Pamiętacie moje remontowe problemy, które przeżywałam dwa lata temu Katastrofę zobaczycie TU)? Całe szczęście są już dawno z mną, a ja mogę cieszyć się spokojem, ciszą i brakiem worków z cementem składowanych w każdym niemal pokoju. Mogę też czerpać radość z tego, że z każdym dniem coraz lepiej czujemy się z Meridą w naszych czterech kątach. I choć wiele jest jeszcze do zrobienia (tak naprawdę zawsze mieszanie czy dom rozwija się i zmienia wraz z nami), to w ostatnich dniach udało mi się spełnić jedno z pragnień.
O własnym fotelu, takim, w którym mogłabym się zagłębić podczas lektury książek, marzyłam od dawna. Jednak dziewięć przeprowadzek w ciągu ostatnich dwunastu lat nie pozwoliło mi w pełni cieszyć się atmosferą miejsc i – co ważniejsze – jej kreować. Miałam świadomość, że każdy zakup będzie wiązał się z rychłym pytaniem „co z tym robimy – bierzemy czy sprzedajemy?”, w momencie kolejnej przeprowadzki. Dlatego też dopiero teraz postawiłam sobie za cel spełnić marzenia o czytelniczym kąciku, jaki zapewne każdy bibliofil ma (a jeśli nie, to nie poddawajcie się w dążeniach do jego tworzenia).
Przepis na kącik czytelniczy:
- jeden duży fotel (koniecznie wygodny – przecież będziecie spędzać w nim wiele godzin),
- jedna lampa,
- regał z książkami w zasięgu ręki,
- kubek z gorącą kawą / herbatą / kakao (niepotrzebne skreślić).
U mnie pierwszy pojawił się regał – było to wymuszone koniecznością uporządkowania kartonów pełnych książek obecnych w moim mieszkaniu. Kolejnym nabytkiem był obraz – nie ma go co prawda w przepisie na kącik, ale urzeka swą bajecznością i spokojem, nadał wnętrzu cieplejszego tonu i tak naprawdę wyznaczył gamę kolorystyczną dodatków, przełamujących biel i szarość (autorem obrazu jest Grzegorz Ptak – wiele jego cudownych prac znajdziecie TU).
Lampa podłogowa Trójnóg
Wysokość 140 cm
Kolejnym elementem była lampa. Szukałam jej niemal rok, starając się zawrzeć kompromis pomiędzy wyborami serca, które pokochało najdroższe, industrialne modele, a zawartością portfela. Ostatecznie decyzję podjął rozsadek i zdecydowałam się na funkcjonalną klasykę, która doskonale wpisała się w koncepcję wystroju. Początkowy plan zakładał przemalowanie nóg na biało, ale moja kanapa z wbudowanymi z boku półkami również jest w kolorze jasnego drewna (dobrze, że wciąż zwlekałam z jej pomalowaniem), dlatego też pozostawiłam lampę w wersji „roboczej”. Spód abażuru podbijany jest za pomocą srebrnej aply, co daje niezwykły efekt.
Miejsce na fotel czekało już od dawna – wyznaczył je regał, lampa i obraz. Brakowało tylko fotela, którego wciąż nie mogłam znaleźć. Wszystkie dostępne egzemplarze były albo zbyt ciężkie, przytłaczające pokój, albo w swym designie sprawiały wrażenie bardzo niewygodnych i niepraktycznych (a niektóre rzeczywiście takie były). Dlatego też fotel, który zakupiłam, był okupiony godzinami wędrówek po salonach meblowych i przeglądania stron internetowych producentów.
fot. J.Gul |
Dopiero w ostatnich miesiącach udało mi się trafić na idealny model – z wygodnym siedziskiem, stabilnym oparciem i podłokietnikami. Wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę! Pojawiły się małe problemy przy określaniu koloru – numer z próbnika, odpowiadający kolorowi wybranemu przeze mnie jako szary okazał się wskazywać na … granatowy. Dobrze, że w zamówieniu oprócz numeru podałam preferowany kolor, więc pracownicy firmy od razu zareagowali, wskazując mi dwa dostępne odcienie szarości. Kolor nóżek był już poza dyskusją – nóżki bukowe naturalne pasują idealne do stelaża lampy i półek.
Tym sposobem pierwsze czytanie na fotelu się już odbyło, oczywiście z obowiązkową poduszką (wkrótce ten model powędruje na kanapę, bowiem wypatrzyłam już w sklepie taki, która idealne pasuje do obrazu) i kubkiem z gorącą kawą.
fot.J.Gul |
Zainteresowanym polecam również kota, w roli niezbędnego elementu czytelniczego kącika.
Producent, Meble Perfect
Fotel Uszak Lidia
szerokość - 78 CM
wysokość - 102 CM
głębokość - 85 CM
Wpis sam w sobie jest wykwintny, ale postaw tez na forme. Ten moglby byc krotszym.
OdpowiedzUsuńP.S: przepraszam za brak polskich znakow, ale taki urok telefonow z emigracji...
www.meskiestrefy.blogspot.com
Pozdrawiam z Polski:-)
UsuńTwoje tempo pisania jest imponujące, ledwo nadążam czytać Twoje wpisy a już jest milion nowych :)
OdpowiedzUsuńMiłość do książek plus umiejętność bardzo szybkiego pisania i formułowanie recenzji w myślach, już w trakcie pisania, bardzo pomaga w prowadzeniu bloga. Stosuje też kilka technik zarządzania czasem - z racji zawodu muszę być bardzo zorganizowana i to procentuje również na innych płaszczyznach:-)
UsuńFotel musi być bardzo wygodny :) Kota już mam, więc pomyślę nad takim książkowym udogodnieniem.
OdpowiedzUsuńBardzo wygodny. Teraz żałuję,że tyle czekałam, bo stał się moim "głównym miejscem dowodzenia" i już nie tylko na nim czytam, ale i piszę recenzje:-)
UsuńŚwietnie urządzone miejsce, przypuszczam, że książki "smakują" tam jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, można siedzieć w tym fotelu całymi godzinami:-)
OdpowiedzUsuń