Tytuł: Hotel Bankrut
Autor: Magdalena Żelazowska
Wydawnictwo: HarperCollins
„Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość” – o prawdziwości tych słów Woody`ego Allena przekonało się już wiele osób, a lekcja ta zwykle była bardzo bolesna. Niezależnie od tego, co stanowi nasz przedmiot pożądania, nasz cel, musimy uwzględnić w naszej drodze do niego różne nieprzewidziane okoliczności. Jeśli posiadamy wyłącznie plan A, trudno będzie nam odnaleźć się w sytuacji, kiedy na naszej drodze pojawią się nieprzewidziane problemy, kiedy dobiegnie nas złowieszczy chichot losu. I wówczas nieważny stanie się fakt, że w momencie zaciągania kredytu mieliśmy doskonałą pracę i wysokie wynagrodzenie, że całe życie pomagaliśmy wnukowi rezygnując z naszych marzeń, a osiągnąwszy pewien wiek, nie możemy na niego liczyć. Co więcej, analizując nasze potknięcia i życiowe porażki dojdziemy do wniosku, że winny tak naprawdę nie jest los, ale nasz brak pragmatyzmu, zbytnia skłonność do brawury, nadmierny konsumpcjonizm czy … rezygnacja z siebie.
Które z tych powodów wpłynęły na życie kilku bohaterów niezwykłej powieści „Hotel Bankrut” autorstwa Magdaleny Żelazowskiej? Przekonamy się o tym sięgając po opublikowaną nakładem wydawnictwa HarperCollins książkę, która portretuje codzienne życie mieszkańców Łodzi w dobie kryzysu. Jesteśmy świadkami spektakularnych wzlotów i upadków, rozczarowań i nadziei, obserwujemy ludzi załamanych, ale też i karmionych fałszywymi obietnicami, dla których wyznacznikiem własnej wartości jest liczba i jakość posiadanych rzeczy – nawet za cenę rujnujących odsetek od kredytu. Walory powieści w pełni docenią czytelnicy mający duże wymagania zarówno wobec przebiegu akcji, jak i bohaterów, lubiący lekturę może niezbyt wymagającą, ale z pewnością angażującą, zawierającą wiele cennych spostrzeżeń na temat życia i zachowań reprezentantów społeczeństwa.
Poznajemy pięćdziesięcioletniego rozwodnika, Leona, właściciela małego lombardu, który stoi przed koniecznością utrzymania dużego i kapitałochłonnego domu. Sposobem na podreperowanie finansów oraz zachowanie własności nieruchomości, staje się wynajem pokoi. Przypadek sprawia, że w charakterze lokatorek zgłaszają się … trzy panie, a każda z nich dysponuje innym doświadczeniem życiowym, znajduje się w innym jego punkcie, każda z nich niesie na swoich barkach wiele problemów. Dla Weroniki, owładniętej pragnieniem wydostania się z nizin w których się wychowała, konieczność wynajmowania mieszkania jest ujmą na honorze i dowodem na to, że przegrała rozgrywkę o swoje życie. Doskonała praca jest już przeszłością, podobnie jak wysokie wynagrodzenie, które pozwoliło jej na regularną spłatę wysokich rat kredytu, zaciągniętego na wyposażenie pięknego, trzypokojowego mieszkania. Jeszcze wczoraj wypełnione wartymi fortunę meblami od znanych projektantów wnętrze cieszyło jej oczy, podobnie jak szafy pełne markowych ubrań, a dziś, wyprzedawszy większość swojego majątku za grosze, stoi przed koniecznością spłaty lawinowo rosnących zobowiązań oraz oddania swojego mieszkania w ręce najemców.
Dla Łucji, mieszkanie u boku Leona jest szansą na nowe życie, choć w wieku siedemdziesięciu sześciu lat rozpoczynanie kolejnego etapu może wydawać się nieco ryzykowne. Prawdziwe zdumienie budzi jednak informacja, że wynajem pokoju to zaledwie jedna z drastycznych zmian – kobieta sprzedała swoje mieszkanie, a właściwie skorzystała z odwróconej hipoteki i pozbywając się niemal wszystkiego, stanowczo zaprotestowała przeciwko czekaniu na śmierć. Ostatnia lokatorka, Kinga, do Łodzi przyjechała w poszukiwaniu zatrudnienia. W swoim miasteczku nie miała przed sobą żadnych perspektyw, a tym bardziej szansy na realizacje największego z marzeń – Kinga pragnie zostać bowiem projektantką, zaś praca na zastępstwo w galerii handlowej, w sklepie odzieżowym, ma otworzyć jej drzwi do świata mody.
Na łamach książki spotykamy również rzutkiego pracownika Fraier Banku, Damiana, a właściwie …Dudusia, jak nazywa go pomimo skończonych trzydziestu lat jego babcia Łucja. Spragniony wielkich pieniędzy oraz wolności, które one dają, mężczyzna nie waha się przed wykorzystywaniem otoczenia, z równą bezdusznością traktując swoich klientów, kobiety, jak i rodzinę. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że za wszystko w życiu kiedyś przyjdzie nam zapłacić, że wszystko ma swoją cenę, zaś miejsce na szczycie nie zawsze warte jest poniesionych kosztów…
Jak zakończy się ta wspaniała historia, w której wielu czytelników może przeglądać się niczym w lustrze? Jak potoczą się losy bohaterów i czy znajda oni to, czego poszukują? A może połączone stratą jednostki przekonają się o tym, co tak naprawdę się w życiu liczy? Na te wszystkie pytania pozwala odpowiedzieć lektura książki „Hotel Bankrut”, która przykuwa naszą uwagę i sprawia, że zaczynamy weryfikować swoje przekonania i sądy, a nawet swoje cele. I choć nie odpowie za nas na pytanie, czy lepiej mieć czy być, to z pewnością historie poszczególnych bohaterów pozwolą nam wyciągnąć własne wnioski. Spotkanie z powieścią Magdaleny Żelazowskiej jest przeżyciem, wiąże się z refleksją, ale także z podziwem dla autorki, która okazała się być doskonałą obserwatorką codzienności oraz ludzkich dramatów. Lekkość nie wiąże się tu z banałem, przemyślana koncepcja świadczy o doskonałym przygotowaniu, zaś bohaterowie, dzięki swojemu zróżnicowaniu, mają w sobie cząstkę nas i naszych opowieści. To wszystko składa się na wciągającą lekturę i skłania czytelnika do bacznej obserwacji poczynań autorki, a już z pewnością do sięgnięcia po jej poprzednią książkę.