To był niezwykle energiczny i pracowity weekend – sobotnia wycieczka na Morawy (przeczytacie o niej TU) i niedzielna praca nad recenzją książki, które tytułu jeszcze nie mogę zdradzić, przeplecione były domowymi sprawami, których nie można było już dłużej odkładać. Siatki pełne pięknych jabłek przeznaczonych na pyszny dżem czekały, zatem namiętnie obierałam, cięłam i smażyłam. Uwielbiam takie domowe prace pod warunkiem jednak, że traktuje je jako odskocznię…
Dżem już zawekowany, a słoiki stoją w ciepłym piekarniku, ja zaś mogę wreszcie podzielić się z wami przepisem na ciasto, które w tak zwanym międzyczasie „popełniłam”. Jako ze trwa sezon na jabłka nie mogło być inaczej i z pieca wyłonił się ostatecznie pyszny i aromatyczny jabłecznik na kruchym cieście.
JABŁECZNIK Z BAKALIAMI
Składniki:
- 2/3 kostki masła lub masła roślinnego,
- 1 jajko (ja dałam 2),
- 2 szklanki mąki krupczatki,
- ¾ szklanki cukru pudru (dałam nieco mniej, bowiem słodziłam już dżem),
- skórka otarta z cytryny,
- sok z całej cytryny,
- 3 dorodne jabłka (ja po prostu użyłam przygotowany dżem),
- ½ posiekanych migdałów wcześniej sparzonych i obranych z łupinek (ja z nich zrezygnowałam),
- ½ szklanki rodzynek,
- 2 łyżki cukru pudru,
- tłuszcz do wysmarowania formy
fot. J.Gul |
Wykonanie:
Rozdrobniony tłuszcz, cukier puder i mąkę rozetrzeć w malakserze, dodać jajko, skórkę otartą z cytryny. Wyrobić niezbyt ścisłe ciasto, formując kule i zawijając w folię – włożyć do lodówki na ok. godzinę.
Jabłka obrane ze skórki i pozbawione gniazd nasiennych kroimy w cienkie plasterki, łączymy z cukrem pudrem, posiekanymi rodzynkami, migdałami i sokiem z cytryny, odstawiamy w chłodne miejsce.
Schłodzone ciasto dzielimy na dwie części. Rozwałkowujemy jedną część ciasta, którym wykładamy spód przygotowanej średniej wielkości tortownicy w taki sposób, by brzegi były podwinięte ok. 3-4 cm.
Na cieście układamy przygotowane jabłka, całość przykrywamy drugą, rozwałkowaną częścią. Brzegi ciasta lekko przyciskamy do boków i od razu wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w temp. 180 st.C przez 45-50 min lub nieco dłużej. Wyjmujemy, gdy wierzch jest lekko zrumieniony, a brzegi odstają.
Schłodzone ciasto przekładamy na paterę. Ja obsypałam go jeszcze cukrem pudrem.
fot. J.Gul |
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz