Tytuł: Kobieta dość doskonała
Autor: Sylwia Kubryńska
Wydawnictwo: Poznańskie
„I co (..) musisz? Musisz jeszcze zrobić włosy, paznokcie, depilacje, maseczkę, korektę biustu, triceps, solarium, silikon, kolagen. Cokolwiek już byś odhaczyła, zaraz coś wymyślisz, coś nowego, zaraz ci podadzą, napiszą kolorowym piśmie i już masz robotę. Nie wiedziałaś, że masz pajączki na udach, które usuwa się laserem – już wiesz. Nie wiedziałaś, że masz cellulit, który się usuwa masażem z kremem za dwieście pięćdziesiąt? Już wiesz” – taka jest niestety prawda, bowiem natura kobiety skłania ją do nieustannej pracy nad sobą. Nad tym, by była dość doskonała, by podobała się innym, a co więcej - by podobała się sobie. Niestety jest to katorżnicza praca, przy tym z góry skazana na porażkę. Kobieta jest bowiem od urodzenia programowana, by wzrastać w poczuciu winy i dźwigać wszystkie ciężary tego świata na swoich barkach. Sporo kilogramów ważą same negatywne przekonania na swój temat, lekceważące opinie innych oraz listy rzeczy do zrobienia, niezbędne do tego, by wreszcie zasłużyć na miłość. Chyba nie trzeba dodawać, że o bezwarunkowym uczuciu kobieta może zapomnieć…
Co jest z tym kobietami, że dają sobie wmówić, że nie są dość dobre, dość piękne, dość mądre, by spełniać swoje marzenia, by żyć pełnią życia, by samemu dokonywać wyborów? Być może odpowiedź przyniesie lektura znakomitej książki, a właściwie manifestu, wzywającego wszystkie przedstawicieli płci pięknej do zerwania z ograniczającymi je pętami. Pozycja „Kobieta dość doskonała”, autorstwa Sylwii Kubryńskiej, to wciągająca opowieść o Kaśce, która tak naprawdę mogłaby przyjąć imię każdej kobiety, bowiem jej historia, jest historią setek z nich. Jej dorastanie pełne jest nakazów i zakazów, słów krytyki, które sprawiają, że pomimo upływu czasu, trudno jest jej zyskać pewność siebie. Każda porażka przypomina o tym, co nie udało się w dzieciństwie, o chwilach trudnych, wstydliwych, a nawet traumatycznych.
Dzięki retrospekcji, poznajemy życiorys Kaśki, zbudowany właśnie z takich momentów – z krytyki matki i ciotki, z karygodnego postępowania pracowników przedszkola, z nieustannych kłótni w domu zakończonych odejściem ojca, z poczucia odrzucenia oraz z przekonania, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Zadziwiające jest to, że podczas lektury każda z czytelniczek odnajdzie swoją historię, wraz z bohaterką przeżyje swój dramat.
Mimo iż czas leczy rany, to jednak ostrze krytyki tkwi głęboko w sercu, ograniczając, hamując dążenie do szczęścia, zatruwając jadem i przypominając o swoim istnieniu w najmniej spodziewanych momentach. Wewnętrzny krytyk, który mieszka zarówno w głowie bohaterki, jak i w głowach większości kobiet, każe im trwać w przekonaniu, że celem ich życia jest dążenie do perfekcji, której tak naprawdę nigdy nie osiągną. W tej nieustannej gonitwie za doskonałością, w tej walce o uszczęśliwienie całego świata (włącznie z samcem u boku) kobiety zapominają o sobie, o tym, że w pełni zasługują na szacunek i uczucie. I to nie dlatego, że w szkole mają same piątki, że w ich domu nie znajdzie się nawet drobiny kurzu, a koszule męża (czyli pana i władcy) wiszą w szafie sklasyfikowane według kolorów. Kubryńska próbuje uświadomić płci pięknej, że … nic nie musi, bowiem: „Jesteś sobą (…) Masz cellulit, znamię na lewym ramieniu. Zęby nieco krzywe, włosy popielate. Oczy w kolorze nieokreślonym, raz niebieskie, raz zielone (…) To wszystko jest w tobie cudowne i niepowtarzalne”.
W „Kobiecie dość doskonałej” autorka nie stroni od „słów powszechnie uznanych za obelżywe”, ale ta dosadność i wulgaryzmy służą podkreśleniu absurdów sytuacyjnych i wszystkich kłamstw, którymi kobiety są karmione od dzieciństwa. Autorka daleka jest od formułowania feministycznych wezwań do walki, a jej książka służy raczej analizie własnej historii, refleksji oraz … gruntownym porządkom. We własnej głowie oczywiście, bowiem w pierwszej kolejności należy wyrzucić z podświadomości te wszystkie słowa krytyki, wszystkie ograniczające przekonania, co kobiecie wolno, a co nie, a także wszystkie warunki, jakie stawiało przed nią życie. Bo każda kobieta jest piękna (nawet, kiedy ma „włosy trzy na krzyż” i „chód po tatusiu”), każda jest mądra (nawet jeśli Ela Kozior ma lepsze oceny, jej kariera się szybciej rozwija), każda zasługuje na miłość. Jestem przekonana, że zabarwiona czarnym humorem książka Sylwii Kubryńskiej zmieni zapatrywania każdej z pań na samą siebie, na otaczający ją świat. Co więcej – każda z tych kobiet będzie z niecierpliwością oczekiwała na kolejną publikację autorki, która przemawia głosem wielu, która ubiera w słowa myśli przez wiele czytelniczek niewypowiedziane.
Jestem bardzo ciekawa tej książki i teraz widzę, że koniecznie muszę ją przeczytać. W końcu jakaś oryginalna polska powieść! I jeszcze tak prawdziwa!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
Pozdrawiam,
Gaba
Bardzo dziekuję. Rzeczywiście, książka zwraca uwagę swoim realizmem - można odnieść wrażenie, że autorka mówi głosem całej rzeszy kobiet. Polecam - zarówno jako prezent dla siebie samej, jak i dla każdej kobiety w otoczeniu:-),
Usuń