Lipcowy weekend był nie tylko okazją do odwiedzenia Baranowa Sandomierskiego (relację znajdziecie TU), ale i wspaniałej perełki województwa świętokrzyskiego, podziwianej nie tylko przez wielbicielki serialowego ojca Mateusza, ale i przez miłośników architektury oraz sztuki - Sandomierza.
Do Sandomierza przybyliśmy już w godzinach popołudniowych, a po zakwaterowaniu ruszyliśmy w rozgrzanym słońcu na miasto. Już sama wizyta na rynku w pobliżu ratusza wystarczy, by docenić niezwykłą atmosferę miasta nazywanego „małym Rzymem”, które ujmuje swoją otwartością, pięknem i licznymi możliwościami spędzania wolnego czasu.
Historia Sandomierza sięga prehistorii, bowiem miejsce to było zamieszkane już w okresie neolitu. W grobie konnego wojownika odkrytym na terenie osady, która istniała tu od II wieku p.n.e. do V wieku n.e., odnaleziono interesujące miejscowe wyroby, ale również … przedmioty pochodzenia rzymskiego, co może świadczyć o tym, iż wówczas Sandomierz leżał na ważnym szlaku handlowym. Prawa miejskie Sandomierz uzyskał w 1227 r. od Leszka Białego, jednak w XIII wieku miasto zostało doszczętnie zniszczone przez wojska halicko-ruskie, a następnie tatarskie. Właściwe obwarowania miasta pochodzą z czasów Kazimierza Wielkiego, kiedy to do miasta można było wjechać czterema bramami, z których zachowała się tylko jedna – Brama Opatowska (pozostałe trzy bramy to: Zawichojska, Lubelska i Krakowska).
Brama Opatowska została wzniesiona w II połowie XIV w. i od czasów Kazimierza Wielkiego stanowiła część miejskich fortyfikacji. Wznoszono ją w kilku etapach, a w XVI w. medyk sandomierski Stanisław Bartolon ufundował wieńczącą po dziś dzień budowlę renesansową attykę. Brama Opatowska jest najlepszym punktem widokowym w okolicy, ma 30 metrów wysokości i żeby dotrzeć na taras widokowy, trzeba pokonać 139 schodków. U stóp bramy roztacza się panorama Gór Pieprzowych oraz samego miasta. Z uwagi, iż na taras wchodziliśmy w deszczowa niedzielę widoczność nie była zbyt dobra, ale i tak to, co zobaczyliśmy, zachwycało!
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Wejście na tras widokowy jest płatne – bilet normalny kosztuje 4zł, a ulgowy – 3zł. W wieży funkcjonuje również sklepik, gdzie można nabyć m.in. magnesy (jedne z najtańszych w Sandomierzu) oraz wspaniałe podkładki pod kubki.
Kościół p.w. Ducha Świętego
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Dominujący nad Rynkiem pomnik Matki Bożej powstał, gdy Polska traciła niepodległość. W letnie weekendy na straży pomnika stoją sandomierscy rycerze, a zmiana warty przyciąga rzesze turystów. Sami rycerze chętnie pozują do zdjęcia.
Tuż przy ratuszu stoi zabytkowa studnia, zaś okalające rynek kamieniczki zwracają uwagę swym urokiem.
Podziemna trasa turystyczna
Będąc na rynku nie można zrezygnować z atrakcji, jaką jest wędrówka podziemną trasą turystyczną. Początek trasy znajduje się w oficynie kamienicy Oleśnickich, zaś sama trasa powstała z połączenia podziemnych składów kupieckich, znajdujących się pod zachodnią pierzeją Rynku. Jej długość wynosi ok. 450 m, a najniżej położona komora jest głębokości niemal 12 m. Zachowane piwnice zabezpieczono przez tzw. wtórne obudowy, a tam, gdzie to było możliwe, pozostawiono pierwotne fragmenty obmurowań. Trasa obejmuje 34 komory na różnych poziomach, a jej przejście trwa ok. 1 godziny. Otwarcie Podziemnej Trasy nastąpiło 10 grudnia 1977 r., a dziś pełni również funkcje wystawowe – znajdziemy tam m.in. eksponaty archeologiczne (Komora znalezisk) czy fragment kości łokciowej mamuta (Komnata z Portalem) oraz porcelanowe wyroby Zakładów w Ćmielowie.
Drążone przez wieki pod miastem korytarze i komory otoczone były tajemnicami, a jedna z funkcjonujących do dziś legend mówi o Halinie Krępiance, która została zasypana wraz z Tatarami w tajemnych korytarzach (historię tę opowiada m.in. Apolinary Knothe w „Wierszach o Sandomierzu”, a fragment poświęcony młodej sandomierzance został umieszczony na murach podziemi).
fot. J.Gul |
Bilety wstępu: normalny 10 zł, ulgowy 6 zł. Bilety te warto zachować ponieważ upoważniają do zniżki w wybranych restauracjach (m.in. we wspomnianym wcześniej Lapidarium).
Kontynuując zwiedzanie, warto przejść przez jedną z dawnych furt miejskich, zwaną „Igielnym uchem”. Została ona wzniesiona wraz z murami i bramami w połowie XIV w., a przez furtę komunikowali się z sobą bracia z dwóch klasztorów dominikańskich: jednego położonego poza murami miasta i drugiego wewnątrz murów obronnych. Turyści przechodzący przez nią po raz pierwszy powinni pomyśleć życzenie – ponoć się spełnia.
Zanim zejdziemy po schodach i przejdziemy przez furtę, mijamy jeszcze niezwykle ciekawy, olbrzymich rozmiarów pierścień z krzemieniem pasiastym zainstalowany na wprost pracowni jubilera Cezarego Łutowicza. Pierścień ten stanowi symbol Światowej Stolicy Krzemienia Pasiastego, czyli Sandomierza, zaś jego pomysłodawca jest właśnie jest Łutowicz, który jako pierwszy, w 1972 r. zastosował krzemień pasiasty w biżuterii.
fot. J.Gul |
Zanim zejdziemy po schodach i przejdziemy przez furtę, mijamy jeszcze niezwykle ciekawy, olbrzymich rozmiarów pierścień z krzemieniem pasiastym zainstalowany na wprost pracowni jubilera Cezarego Łutowicza. Pierścień ten stanowi symbol Światowej Stolicy Krzemienia Pasiastego, czyli Sandomierza, zaś jego pomysłodawca jest właśnie jest Łutowicz, który jako pierwszy, w 1972 r. zastosował krzemień pasiasty w biżuterii.
fot. J.Gul |
w końcu poznałam Sandomierz z drugiej strony - do dziś znałam go tylko ze strony Ojca Mateusza :)
OdpowiedzUsuńTak, to właśnie ten serial był moim bodźcem:-) Okazuje się jednak, że w Sandomierzu jest kręcone tylko kilka ujęć, a resztę pod Warszawą z uwagi na koszty.
UsuńPowiem więcej, pięknie:-)
OdpowiedzUsuń