Tytuł: Zły jednorożec
Autor: Platte F.Clark
Wydawnictwo: CzyTam
W czasach średniowiecznych wizerunek
dziewicy z jednorożcem spoczywającym na jej kolanach był motywem często pojawiającym
się w sztuce chrześcijańskiej – jednorożec symbolizował samego Chrystusa. Wierzono,
że zarówno róg zwierzęcia, jak i jego łzy mają magiczną moc oczyszczania, że są
lekarstwem na wszelkie choroby. Również w sztuce okresu renesansu jednorożec był
symbolem czystości oraz niewinności i tak zapisuje się w świadomości ludzi po
dziś dzień. Dlatego też małe dziewczynki bawią się pluszowymi maskotkami z
jednym rogiem, a na rynku pojawiają się te magiczne stworzenia w różnych wcieleniach,
stanowiąc ozdoby piórników, zeszytów, a nawet kolekcji ubrań dla dzieci. Niewiele
osób wie, że zupełnie inaczej jednorożce postrzegane były kilkanaście wieków
temu, kiedy to uważano je za jedyne zwierzęta mające odwagę przeciwstawić się
słoniowi, posiadające kopyta zdolne rozciąć przeciwnikowi brzuch.
Być może tą ostatnią wizją kierował się
Platte F.Clark tworząc swoją wciągającą i makabryczną powieść „Zły
jednorożec”. Opublikowana nakładem wydawnictwa CzyTam książka wydaje się być
prześmiewczą wersją fantasy, ale to tylko złudzenie spotęgowane przez
oryginalną okładkę. Lektura już tak zabawna nie jest, szczególnie kiedy do gry
wkracza pewien złośliwy jednorożec, a właściwie okrutna księżniczka ze skłonnością
do agresji i niezaspokojonym apetytem. Jeśli dodamy do tego nastolatka z
magiczną księgą oraz całe zastępy stworzeń takich jak krasnoludy, frobbity,
mechaniczne pająki, to otrzymujemy książkę, od której nie można się oderwać
niezależnie od tego, czy mamy lat piętnaście czy też sto piętnaście.
Autor przedstawia nam Maxa Spencera,
jedyną osobę zdolną odczytać zapisy zawarte w „Kodeksie nieskończonej poznawalności”,
opracowanym pierwotnie przez Maximiliana Sporazo jako przewodnik turystyczny. Z
biegiem czasu rozrastał się on w encyklopedię i został nasycony potężna magią,
służącą pomocą w „ogromnym dziele katalogowania wszelkiej egzystencji”. Kodeks
zawiera piętnaście Zaklęć Pierwotnych, będących fundamentem magii trzech
krain, zaś jego posiadanie może oznaczać władzę nad światem. Dlatego też niejedna istota pragnie
go zdobyć, a wraz z nim – dziedzica Sporaza, by posłużyć się nim do odczytania magicznych
zapisów. Żyjący w krainie ludzi (Techrusie) Max nie jest nawet świadomy
istnienia równoległych krajów. Jego świat ogranicza się wyłącznie do najlepszego
przyjaciela – Dirka, a także Sary, niezwykle oczytanej i ambitnej dziewczynki o
dalekosiężnych planach. Max nie wie zatem, że osoby naruszające prawa autorskie
Kodeksu będą „nie tylko ukarane z całą surowością prawa, ale też przywiązane do
Drzewa Niedoli i lizane przez ogniste kocięta”. Nie wie również, że księga ma
magiczną moc i może przenieść czytelnika w czasie, a także, że jego życie i
życie jego przyjaciół jest w niebezpieczeństwie.
Tropem Maxa podąża bowiem Księżniczka
Niszczycielka czyli zły jednorożec, która dla rozrywki zjada frobbity na
śniadanie, obiad i kolację. Jednak jej wrażliwe podniebienie coraz częściej
sprzeciwia się przyjmowaniu pożywienia skażonego magią, a w krainie Magrus
wszystko jest niestety nią przesiąknięte. Jej celem jest zatem przedostanie się
do świata ludzi, pełnego „smakowitych i niemagicznych stworzeń do zjedzenia”. Pobyt
w obfitującym w tłuste kąski Teksasie ma poprzedzać zdobicie przez Księżniczkę
Kodeksu oraz samego Maxa dla żądnego władzy czarownika. Sytuacja dodatkowo się komplikuje,
kiedy Max, Dirk i Sara trafiają do przyszłości, do świata opanowanego przez
zbuntowane maszyny, które zwróciły się przeciwko swoim właścicielom i pomogły Księżniczce
Niszczycielce unicestwić ludzi. Działo się to w czasach Wielkiego Przebudzenia, kiedy to maszyny odkryły
wolną wolę i stały się świadome dokonywanych wyborów. I wybrały wolność od
ludzi i ich rozkazów …
Jak zakończy się ta opowieść? Tego nie
dowiemy się ze „Złego jednorożca”, bowiem jest to dopiero pierwszy tom cyklu,
który zaledwie rozbudza naszą ciekawość i apetyt na fantasy. Platte F.Clark
prezentuje nam oryginalna wersję świata, w którym odnajdziemy wiele znajomych motywów, ale składających się na nową jakość. Lekkości stylu autora przeciwstawiona
została wielokrotnie złożona akcja, rozgrywająca się na wielu płaszczyznach i w
różnym czasie. Mimo mnogości planów i bohaterów autor doskonale jednak panuje zarówno nad
wykreowanymi postaciami, jak i nad skomplikowaną fabułą. Każda kolejna scena jest starannie przemyślana, każde wydarzenie przybliża nas do wielkiej walki w Mechanicznym Mieście i …
no właśnie, jeśli chcecie przekonać się, czym jeszcze przyciąga nas do lektury
autor, koniecznie sięgnijcie po powieść. Zarezerwujcie sobie jednak kilka
godzin wolnego czasu bowiem jestem przekonana, że kto raz otworzy „Złego jednorożca”,
ten nie wstanie z fotela aż do chwili, kiedy jego świadomość zarejestruje
koniec tomu pierwszego. Nie oderwie się od lektury nawet wówczas, kiedy będzie
lizany przez ogniste kocięta …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz