Tytuł: Siódma dusza
Autor: Andrzej Wardziak
Wydawnictwo: VIDEOGRAF
Mówi się, że duchy grasujące na Ziemi to dusze tych, którzy zostawili tu zaległe sprawy bądź też odeszli w poczuciu krzywdy i teraz żądają zadośćuczynienia. Zjawiska paranormalne od wieków rozbudzają wyobraźnię, skłaniają do badań naukowych w tym zakresie bądź też do samodzielnego poszukiwania prawdy. Jeśli dodamy do tego fakt, iż lubimy się bać, lubimy ten rozkoszny dreszcz wywołany nagłym skokiem adrenaliny, to uzyskujemy odpowiedź dotyczącą sekretu popularności seansów spirytystycznych czy – współcześnie – filmów o duchach i zjawach.
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że w temacie horroru wykorzystano już wszystko, co w człowieku wzbudza przerażenie, począwszy od żywych trupów poprzez wampiry czy też mniej oczywiste postacie, nie mające cielesnej powłoki, żądające krwawej zemsty. Czy zatem, po obejrzeniu setek filmów i lekturze wielu horrorów, można nie być przygotowanym na najgorsze? Czy można jeszcze czymś zaskoczyć? Andrzejowi Wardziakowi, autorowi powieści grozy „Siódma dusza” się to niestety nie udało się, co nie znaczy, że po lekturę książki opublikowanej nakładem wydawnictwa Videograf, sięgnąć nie jest warto. Otrzymujemy bowiem solidną dawkę strachu, doprawioną nutką miłosnych dramatów, która – pomimo przewidywanego rozwoju akcji, nie staje się przez to mniej mroczna. Odnajdziemy tu istną kompilację wątków znanych z wielu horrorów – stary dom, który wydaje się żyć i tętnić nienawiścią, duchy, samookaleczenia pod wypływem halucynacji oraz mgłę, która nie pozwala odnaleźć właściwej drogi. Miłośnicy horroru zapewne wielokrotnie poczują solidną dawkę emocji, a pragnąć zweryfikować swoje podejrzenia, zagłębiać się będą w opowieść, pozostając pod wrażeniem majestatycznego gmachu, w którym autor osadził swoją historię.
Wielki dom z początku XX wieku, położony w centralnej Polsce, a także zgromadzony majątek oraz firma winiarska wchodzą w skład dóbr odziedziczonych przez rodziców Marcina. Testament, który odmienił ich życie diametralnie, pozostawił Antoni Mostowski, wuj chłopaka, który utonął w pobliskim stawie. Choć brakło dowodów wskazujących na samobójstwo, to jednak wszyscy podejrzewają, iż Mostowski sam targnął się na swoje życie. Być może wyjaśnienie zagadkowej śmierci kryje się w nieprzeczytanym wciąż liście do Marcina, a może w czeluściach rozległego domu …
Kiedy rodzice chłopaka wyruszają na kontrolę sieci sklepów z winem, Marcin postanawia zaprosić na weekend swoich przyjaciół, bowiem posępny dom budzi w nim podświadome obawy. Nie wie jednak, że będzie to weekend, który na długo pozostanie w jego pamięci i przesunie granice lęku. Zaproszenie chłopaka przyjmuje Adam, wraz ze swoją dziewczyną Majką oraz Tymek, z nową partnerką, pochodzącą z Ukrainy Nadią. Dziewczyna jest medium, o czym wszyscy dowiadują się w wyniku makabrycznych wydarzeń, jakich są świadkami. Wydaje się, że ktoś (lub coś) postanowił, że nie wyjdą z tego domu żywi, a przynajmniej chce solidnie ich nastraszyć. Począwszy od zmasakrowanych rodziców, których ciała widzi Marcin, poprzez odnalezienie sekretnego pokoju ze ścianami pokrytymi rysunkami szatana, po przerażające wizje Tymka, które kończą się samooślepieniem – wszystko jest tak naprawdę zapowiedzią wydarzeń rozgrywających się w domu, z którego nie ma wyjścia. Pomimo prób bohaterom nie udaje się bowiem upuścić terenu posiadłości, a zwodnicza mgła wydaje się śledzić każdy ich ruch i zawracać uciekinierów w kierunku domu Mostowskiego.
Jak zakończy się ta opowieść? Czy to możliwe, że sekretny pokój posłużył do sprowadzenia na ziemię czegoś, z czym nikt nigdy nie chciałby się spotkać? Czy przyjaciołom uda się przeżyć ten upiorny weekend? Na te wszystkie pytania odpowiada lektura powieści „Siódma dusza”, która przybliża nam zagadnienia związane ze zjawiskami paranormalnymi, która zaciekawia, a chwilami przeraża. Wardziak mistrzowsko zadbał o atmosferę grozy, która otula nas niczym śmiertelny całun i towarzyszy niemal od pierwszych stron lektury. Dzięki temu specyficznemu klimatowi, który zdominował fabułę i plastycznym opisom, przenosimy się wraz z Marcinem i jego znajomymi do tego domu grozy, zapominając nawet o zbyt szczegółowych dialogach, odbierających pole wyobraźni czy pewnej irracjonalności fabuły (szczególnie w przypadku osoby oślepionego Tymka, który po znacznym ubytku krwi jest w stanie zasiąść z przyjaciółmi i przy pomocy tablicy quija wywoływać duchy). Nie zmienia to jednak faktu, że „Siódma dusza” choć nie zaskakuje, to przeraża, a choć jest książką nie wybijającą się ponad przeciętność, to z pewnością warto po nią sięgnąć chociażby po to, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czym tak naprawdę jest strach. Tylko uważajcie – lektura powieści Wardziaka po zmroku może być … śmiertelnie wstrząsającym doświadczeniem!
Niezła okładka:) Nie czytałam jeszcze polskiego horroru.
OdpowiedzUsuńTak, za okładkę duże brawa - doskonale oddaje klimat książki!
Usuń