Tytuł: Miasto glin
Autor: Karin Slaughter
Wydawnictwo: Muza
Obecnie dużo się mówi o tolerancji, o akceptowaniu odmienności (w tym odmienności rasowej), niestety dla wielu są to wyłącznie puste słowa. Mimo możliwych oskarżeń o dyskryminację, pracodawcy często wystrzegają się zatrudniania osób, odbiegających w znacznym stopniu od ogółu, niezależnie czy chodzi o wiek, kolor skóry, czy stopień niepełnosprawności. Skoro tak wygląda sytuacja w XXI wieku, kiedy świat jest wielką globalną wioską, nie ma się co dziwić uprzedzeniom z którymi borykały się kraje w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Atlanta roku 1974 nie stanowiła tu wyjątku – według wielu ludzi miejsce czarnoskórych osób było w gettach, zaś kobiet – w kuchni.
Z tymi uprzedzeniami, z lekceważącym traktowaniem i nieustannym atakiem werbalnym, musiały liczyć się szczególnie osoby płci pięknej czy osoby o innym kolorze skóry, pełniące funkcje publiczne. I choć na horyzoncie widać było już pewne zmiany w stosunku do mniejszości rasowych czy dopuszczenia kobiet do wykonywania pewnych zawodów, to jednak czarnoskóry burmistrz to za mało, by zmienić sposób myślenia, by otworzyć ciasne umysły. W takim właśnie klimacie rozpoczyna pracę w wydziale policji miasta Atlanta Kate Murphy. Nigdy nie sądziła, że przyjdzie jej kiedykolwiek pracować w takim zawodzie, że kiedykolwiek założy mundur, jednak wszystko zmieniło się po śmierci męża – żołnierza, który zginął w trakcie akcji. Szykany, seksualne aluzje, ignorowanie, to tylko kilka z przykładów zachowania, które powinny skłonić ją do natychmiastowej rezygnacji z pracy policjantki. Choć dla Kate praca jest ciężką próbą, to jest też wyzwaniem, któremu jest zdecydowana podołać. Będzie potrzebowała tej wewnętrznej siły, bowiem trafia do policji w najgorszym momencie – od kilku miesięcy po mieście grasuje przestępca, który na celownik wziął sobie właśnie funkcjonariuszy.
O tym, jak potoczy się ta historia, o nieuchwytnym sprawcy, ale i o konfliktach na tle rasowym i jawnej dyskryminacji, przeczytamy w niezwykle klimatycznej i wciągającej powieści autorstwa Karin Slaughter. Książka „Miasto glin”, jedna z nowości opublikowanych nakładem wydawnictwa MUZA, to nie tylko porywający thriller z intrygą w tle, ale bardzo mocno osadzona w obyczajowości tamtych lat opowieść, która zachwyci nawet najbardziej wymagających czytelników. I mimo iż początkowo mogą wystąpić trudności z odnalezieniem się w atmosferze lat 80. ubiegłego wieku, mimo iż trzeba przekonać się do nieco szorstkiego stylu autorki, to z każdym kolejnym rozdziałem, historia wciąga nas coraz mocniej, budząc gwałtowne emocje.
W dniu, kiedy Kate zaczyna pracę, ma miejsce kolejne brutalne morderstwo policjanta na służbie. Mimo iż najwyraźniej sprawca zmienił modus operandi, pozostawiając przy życiu drugiego z funkcjonariuszy, to wszystko wskazuje, iż odpowiedzialnym jest morderca okrzyknięty Strzelcem z Atlanty. W przeciągu trzech miesięcy poprzedzających to nietypowe zabójstwo, zginęło już czterech policjantów, a za każdym razem sprawca kazał im klękać i zabijał strzałem w głowę. Czemu tym razem było inaczej? Czemu Strzelec uśmiercił tylko jedną osobę, zostawiając przy życiu Jimmy`ego Lawsona? To pytanie zadaje sobie Maggie Lawson, siostra ocalałego policjanta, która dostrzega w złożonych przez brata zeznaniach wiele sprzeczności. Czy jednak ten fakt cokolwiek oznacza? A nawet jeśli, czy wraz z Kate zdołają się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi i kim jest Strzelec?
Mimo iż nie zostają one dopuszczone do oficjalnego dochodzenia, to samodzielnie postanawiają rozwikłać zagadkę. Jaki będzie tego rezultat? Przekonamy się o tym, zatapiając w niezwykle wciągającej powieści, pełnej dyskryminujących akcentów, uprzedzeń, a także samosądów. Autorka niezwykle krytycznie odnosi się do organizacji pracy milicji, piętnując nie tylko nadmierne spożycie alkoholu, także na służbie, ale i skłonność do agresji i źle pojęty solidaryzm, daleki od umożliwienia podejrzanemu skorzystania z prawa do uczciwego procesu. Mimo iż nie jest to powieść, do której się powraca po latach, to z pewnością docenić należy nie tylko mistrzostwo słowa, jak i socjologiczną jej wymowę.
do tej pory dużo słyszałam o książkach Karin Slaughter, ale sama jeszcze nie przeczytałam ani jednej jej książki
OdpowiedzUsuńTo również moja pierwsza książka tej autorki. Może właśnie dlatego trudno było mi się początkowo wczuć w klimat i przekonać się do języka. Ale z każdym kolejnym rozdziałem książka wciągała mnie coraz mocniej.
OdpowiedzUsuńUsłyszałam o tej książce od Przekartkowane i jestem nią zaintrygowana,choć to de facto nie mój gatunek ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja
Bardzo dziękuję, a książkę polecam, nawet jako prezent - każdy wielbiciel kryminalnych opowieści będzie nią zaintrygowany.
UsuńAle treściwa recenzja - książka zapowiada sie bardzo ciekawie. Tematy dyskryminacji są jak najbardziej świeże i na czasie - dobrze, ze mówi i pisze się o tym! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Niestety mimo upływu lat i tzw. poprawności politycznej, deklaracji tolerancji, wciąż tej tolerancji brak.
UsuńCzytałam dziś recenzję, w której zawarte było stwierdzenie, że przez około 150 stron jest nudne zapoznanie się z całą historią. I tym szczegółem nieco się zraziłam, ale i tak mam tę powieść na swoim celowniku - prędzej, czy później i tak ją przeczytam. Wiem to na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili.
Rzeczywiście, początkowo trudno mi było wejść klimat książki i przekonać się do sposobu narracji, kreacji bohaterów, ale z każdym rozdziałem historia wciągała mnie coraz mocniej!
UsuńNie słyszałam o tej książce, jednak widzę, że porusza istotne tematy w społeczeństwie. Być może kiedyś będę miała okazję ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńUwielbiam jej książki i biorę je w ciemno! Nidy jeszcze się nie zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńPolecam - również i tym razem się nie zawiedziesz!
Usuńbardzo zaciekawiła mnie ta książka :D
OdpowiedzUsuńPolecam - dobra, mocna lektura!
Usuńbrzmi ciekawie, choć książka chyba nie do końca w moim typie ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam zatem do zakupu na prezent, a także do rozgoszczenia się na blogu. Może coś znajdziesz i dla siebie:-)
UsuńNie słyszałem o tej książce wcześniej. Możliwe, że gdzieś mi okładka mignęła kiedyś przed oczami ale nic o niej nie wiedziałem. Wydaje się być ciekawa. To moje klimaty. Dodam ją sobie na lubimyczytac.pl i w wolnym czasie postaram się za nią zabrać. Nareszcie porządna recenzja. Ostatnio ciągle trafiam tylko na jakieś romanse. :)
OdpowiedzUsuńdoriangray.pl