Sobotni dzień, jeden z niewielu wolnych, okazał się być niezwykły z wielu powodów. Tym podstawowym była wycieczka do Czech, choć to nie same zwiedzane miasta stanowić miały atrakcję, a słynna Zbraszowska Jaskinia Aragonitowa w Teplicach.
Zaledwie 2,5 godziny dzieli Katowice od tego niezwykłego przykładu cudów natury – najcieplejszej jaskini, w której przez cały rok panuje stała temperatura 14 °C. Jaskinia została odkryta przez dwóch braci Josefa i Cenka Chromych w 1912 roku, zaś dla turystów udostępniono ją w 1926 roku. Warto zapłacić 100 Kč (plus 40Kč, jeśli chcemy zdobyć pozwolenie na robienie zdjęć), by zobaczyć stalagmity gejzerowe oraz aragonitowe nacieki o kształcie przypominającym różyczki kalafiora.
Ta wyjątkowa jaskinia powstała w wyniku równoczesnego oddziaływania dwóch rodzajów procesów krasowych – rozpuszczającej ingerencji chłodnych wód opadowych oraz działania ciepłych wód mineralnych, przepływających przez blok skał wapiennych. Wysoka zawartość dwutlenku węgla w tych wodach powoduje rozpuszczanie skał w szybszym tempie, niż robią to wody infiltrujące z powierzchni terenu. W wyniku tego górne partie jaskini są kształtowane przez chłodniejsze wody powierzchniowe, zaś dolne – przez ciepłe wody mineralne. Z powodu wspomnianej obecności dwutlenku węgla, w jaskini został zainstalowany cały system czujników, komory są również regularnie wietrzone. Mimo wszystko idąc, mamy świadomość istnienia tzw. duszących jeziorek, a przewodnik dodatkowo potęguję uczucie grozy zapalając specjalną lampkę i spuszczając ją na linie w dół jaskini. Okazuje się, że wystarczy nieznaczne zagłębienie się w czeluściach, by … lampka zgasła. Nie muszę dodawać, że po tej prezentacji kilkakrotnie padło pytanie o niezawodność systemu bezpieczeństwa…
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
Oczywiście wytyczona trasa turystyczna nie dociera w głąb jaskini, obejmuje bowiem zaledwie jedną trzecią korytarzy jaskini (375 m), mających łączną długość 1322 m. Wędrówka po metalowych podestach biegnących w górę bądź w dół (pokonujemy 126 schodów) trwa około godziny, zaś w jej trakcie przewodnik opowiada o procesach krasowych, pokazuje poszczególne formacje skalne oraz tłumaczy różnicę pomiędzy stalaktytami a stalagmitami. Mamy również możliwość złożenia prośby u św. Antoniego, patrona jaskini (myśleć należy tylko o dobrych rzeczach, inaczej czeka nas kara) oraz podziwiania wyrobów artystycznych, prezentowanych w ostatniej komorze, zwanej marmurową sienią, w której to często organizowane są wystawy i koncerty czy przedstawienia teatralne.
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
Po wyjściu z jaskini możemy skosztować słynnej wody mineralnej o leczniczych właściwościach czy pospacerować po terenach uzdrowiskowych. Na mnie jednak czekały jeszcze dwa miasteczka - Valašské Meziříčí oraz Hranice.
Valašské Meziříčí
Pierwsze z tych miast, Międzyrzecze Wołoskie, swoją nazwę wzięło od specyficznego położenia – pomiędzy Dolną Beczwą i Górną Beczwą, które tworzą tu rzekę Beczwę. Pierwsza wzmianka o Meziříčí pochodzi z 1297 roku, jako miasto jest znane od roku 1377. Przymiotnik Valašské został dodany dopiero w XVIII wieku, wcześniej miejsce to było znane jako Meziříčí nad Bečvou albo Meziříčí pod Rožnovem. Tak naprawdę pierwotnie na terenie Międzyrzecza funkcjonowały dwa miasta - Krásno nad Bečvou na prawym brzegu rzeki Dolna Beczwa oraz Meziříčí na lewym brzegu tej rzeki. Zwiedzanie zaczęłam od części prawobrzeżnej, tu bowiem mieści się zamek Kinskich.
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
Zamek został wzniesiony w 1854 roku przez ród Kinskich, na miejscu wcześniejszej, drewnianej budowli administracyjnej rożnowsko-krasenskiej posiadłości. Eugene Kinsky stworzył doskonale prosperujący interes – to właśnie tu było produkowane najlepsze szkło, które znalazło się na pokładzie Titanica. Niestety, po śmierci pierworodnego syna tego człowieka interesów, majątek odziedziczył drugi syn – Rudolf. Utracjiusz, mężczyzna rozmiłowany w nowinkach technologicznych (i kobietach) przepuścił pieniądze i ostatecznie zamek został w roku 1913 sprzedany podczas licytacji. Nowym właścicielem został przedstawiciel rodziny hrabskiej Seilernów dr. Ladislav Seilern-Aspang, który w 1943 roku sprzedał cały obiekt wraz z otaczającym go parkiem miastu. Od roku 1948 w budynku zamku znajduje się tu siedziba muzeum naukowego. Wtajemniczeni twierdzą, że mieszka tu również … duch pierwszej żony Rudolfa – Elżbiety. Legenda mówi, że jeśli ktoś stanie w niewłaściwym miejscu w pomieszczeniu, które niegdyś było biblioteką właściciela, to padnie ofiarą negatywnej energii (ból głowy, który mnie nękał, był z pewnością klątwą Elżbiety).
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
Wejście do muzeum to koszt 70 Kč, a w nim czeka na nas zwiedzanie pokaźnej kolekcji rodzimego szkła oraz gobelinów produkowanych nieopodal. Choć ekspozycje są nieco chaotyczne, przenikają się wzajemnie, to i tak można wyłowić to, co nas zainteresuje. Znajdziemy tu m.in. wystawę dotyczącą kolorowego świata przyrody oraz sztuki (zabawy światłem, przykłady złudzenia optycznego), wystawę archeologiczną, malarstwa Bohumíra Jaronek, a także wystawę „Niech stanie się światłość”, prezentującą klosze lamp i żyrandoli, a także ekspozycję wspomnianych gobelinów. Na piętrze znajduje się również kilka pomieszczeń wypełnionych wspaniałymi meblami – biblioteka rodziny Kinskich (ta, w której straszy Elżbieta), sypialnia oraz jadalnia. Po opuszczeniu zamku warto przespacerować się też po otaczających zamek ogrodach.
|
fot. J.Gul |
Zamek, to jednak nie jedyne miejsce warte odwiedzenia w Valašské Meziříčí. Koniecznie trzeba zajrzeć do Kościoła św. Trójcy (niestety jest otwarty tylko w lipcu i sierpniu, w pozostałe miesiące należy zamawiać wizytę) oraz przejść się po starym mieście. Tu, oprócz starego spichlerza, w którym obecnie mieści się Centrum Informacji Miejskiej oraz galeria, warto zajrzeć do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – pierwotnie gotyckiego obiektu, do którego dobudowano renesansową wieżę i barokową kaplicę.
|
Spichlerz fot. J.Gul |
|
Kościół Wniebowzięcia NMP fot. J.Gul |
|
Rynek fot. J.Gul |
|
Rynek fot. J.Gul |
Nie można też pominąć trójskrzydłowego zamku rodu Žerotínů, charakteryzującego się architekturą renesansową z zachowaniem pierwotnego rozmieszczenia i dworem arkadowym. Budowla została wybudowana na miejscu byłej twierdzy i odremontowana w drugiej połowie XVII wieku, zaś w wieku XVIII stała się zamkiem barokowym. Budowę zamku rozpoczął w roku 1538 Jan z Pernštejna. Do 1815 mieli tu siedzibę Žerotínové, następnie zamek należał do rodu Kińskich, a ostatecznie został sprzedany Austrii. W latach 1855 do 1909 mieściło się tu więzienie dla kobiet, zaś obecnie ma tu swoją siedzibę miejska placówka kulturalna. Mając bilet z zamku Kinskich możemy zwiedzić jedną wystawę za darmo, dlatego też z przyjemnością podziwiałam kolejne prace Bohumíra Jaronek.
|
fot. J.Gul |
Hranice
Październikowe dni są niestety zbyt krótkie, żeby w pełni nasycić się sielską atmosferą panującą w mieście – czekały wszak jeszcze na mnie Hranice, ze swoimi pięknymi zabytkami. Zachwyca tam już sam Stary Ratusz z wieżą widokową, który to obiekt pochodzi z XVI wieku, choć obecny wygląd zyskał w 1869 roku. W roku 2009 została udostępniona zwiedzającym wieża ratusza, służąca jako punkt widokowy, niestety nie udało mi się skorzystać z tej atrakcji.
|
Ratusz fot. J.Gul |
|
Kamienice na rynku fot. J.Gul |
|
Kamienice na rynku fot. J.Gul |
Nad rynkiem wznosi się natomiast Kościół Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Ten późnobarokowy obiekt został wybudowany w latach 1754 –1763, według projektu Fr. Ant. Grimma. Budynek kościoła składa się z jednego głównego i czterech bocznych ołtarzy. Udało mi się wejść do kościoła i poczuć niezwykłą atmosferę w nim panującą, lecz niestety do kolejnego punktu na mapie zwiedzania – synagogi, nie miałam już wstępu (jest ona czynna do godziny 16.). Synagoga ta, w mauretańsko-bizantyjskim stylu, powstała według projektu Franze Machera w 1863 roku, na miejscu starej synagogi z XVII wieku. Do odprawiania żydowskich nabożeństw służyła do roku 1940, a obecnie znajduje się tu galeria.
|
Kościół fot. J.Gul |
|
fot. J.Gul |
|
Św. Teodor fot. J.Gul |
|
Synagoga fot. J.Gul |
Wizyta w Hranicach nie może odbyć się bez odwiedzin na zamku, w którym obecnie mieści się Urząd Miejski oraz muzeum. Pierwsze wzmianki o tej hranickiej twierdzy pochodzą z roku 1398, zaś obecny zamek powstawał na przestrzeni XV i XVII wieku. Warto zwrócić szczególną uwagę na renesansowy arkadowy dziedziniec oraz wrażenie przestronności i lekkości, jakie towarzyszy wizycie w obiekcie.
|
fot. J.Gul |
Co kupić?
Będąc w Czechach nie mogę obyć się bez zakupu czekolady Studenckiej i Lentilek, mimo że oba te produkty można dostać w polskich sklepach. Tym razem jednak w Teplicach trafiłam jeszcze na produkt, który sprawił, że kolejne zakupy będą nieco inne – mowa tu o oblatach czeskich (26 Kč) oraz o Štramberské Uši (28 Kč). Pierwszy z tych specjałów przypomina opłatek, przełożony milimetrową warstwą kremu (dostępne w różnych smakach, ja zakupiłam karmelowy), zaś drugi, to delikatne ciasto przypominające smakiem piernik.
|
fot. J.Gul |
Natchnęłaś mnie myślą, że może w najbliższe wakacje zabiorę dzieciaki na zwiedzanie jaskiń, w sumie nie mieliśmy jeszcze tego typu wycieczki, jestem pewna, że ich to zainteresuje. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. W jaskini są barierki, trzeba oczywiście uważać, ale jest sucho, chodzi się po podestach, zatem nawet dzieci mogą ją zwiedzać. W grupie, z którą wchodziłam, był tak ok. 10-letni chłopiec, zafascynowany tym, co go otacza:-)
UsuńBardzo interesujące miejsce. Szkoda, że mam tam tak daleko..
OdpowiedzUsuń_____________________
http://bit.ly/2dI2EGb
W przypadku większych odległości polecam zaplanowanie dłuższego urlopu na Morawach. Od czasu do czasu polecam tam ciekawe miejsca, ale właściwie w każdy miasteczku jest coś, co warto zobaczyć. Polecam połączenie wyjazdu np. z podążaniem szlakiem wina (i z degustacją)
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńZachęcam i pozdrawiam:-)
Usuń