Tytuł: Podpalę Wasze serca!
Autor: Marcin Brzostowski
Wydawnictwo: E-bookowo.pl
Jak dziś wygląda życie przeciętnego, czterdziestoletniego Kowalskiego? Teoretycznie powinien być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem, wszak nie grozi mu wojenna zawierucha i nie musi wyruszać z bagnetem na wrogie wojska, żyje w wolnym i demokratycznym kraju. Wyzwaniem nie jest już zdobycie papieru toaletowego, sklepowe półki są pełne towarów i wystarczy tylko sięgnąć do portfela, by za pomocą magicznej karty kredytowej kupić wszystko, o czym marzy. Dlaczego zatem Kowalski jest pełen frustracji, dlaczego nie może zadowolić się codziennością. Wszak nikt nie przystawiał mu broni do głowy nakazując podpisać umowę kredytową, wszak jest osobą w normie intelektualnej (przynajmniej mam taką nadzieje), zatem był świadom tego co robi, zobowiązując się do spłaty owego kredytu przez kolejne dwadzieścia, trzydzieści lat. Nikt też nie ciągnął go na siłę do ołtarza, nikt nie zabronił mu stosować skutecznych środków zapobiegających poczęciu dziecka.
Skoro wszystkie te wydarzenia nie miały miejsca, to dlaczego przeciętny Kowalski przypomina czterdziestoletniego Karola Szramę, ziejącego nienawiścią do tego świata ora do życia, które sobie sam zgotował? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy, zanim zacznie narzekać na małżonkę, dzieci czy kredyt we frankach, a w ramach terapii może sięgnąć po książkę Marcina Brzostowskiego „Podpalę Wasze serca!”. Mimo niewielkiej objętości powiastka wstrząsa nie tylko naszym systemem wartości, ale pozwala uświadomić sobie, jak głęboko tkwimy w bagnie, w które dobrowolnie i z pełną świadomością obranego kierunku weszliśmy. Jeśli kiedykolwiek pragnąłeś uwolnić się od wspomnianych zobowiązań, koniecznie sięgnąć musisz po książkę, która podpowiada, jaką drogę powinieneś wybrać, by twoja codzienność przypominała kolorowy sen. Nie, nie są to używki, ale … szaleństwo!
Taki właśnie sposób na odnalezienie swego rodzaju raju na ziemi, gdzie małżonka nie zamęcza swoimi pretensjami, dziecko nie wyprowadza z równowagi, a szef nie każe się kajać, proponuje Karolowi nieznajomy, który zjawia się u jego boku. Tajemniczy R.V., czyli Rodrigo Valente składa bohaterowi propozycję nie do odrzucenia, zjawiając się w najgorszym momencie, kiedy nie ma już sfery życia, którą Karol jest w stanie zaakceptować. Denerwuje go żona, dziesięcioletni Arkadiusz (zwany bynajmniej nie pieszczotliwie bachorem) ma w stosunku do ojca mordercze zamiary, przygnębia go świadomość konieczności spłaty kredytu mieszkaniowego, a także praca w korporacji, w której czas pracy odmierza ze szwajcarską precyzją bezlitosny H.U.J, czyli zegar kontrolny. Ciągła presja wyników, wyśrubowane progi sprzedażowe i świadomość, że wykonywana praca tak naprawdę nie ma sensu wyczerpują psychicznie bohatera i sprawiają, że ma on ochotę podpalić nasze serca i – jak deklaruje – „rozpieprzyć ten cały świat w drobny mak”.
Jak potoczą się losy tego frustrata, w którego historii, niczym w krzywym zwierciadle, odbija się też życie wielu czytelników? Czy Karol skorzysta z nęcącej propozycji Rodriga? Czy skusi go sielska wizja świata wypełnionego dobrą zabawą i spokojem, którego nie da się uzyskać nawet spacerując z „karpio-psem”? Jak potoczą się losy Darka Tytana, bohatera powieści sensacyjnej, którą bohater zaczął pisać, zanim jeszcze przytłoczyła go codzienność? Na te pytania odpowiedzi znajdziemy w książce Brzostowskiego, autora odpowiedzialnego za przesunięcie granicy pomiędzy tym, co normalne, a prawdziwym szaleństwem. Psychodeliczne wizje, sceny przepełnione absurdem, wulgaryzmy i specyficzny język bohatera, któremu daleko do przeintelektualizowanego pracownika „korpo” z aspiracjami – to wszystko znajdziemy w powieści, którą albo pokochamy, albo odrzucimy nie będąc jeszcze gotowym na to, by stawić czoło mrocznej rzeczywistości. Do której z tych grup zaliczysz się Ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz