Tytuł: Winda
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: JanKa
Elisha Otis, konstruktor pierwszej bezpiecznej windy pasażerskiej nie zdawał sobie zapewne sprawy, że kiedyś jego wynalazek będzie jedynym miejscem, gdzie mają szansę spotkać się, a niekiedy nawet porozmawiać, mieszkańcy bloków. Obecnie stajemy się bardziej anonimowi, zaś dobrosąsiedzkie stosunki ograniczają się wyłącznie do nie szkodzenia sobie wzajemnie i nie naruszania prywatnej przestrzeni. Brak jest już wspólnych inicjatyw, zaś tempo życia i długie godziny pracy doprowadziły do tego, że nawet nie znamy swoich sąsiadów, nie jesteśmy w stanie przypisać ich do konkretnych nazwisk, zawodów, a nawet pięter. Więcej nas dzieli niż łączy, zaś jedyną wspólną przestrzenią, którą zajmujemy, jest przestrzeń windy.
Owa winda właśnie posłużyła Magdalenie Knedler do zaprezentowania ludzkich historii oraz patchworku wspomnień i przeżyć. Z wnikliwością psychologa i malarza dusz autorka przenika umysły swoich bohaterów, zagląda również do ich serc oraz domów, obnaża sekrety, słabości, odkrywa przed nami ich burzliwą przeszłość. Te wszystkie opowieści o grupie mieszkańców jednego z wrocławskich bloków i obecnych w ich życiu osób znajdziemy w wyjątkowej powieści „Winda”, opublikowanej nakładem wydawnictwa JanKa. Autorka książki „Pan Darcy nie żyje” powraca we wspaniałym stylu, oferując nam możliwość wniknięcia w świat swoich bohaterów, a przez zrozumienie pobudek, jakimi się kierują dokonując określonych wyborów, Knedler umożliwia nam również lepsze poznanie siebie. Powieść nie jest lekturą łatwą, bowiem historie bohaterów pełne są bólu i wątpliwości, ale wymagający czytelnik będzie w pełni usatysfakcjonowany splatającymi się losami obcych ludzi połączonych przestrzenią windy.
Wszystkie postacie przedstawione na kartach książki tworzą barwny obraz, którzy przyciąga i urzeka swoim kolorytem i oryginalnością. Poznajemy Wandę, sfrustrowaną gospodynię domową i miłośniczkę haiku, która jeżdżąc całymi dniami windą w górę i w dół szuka w kontaktach z ludźmi tego, czego nie ma w domu – akceptacji, odrobiny ciepła i rozmowy. Jej wielka pasja zbliża ją szczególnie do Japonki Ayi, z którą godzinami może dyskutować o ulubionej poetyckiej formie. Aya, niedoszła gejsza pochodzi z Kioto, ale w swojej przeszłości pracowała nawet jako windziarka w Tokio. Jest też Alicja z piątego piętra, psycholożka z problemami z osobowością, obciążona rodzinną tragedią. Jest córką znanej skrzypaczki i ojca kompozytora, w których życiu i sercach nie znalazło się już miejsce dla córki. Szczególnie odrzucenie przez matkę boli Alicję do dziś, tak jak wspomnienie o zemście, jaką zaplanowała i jej daleko idących konsekwencjach. Śmierć matki, która obciąża sumienie kobiety, jest kolejnym ciosem dla jej niskiego poczucia własnej wartości i kolejnym pretekstem do metaforycznego samobiczowania się, czyli nieustannego rozdrapywania starych ran.
Z windy korzysta również Eli, wychowany w Kanadzie Żyd o polskich korzeniach, który zdecydował się na studia w kraju babki, ambitny skrzypek Romek, który nie potrafi zawalczyć o siebie oraz znerwicowany Robert. Jest również Maryla, była zakonnica, która dla swojej niespełnionej miłości zrzuciła habit i zrezygnowała ze studiów teologicznych, całą swoją energię poświęcając swojej pracy jako gosposia na plebanii. Po śmierci księdza i przeprowadzce do Wrocławia jej dni wypełnia lepienie pierogów oraz wieczorne pieczenie ciast, które w każdy czwartek pozostawia na wycieraczce pana Stanisława, sąsiada z ósmego piętra. Przestrzeń windy zajmuje również zmagająca się z zaburzeniami odżywiania Andżelika oraz makijażystka Iwona. Jest również wspomniany już Stanisław, potomek lwowskiej arystokracji, wybitny lekarz i profesor. To nie wszystkie postacie pojawiające się w windzie, jednak mnogość ich historii, barwne opowieści o przeszłości i teraźniejszości wystarczą, by zatopić się w lekturze, chłonąc jej oryginalność i wieloaspektowość.
Perspektywa windy sprawia, że zaczynamy inaczej patrzeć na przedstawionych przez autorkę mieszkańców bloku szczególnie, że są oni również obserwowani przez sąsiadów, zaś ich zachowanie komentowane i oceniane. Dzięki temu ich losy przypominają niezwykły patchwork, uszyty ze słów i wspomnień. Każdy z bohaterów ma inny system wartości, inne kierują nim pobudki, inne są pragnienia oraz oczekiwania od życia, wszyscy jednak dążą różnymi sposobami do szczęścia. Obarczeni bagażem do świadczeń nierzadko nie potrafią jednak żyć teraźniejszością, nieustannie powracając do bolesnych wydarzeń, analizując przeszłość, niestety bez wyciągania stosownych wniosków.
Mimo iż atmosfera lektury wydaje się być przepełniona spokojem, to jednak w sferze emocji wiele się tu wydarza, a my sami przeżywamy kolejne kroki bohaterów, mimowolnie zostajemy świadkami ich aktywności. To właśnie ta umiejętność, zbliżenia bohaterów do czytelnika w taki sposób, że staje się on częścią historii, jest wielkim atutem autorki. Jej bohaterowie stają się dla nas bliskimi ludźmi, daleko im do sztucznych postaci z teatru lalek – oni żyją, popełniają błędy i ponoszą ich konsekwencje, tęsknią, płaczą, cierpią i kochają, podobnie jak my. Dlatego też nie sposób nie pochodzić z zaangażowaniem do powieści Knedler, nie sposób nie doceniać wirtuozerii, z jaką posługuje się słowem i talentu do nakreślania tła, które dodatkowo eksponuje bohaterów. Takie książki chciałoby się czytać nieustannie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz