Tytuł: W cieniu cokołów (część 3)
Autor: Aleksander Janowski
Wydawnictwo: Psychoskok
„(…) Przeświadczyć się o tym należy, jako tłumaczenie, lubo się zdaje mniej ważną być rzeczą, w istocie jednak jest kunsztem i szacownym, i wielce trudnym, a zatem nie jest pospolitych umysłów pracą…” – tak o trudnej sztuce tłumaczenia pisał Ignacy Krasicki, doskonale oddając ideę tłumaczeń i zaprzeczając wtórnej ich roli w stosunku do pierwotnego tekstu.
Zapewne z Krasickim zgodziłby się też Aleksander Janowski – autor i tłumacz, który w trakcie swojej kariery zawodowej niejednokrotnie uczestniczył w ważnych dla kraju i świata chwilach, a nawet miał w nie swój (nie)skromny wkład. Zawsze na posterunku, zawsze perfekcyjnie przygotowany i zawsze w cieniu tych, którzy z racji pełnionych funkcji tworzyli historię. Zawsze w cieniu cokołów i właśnie pod tym tytułem ukazała się nakładem wydawnictwa Psychoskok trzecia już książka autora, traktująca o ciekawej ale i trudnej roli tłumacza. „W cieniu cokołów”opisuje lata poświęcone między innymi pracy dla ONZ, a książki tej, która nie tylko odsłania kulisy politycznych decyzji, ale i cienie oraz blaski pracy tłumacza, nie może zabraknąć w biblioteczkach osób pragnących realizować się w tym zawodzie. Z lekką dozą ironii, z iście reporterskim zacięciem, zabiera nas Janowski w podróż po agendach ONZ, odsłania przed nami sekrety rządowych delegacji i ... tajniki zarabiania na zagranicznych delegacjach.
Towarzyszymy autorowi podczas podejmowania nowej pracy w Departamencie Organizacji Międzynarodowych MSZ, kiedy przejmuje obowiązki zajmowania się Państwową Agencją Atomistyki w jej międzynarodowym aspekcie. Znajdujemy się wraz z nim wśród uczestników delegacji polskiej na jednej z sesji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, obejmujemy stanowisko radcy w DMO, a także wyruszamy na dwutygodniowy kurs dla „perspektywicznych pracowników”. Korzystamy także z możliwości wyjazdu do Tokio, a także … odczuwamy dumę, kiedy bohater otrzymuje Złoty Krzyż Zasługi, czego pośrednią konsekwencją był zaszczyt wylotu z Premierem Messnerem do rozmowy do Moskwy.
A że nie samą pracą żyje, towarzyszymy również autorowi w nie zawsze wesołej codzienności, choć Janowski do wszystkich problemów podchodzi z niezwykłą pogoda ducha. Wracamy wspomnieniami do czasów reglamentacji towarów, czyli słynnych kartek, udajemy się na słynną jatkę końską, tuż koło Stadionu, która zaspokajała zapotrzebowanie obywateli na mięso, intensywnie zwiedzamy Wiedeń i zachwycamy się jego innością, a nawet wyruszamy na wakacje na camping do Salonik.
Życie prywatne i zawodowe przeplatają się ze sobą na kartach książki, dając nam wrażenie czynnego w nim uczestnictwa. Janowski niezmiennie zaskakuje, zaciekawia, naświetla pewne sprawy, zmuszając do przyjęcia innej perspektywy lub chwili zastanowienia. Książka „W cieniu cokołów” jest jedna z tych, po którą sięgać możemy wielokrotnie, za każdym razem odnajdując w niej inne treści i na co innego zwracając uwagę. Barwne wspomnienia zostały spisane pięknym językiem, a liczne absurdy polskiej (i nie tylko) rzeczywistości, tylko dodają książce smaku. Po skończeniu lektury nie pozostaje nic innego, jak tylko z niecierpliwością wyczekiwać kolejnej publikacji autora, skracając sobie czas przeglądaniem poprzednich tomów książki.
Przedstawiłaś te propozycję czytelniczą interesująco, chętnie rozejrzę się za nią, może nie do końca moje klimaty, ale warto sięgnąć czasami po coś innego niż zazwyczaj. :)
OdpowiedzUsuńJa już od pierwszego tomu wczułam się w klimat, cierpliwie czekając na kolejne:-)
UsuńHey there! This post could not be written any better! Reading through this post reminds me of my old room mate!
OdpowiedzUsuńHe always kept talking about this. I will forward this write-up to him.
Fairly certain he will have a good read. Thanks for sharing!