poniedziałek, 27 czerwca 2016

Jolanta Maria Kaleta "Kolekcja Hankego"

Autor: Jolanta Maria Kaleta
Wydawnictwo: Psychoskok


Czasy II wojny światowej to okres intensywnych grabieży dóbr kultury. Okupant przyczynił się do zniszczenia prawie trzydziestu muzeów, niemożliwe do precyzyjnego oszacowania są straty zbiorów muzealnych, archiwalnych i bibliotecznych. Wiadomo jednak, że ponad pięćset tysięcy dzieł sztuki trafiło w ręce niemieckich oprawców, a w wyniku powojennej rewindykacji udało się odzyskać zaledwie nikły procent utraconych obrazów i eksponatów.

Wśród dzieł zrabowanych podczas wojny znalazły się również obrazy siedemnastowiecznego śląskiego malarza, Michaela Willmanna, zwanego „śląskim Rafaelem” albo „Apellesem”. Przed zakończeniem okupacji, na polecenie Karla Hankego, gauleitera Dolnego Śląska, ostatniego Reichsführera SS zbiory zostały ewakuowane ze Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych i … słuch po nich zaginął. Pragnienie odnalezienia zawłaszczonych dzieł rozpala wyobraźnię niejednego poszukiwacza czy kolekcjonera dzieł sztuki, ale nie tylko.. Jedną z poszukiwaczek tych obrazów jest Matylda Harycka, historyk sztuki i muzealnik, młoda i ambitna kobieta, bohaterka wciągającej powieści autorstwa Jolanty Marii Kalety. Opublikowana nakładem wydawnictwa Psychoskok książka „Kolekcja Hankego” przenosi nas do epoki PRL-u, przypominając nam nie tylko absurdy ówczesnej rzeczywistości, ale przede wszystkim zapewniając emocjonującą przygodę i solidną dawkę informacji na temat wydarzeń rozgrywających się na terenach Dolnego Śląska. Nie zabraknie również wątków miłosnych, choć romanse są tylko przydatnym akcentem, nie zaś sednem tej fenomenalnej pozycji, która zachwyci nie tylko mieszkańców Wrocławia i okolic, ale wszystkich czytelników kochających zagadki (szczególnie zagadki historyczne) i niebezpieczne przygody. 

Kiedy Matylda z okien swojego domu ogląda płonący garnizonowy kościół wraz z wyposażeniem i zgromadzonymi w nim dziełami, nie zdaje sobie sprawy z tego, że już wkrótce nie będzie tylko widzem, ale uczestnikiem zatrważających wydarzeń. Kilka dni po tym pożarze, do muzeum w którym Matylda jest zatrudniona przychodzi list z pogróżkami, zapowiadający taki sam los budynku i kolekcji. Dyrektorka usiłuje wdrożyć środki prewencyjne, do pomocy przy pilnowaniu muzeum w nocy wyznaczając kolejno pracowników umysłowych. Właśnie podczas jednego z takich dyżurów Matylda przez przypadek odnajduje w skrytce ukrytej w ścianie listę obrazów z wrocławskich muzeów, skradzionych przez nazistowskich dygnitarzy pod koniec II wojny.

Do rozwiązania tej sprawy zostaje oddelegowany funkcjonariusz Komendy Wojewódzkiej Milicji, Jacek Małecki. Niestety Matylda oraz dyrektorka muzeum mają poważne wątpliwości co do kompetencji oraz rzeczywistych zamiarów porucznika. Uwagę zwraca chociażby jego dziwne zachowanie podczas wspólnej z Matyldą wyprawy do Gryfowa, mężczyzna ma też wyraźny apetyt na noc spędzoną w towarzystwie młodej pracownicy muzeum, zaś jej uniki tylko prowokują go do dalszych podbojów. Wobec braku wsparcia ze strony władz, Matylda postanawia sama odnaleźć zrabowane dzieła sztuki, choć do końca nie jest świadoma, że wplątuje się tym samym w międzynarodową aferę. Na Dolnym Śląsku grasuje bowiem tajemnicza szajka handlarzy cennymi dziełami, zaś aktywność kobiety zaczyna utrudniać im pracę. 

W poznaniu prawdy Matyldzie pomaga Łukasz Sitarski, sam dyrektor KW, a także pewien przystojny i młody historyk sztuki, Marek Koszycki, dla którego odkrycie miejsca przechowywania zrabowanych obrazów jest kwestią honoru. Przed laty nieoficjalne śledztwo prowadził w tej sprawie jego ojciec, a pozostałe po sprawie dokumenty zobowiązują do rozwiązania zagadki bardziej, niż jakiekolwiek przyrzeczenie. Czy Matyldzie i Markowi uda się odnaleźć zaginione dzieła sztuki? Czy grasująca szajka nie zagrozi jej bezpieczeństwu? Kto próbuje wrobić ją w kradzież i czy będzie to udana próba? Te wszystkie pytania pojawiają się podczas lektury „Kolekcji Hankego” sprawiając, że od powieści trudno jest się oderwać. Doskonale prowadzona akcja, wciągająca fabuła, interesujący bohaterowie – to podstawowe zalety książki Kalety. Jeśli dodamy do tego wartość merytoryczną powieści i wstrząsające historie z czasów wojennych, barwne opisy dzieł oraz odwiedzanych miejsc, otrzymujemy wspaniałą lekturę, a także … przewodnik po atrakcjach Dolnego Śląska. Nie wiem jak Wy, ale ja mam ochotę już dziś spakować się i odwiedzić Wrocław oraz Wambierzyce. O sięgnięciu po kolejną książkę autorki już nawet nie wspomnę!




Obrazy Michaela Willmanna:
Autoportret artysty namalowany w 1682 roku
Źródło: Wikipedia
Krajobraz ze świętym Janem z 1656 roku
Źródło: Wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz