Autor: Igor Strojecki
Wydawnictwo: Bezdroża
„Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej” – pisał Ryszard Kapuściński. Zapewne jak nikt inny rozumiał on Leona Barszczewskiego, żołnierza, ale przede wszystkim fotografa i podróżnika, który zasłynął nie tylko swoją odwagą i wszechstronną wiedzą, ale na każdym kroku przekonywał, że miarą człowieczeństwa jest stosunek do ludzi, że nawet najdziksze plemiona nie są groźne, jeśli tylko podejdzie się do nich z otwartością, szacunkiem dla nich samych i ich kultury.
Leon Barszczewski trwale zapisał się na kartach historii jako autor doskonałych zdjęć XIX-wiecznej Azji, jako badacz i znawca tematu, jako człowiek pełen pasji, kochający swoją pracę i ludzi. Książka „Utracony świat” Igora Strojeckiego, opublikowana nakładem wydawnictwa Bezdroża, jest próbą przybliżenia nam sylwetki tego niezwykłego człowieka. Próbą niezwykle udaną – należy dodać – bowiem ze zgromadzonych materiałów, z opowiedzianych historii, fragmentów dokumentów oraz zdjęć, wyłania się prawdziwa osobowość, człowiek charyzmatyczny, nieustraszony i prawy, kochający mąż i ojciec i niezwykle zaangażowany w eksplorację świata i przekazywanie zdobytej wiedzy przewodnik po ówczesnym świecie.
Książka powstała na podstawie wspomnień Jadwigi Barszczewskiej-Michałowskiej, córki bohatera, lecz nie jest to biografia, a raczej zbeletryzowana opowieść o człowieku, który przecierał nieznane szlaki, którego dokonania stanowiły podwaliny wielu decyzji dotyczących eksploatacji złóż, który dzielił się zarówno zdobytą wiedzą, jak i przywiezionymi z wypraw eksponatami. To właśnie z jego inicjatywy powstało Muzeum Historii Samarkandy, w którym zresztą znajduje się znaczna część przedmiotów z kolekcji podróżnika. Czytelnik poznaje Barszczewskiego poprzez historie dotyczące istotnych momentów jego życia oraz wypraw, które obfitowały w różnego rodzaju przygody, również te zagrażające jego życiu.
Na stronach książki przeczytamy o rodzicach bohatera, jego dzieciństwie, które naznaczone było marzeniami o dalekich wyprawach i poznawaniu tajemnic świata. Czytamy o trudnej wędrówce do Azji w 1876 r., którą wówczas porucznik Barszczewski podjął z ochotnikami i żołnierzami, o niekorzystnej wróżbie, jaką było znalezienie „ryby mysi ogon”, a także o fatamorganie, która przyczyniła się do śmierci wielu z tych śmiałków, zaś pozostałych skłoniła do zaufania dowódcy. Towarzyszymy podróżnikowi w jego pierwszej górskiej wyprawie, podczas której przekonał się jak niebezpieczne i wszechwładne mogą być góry. Jesteśmy również świadkami bezgranicznego oddania swojemu panu psa Bartoszewskiego - Arata i z zapartym tchem czytamy opowieść o tym, jak Arat i wąż Zyg, ocalili majątek rodziny przed kradzieżą. Nie brak w książce świadectw spektakularnych wyczynów Barszczewskiego, przykładów jego opanowania i odwagi, a także pomysłowości, która wielokrotnie pomagała mu wydostać się z opresji. Przykładem może być ucieczka z rąk Kazi-beka i wolnych mieszkańców gór, którzy chcieli zemścić się na mężczyźnie za krzywdy wyrządzone im przez Rosjan.
Wraz z Barszczewskim uczestniczymy również w wielu ekspedycjach naukowych, mniej lub bardziej udanych, wśród których jest m.in. wyprawa poświęcona badaniom geologicznym okręgu samarkandzkiego czy ekspedycja archeologiczna będąca pokłosiem znaleziska podróżnika, który to w 1885 r. dokonał odkrycia – jak się później okazało – ruin antycznej Samarkandy. Czytamy również o spotkaniu z Ireną z Niedźwieckich, która wkrótce została żoną podróżnika, o ich dzieciach i wspólnych wyprawach, a także o tragicznym dla Barszczewskiego momencie – śmierci ukochanej małżonki. Wraz z nim przedzieramy się przez niebezpieczne szlaki, przemierzamy masywy gór, zaś owocem tych podróży są nie tylko wspomnienia, ale i odkrycia bogatych złóż, opisy życia oraz wierzeń tubylców.
Wszystkie te fascynujące opowieści czytamy z zapartym tchem, mimowolnie powracając wspomnieniami do czytanych w dzieciństwie książek o przygodach Indiany Jonesa, Tomka Sawyera czy pobycie Robinsona Crusoe na bezludnej wyspie. Zarówno pasjonujące wspomnienia, jak i sposób przekazu czynią książkę „Utracony świat” pozycją wyjątkową i to nie tylko dla miłośników dalekich wypraw i eksplorowania świata, ale dla wszystkich, którzy poszukują inspiracji, autorytetów, którzy ponad wszystko stawiają sobie zdobywanie wiedzy oraz jej przekazywanie. Piękne wydanie książki stworzonej przez prawnuka Barszczewskiego uprzyjemnia nam tę podróż, zaś zamieszczone zdjęcia czy mapy wyzwalają w nas ducha przygody, ale także pozwalają zobaczyć świat oczami Barszczewskiego – świat, do którego nie ma już powrotu. Kończąc lekturę pozostajemy nie tylko z ciekawością w sercu, ale i głębokim przesłaniem tekstów, będącym jednocześnie mottem podróżnika: „Wszystko można pokonać na świecie dobrym słowem i serdeczną prostotą, nie zaś dumą i pychą”. Barszczewski każdym swoim czynem przekonuje nas o prawdziwości tych słów.
Być może Azja to nie jest mój konik, ale ta książka wygląda nader interesująco. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jest pasjonująca - czyta się ją niczym najlepszą powieść przygodową:-)
Usuń