię życia, ale i śmierci. Z tą ostatnią mamy zwykle do czynienia w przypadku kryminalnych opowieści, które koncentrują się nie tylko na samej zbrodni oraz czynnościach zmierzających do wykrycia osób za nią odpowiedzialnych, ale często również mają psychologiczną wymowę, kryją w sobie analizę psychiki zbrodniarza, odsłaniają stany emocjonalne ludzi w morderstwo uwikłanych oraz tych, którzy prawdy poszukują.

W kryminalnej historii proponowanej nam przez Polę Andrus tego rysu psychologicznego jest niewiele, natomiast emocji – co niemiara. I choć nie licują one zbytnio z samym motywem przewodnim, czyli zbrodnią, to jednak oddając się lekturze trudno powstrzymać się od śmiechu, kiedy tylko na kartach książki pojawia się jej główna bohaterka. Powieść „Morderstwo w pensjonacie”, opublikowana nakładem wydawnictwa Psychoskok to prawdziwe zaskoczenie, a przy okazji gwarancja dobrej zabawy pomimo tragedii, która na naszych oczach się rozgrywa. Książka, która mogłaby pretendować do roli wciągającego kryminału, staje się tym bardziej wyjątkową, że bohaterka jest kobietą jakie spotykamy na każdym kroku, obdarzoną rozlicznymi zaletami, ale również wadami. To właśnie one czynią Alicję Figiel tak interesującą, dodają książce pikanterii i sprawiają, że bez trudu jesteśmy sobie wyobrazić jej postawną sylwetkę energicznie maszerującą w kierunku pensjonatu. To właśnie on – pensjonat „U Dunaja”– staje się głównym miejscem wydarzeń, choć w większości z nich mamy możliwość biernie uczestniczyć, śledząc je z pomieszczenia gospodarczego, które z uwagi na akustykę upodobała sobie bohaterka. 

Wspomniana Alicja to kobieta w sile wieku (choć bliżej jej do przesilenia), która swoją niespożytą energię rozładowuje zarządzając pensjonatem w małej pomorskiej miejscowości. W przeszłości wykładała język rosyjski na jednej z uczelni, a choć w obecnie wykonywanej pracy nie jest on szczególnie przydatny, to jednak bohaterka jawi się jako kobieta o otwartym umyśle, doskonałych zdolnościach dedukcyjnych, wielkiej odwadze i znajomości … męskiej urody. Tą urodą z pewnością nie grzeszy Oskar Miler, szef oddziału jednej z najbogatszych firm farmaceutycznych, który wynajmuje pensjonat na kilka dni dla siebie oraz swoich gości. Nazwany przez Alicję Niedużym vel Nadzianym, jest (a właściwie był) prawdziwym szczęściarzem. Nie każdy ma bowiem szansę wygrać w jednej z loterii główną nagrodę i powiększyć swój majątek o … sześć milionów. I choć pragnienie podzielenia się radosną nowiną ze swoimi gośćmi mogłoby wydawać się oczywiste, to dobór towarzystwa już nie. W pensjonacie zjawia się bowiem była żona Oskara, Lidia, obecna kochanka mężczyzny – słodka Lola, wieloletni przyjaciel Janusz, a także podwładni - Adrian i Łucja. 

Ta dość osobliwa grupa ludzi wkrótce zostaje obsadzona w roli podejrzanych, bowiem kilka godzin po ogłoszeniu radosnej nowiny dotyczącej wygranej oraz podzieleniu się planami spożytkowania tej fortuny, Oskar zostaje zamordowany. Motyw mógł mieć każdy z obecnych w pensjonacie osób tym bardziej, że mężczyzna wyraźnie zakpił sobie z nich wszystkich, łamiąc złożone wcześniej obietnice i postanawiając wydać wszystkie pieniądze na promocję swojej osoby w mediach. Sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, kiedy na miejscu zjawia się nagle brat Oskara, który opuścił kraj siedemnaście lat temu i nie utrzymywał z rodziną kontaktu. Na dodatek – mimo toczącego się śledztwa i wszechobecnej policji – ginie kolejny z gości, Janusz. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna został otruty…

Jak zakończy się ta historia i – co najważniejsze – który z gości okaże się mordercą? Czy prawdę uda się odkryć nadpobudliwemu inspektorowi policji, czy może Alicja sama weźmie ster w swoje ręce i przy udziale brata Oskara, Feliksa, rozpocznie własne dochodzenie? Odpowiedź na te pytania kryje powieść „Morderstwo w pensjonacie”, choć w pewnej chwili samo poszukiwanie mordercy schodzi to na drugi plan wobec zachowania i przemyśleń głównej bohaterki. Bez wątpienia Alicja skupia na sobie całą uwagę czytelników, choć tak naprawdę wolałaby, aby skoncentrował się na niej doktor Malik. Oprócz rozlicznych przywar kobieta cierpi bowiem na hipochondrię, ale jest w tym swoim utyskiwaniu i przejmowaniu się własnym zdrowiem tak urocza, że irytuje to wyłącznie recepcjonistkę w przychodni. My zaś możemy zaśmiewać się z jej wywodów, jawnej sympatii do męskiej części populacji, a także uczyć się od niej podejścia do życia. To właśnie jej sylwetka sprawia, że kryminalna opowieść Poli Andrus jest tak wspaniała, że z rozczarowaniem przyjmujemy jej zakończenie. Mam nadzieję, że autorka rozważać będzie kolejne morderstwo w okolicy Nowych Lasek bowiem nie wyobrażam sobie, by kobieta pokroju Alicji, ze swoją żywiołowością, ciętym językiem, a także nutką dość siermiężnej kokieterii wróciła znów do nudnego życia, jakie wiodła ze swoimi kotami.

2 komentarze:

  1. hmmm czuje sie zaciekawiona bo recenzja taka no wlasnie tajemnicza :D niby wszystko a zarazem nic i teraz kombinuj, jest smiehc jest zabawa tego tez czasem nam potrzeba! Pozdrawiam i zapraszam na post.... językowy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie:-) Śmierć jest wielką tragedią - to osoba głównej bohaterki prowokuje nas do nieustannego śmiechu swoimi przemyśleniami oraz nieustannym wyszukiwaniem nowych chorób.

      Usuń