Michał Heller – urodzony 12.09.1987 r.,
współtwórca marki Take Away Coffee i założyciel sieci franczyzowej minikawiarni
pod marką Take Away Coffee. Wielki pasjonat kawy i biznesu. Swoim życiem
udowadnia, że wszystko jest możliwe. /źródło: Rozpisani.pl/
J.G.: Jak zaczęła się Twoja przygoda z kawą, a właściwie biznesem z nią
związanym?
M.H.: W 2012
roku ze swoją ówczesną życiową partnerką podjęliśmy decyzję o tym iż fajnie by było
stworzyć takie miejsce, taką kawiarnię. Zawsze pracowałem na własny rachunek, rozwijając
rożne biznesy, jedne z sukcesem inne z kompletną porażką, dlatego taka myśl dla
mnie była czymś zupełnie naturalnym. Idea Take Away Coffee wynikała z
obserwacji rynku i niszy jaką taki format miał zapełnić. Również moja miłość do
USA nie była obojętna.
Lokal we Wrocławiu
został znaleziony zupełnym przypadkiem podczas spaceru, nie było na nim nawet
kartki z napisem do wynajęcia. Finansowanie zapewnili rodzice wraz z wystrojem
lokalu (zabraliśmy im żyrandol z salonu i kilka innych elementów). Lokal został
otwarty w czerwcu 2012 i do września absolutnie nic sie nie działo.
Dzielnica, w której jest położona kawiarnia jest dzielnicą studencką - tego nie
wzięliśmy pod uwagę.
Dużym wsparciem
na samym początku była wiedza Karoliny, która miała doświadczenie w branży
gastronomicznej - udało nam się dzięki temu z pewnością uniknąć kilku większych
pomyłek. Nie ukrywam iż od początku marzyła mi sie budowa sieci kawiarni - choć
wtedy wydawało sie to szalonym pomysłem z racji na brak możliwości finansowania
z banków dla mojej osoby.
J.G. Skąd wziąłeś fundusze na założenie firmy? Jakie źródła finansowania
możesz polecić początkującym przedsiębiorcom?
M.H.:Pierwsza
kawiarnia została sfinansowana przez moich rodziców, był to okres kiedy byłem
po swojej największej życiowej porażce czyli bankructwie poprzedniej firmy i
wymuszonej sprzedaży portalu www.gabinety-kosmetyczne.net.
Więcej o tamtej sytuacji możecie przeczytać pod tym linkiem http://mamstartup.pl/najnowsze/1225/8-1-w-innym-spojrzeniu. Co ciekawe, sprawa z bankiem ciągnie się w sądzie
do dzisiaj.
Z pewnością
najlepszym źródłem finansowania są środki własne, lub pożyczone od rodziny. Osobiście,
sytuacja ta nauczyła mnie, by nigdy nie pożyczać pieniędzy od swoich przyjaciół.
W chwili obecnej na rynku jest dużo programów z których osoba początkująca może
skorzystać, bardzo łatwo jest dotrzeć do aniołów biznesu, funduszy venture
capital bądź akceleratorów biznesu.
J.G.: Z twojej książki „Własna kawiarnia, marzenie czy udręka” wynika, że
prowadzenie kawiarni to ciężkie, ale i ryzykowne zajęcie. Sam piszesz, że osiem
na dziesięć kawiarni upada w ciągu pierwszego roku działalności. Dlaczego
upadają?
M.H.:Ponieważ każdy
sprzedaje kawę, jak dobrze wiesz nawet sklepy typu convenience store, jak
Żabka, Freshmarket czy Małpka Express mają kawę. Kawiarnia oferująca nawet
najlepszą kawę i ciasta nie utrzyma się na rynku, jeśli w jakiś sposób nie
będzie się w stanie na nim wyróżnić. To jest właśnie najważniejsze. Przebywając
obecnie w Londynie, gdzie mieszkam, widzę jak ten rynek jest rozwinięty, każda
kawiarnia, każda sieć, sprzedaje nam inną historię, inną wizję, inne odczucia.
Polski rynek to
istna pustynia jeśli chodzi o sieciowe kawiarnie, za kilka lat z pewnością to
sie zmieni. Chcesz założyć kawiarnię, kup bilet do Londynu i spędź tu kilka dni
chodząc po prostu po mieście. Zmienisz całkowicie zdanie o swoim ówczesnym pomyśle
na kawiarnie lub w ogóle zaprzestaniesz chęci posiadania swojego lokalu.
J.G.: Z jakimi barierami musi zmierzyć się właściciel kawiarni? Czy Polska
to przyjazny kraj dla tego rodzaju branży?
M.H.:Sadzę, że
tak, nie spotkałem się z absolutnie żadnymi problemami, sanepid również jest
moim zdaniem mocno demonizowany. W naszym przypadku i naszych franczyzobiorców
nie było żadnych problemów. Po prostu wczytaj się w przepisy, jak nie rozumiesz,
to do nich zadzwoń i podjedź. To wszystko.
J.G.: Co jest największym problemem w tego rodzaju biznesie?
M.H.:Brak pomysłu
na siebie - sądzenie iż twoi znajomi będą stanowić większość klientów, brak
odpowiedniej asertywności, by zażądać od nich pieniędzy za kawę czy ciasto. Niestety,
kiedy ktoś otwiera kawiarnię, to znajomi są najmniej liczną grupa klientów i
nagle się okazuje iż nasza kawiarnia jest jak każda inna. Po prostu bezpłciowa.
J.G.: A jednak wciąż otwierane są nowe kawiarnie. Jak sądzisz, z czego to
wynika?
M.H.:Z wiary w
to, że nam się uda, że nasza kawiarnia jest w innym lepszym miejscu, że udało
nam się znaleźć odpowiedź na lokalne problemy mieszkańców. Z wiary w to, że to
jest łatwy i prosty biznes. A nie jest. Szczególnie lubię obserwować osoby,
które rzucają pracę w korporacji i otwierają swoją kawiarnię. Tam były
najlepsze, tu wstydzą sie odezwać do klienta. Excel to nie wszytko.
J.G.: Co przyciąga ludzi do kawiarni? Dobra kawa wystarczy?
M.H.: Magia
miejsca - dobrą kawę może mieć dzisiaj każdy, ale magii i uśmiechniętych ludzi
już nie.
J.G.: Jest jeszcze na rynku miejsce dla nowych kawiarni?
M.H.: Polski
rynek jest absolutnie nie nasycony, jest miejsce, jak najbardziej. Spożycie
kawy na mieszkańca również jest poniżej średniej europejskiej, dlatego ten
rynek ma przed sobą wiele, ale to wiele do zaoferowania. Wystarczy spojrzeć na największą
sieć kawiarni w Polsce, która liczy naprawdę niewiele lokali. Jest miejsce na
takie sieci jak TAC, niskie koszty, szybka obsługa.
Szukając
inwestora rozmawiałem z wieloma osobami. Jedna z nich powiedziała mi, że
gdybym miał 20 lokali to w ciągu 5 minut, by mnie kupił. Co ciekawe nawet 3 dni
temu otrzymałem emaila z pytaniem o siec TAC, której już nie jestem właścicielem.
J.G.: Czy uważasz, że kawiarnie powinny otwierać osoby bez doświadczenia w
branży gastronomicznej? Czy w takim przypadku ryzyko jest zbyt duże i lepiej
zacząć na przykład od zawodu baristy, a o własnej kawiarni pomyśleć za kilka
lat?
M.H.:Jest to
najlepsza opcja, zatrudnić się w jednej z kawiarni sieciowych by zdobyć wiedzę i
doświadczenie a potem otworzyć własny lokal. Warto również rozważyć
profesjonalny consulting u osób, które mogą nam pomoc w uniknięciu kosztownych błędów.
Nieskromnie wspomnę tu również o swojej ofercie dostępnej na www.wlasnakawiarnia.pl
Kilka lat nie
jest potrzebnych, w zupełności wystarczy kilka miesięcy intensywnej pracy.
J.G.: Jak wygląda franczyza w praktyce? Jaką kwotą musi dysponować
potencjalny franczyzobiorca i na co może liczyć?
M.H.: Wszystko zależy
od oferty danej sieci, warto zapoznać sie z wieloma rożnymi. Czy sprzęt
przekazywany jest na własność, czy tylko dzierżawiony, jakie istnieją opłaty i
co w zamian otrzymujemy. Umowa do analizy przez biuro prawne - koszt 150 - 500
zł a wiedza bezcenna. Co
ciekawe nikt tego nie robi.
J.G.: Jak Ty zaczynałeś? Czy od początku Twoim celem było stworzenie sieci
kawiarni?
M.H.:Tak od początku
moim celem było posiadanie sieci kawiarni, z racji braku możliwości pozyskania
finansowania na rozwój sieci zdecydowałem się na jej sprzedaż. Moja sytuacja
była wyjątkowa, gdyż nikt nie mógł zrozumieć, że bankrut stara się zbudować
nowy biznes od podstaw, nie mogłem wziąć kredytu, dotacji ze względu na BIK.
Niestety nie ma przepisów pozwalających takim osobom stanąć na nogi na nowo.
J.G.: Gdzie uczyłeś się parzenia kawy?
M.H.: W swojej
kawiarni ;) Raz sprzedałem klientowi cappuccino bez kawy, co ciekawe wrócił następnego
dnia i kupił kolejne. Pewność siebie zawsze mi sprzyjała, choć początki jak zostawałem
sam za barem nie były komfortowe. To naprawdę mocno stresujące. Zrobić kawę mrożoną
która nie jest zimna? Mnie sie udało ;) Ta Pani akurat już nie wróciła..
J.G.: Ile filiżanek kawy wypijasz w ciągu dnia?
M.H.: Obecnie
jedną, max dwie - sojowe latte ;)
J.G.: Czy patrząc na Twój biznes z perspektywy czasu zrobiłbyś coś inaczej?
M.H.: Tak,
kilka rzeczy zrobiłbym inaczej.
J.G.: A skąd pomysł na książkę?
M.H.: Zawsze lubiłem
pisać, nauczycielki mówiły, że mogę lać wodę godzinami, lubię czytać, dużo
czytam, z pewnością moja rodzina podnosi średnią kraju i trochę z szaleństwa,
trochę ze znalezienia niszy na rynku wydawniczym o tej tematyce. Moje imię i
nazwisko również zobowiązuje, by coś napisać - Michał Heller - jest kilku
znanych autorów o tych inicjałach ;)
J.G.: Była już kawa, jest książka. Czym jeszcze zaskoczysz?
M.H.: Z
pewnością to nie będzie moja ostatnia książka, a w szczególności nie ostatni
biznes. Duża siec kawiarni gdzieś ciągle mi sie marzy.
J.G.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!
M.H.: Dziękuję.
Świetny wywiad, teraz tym bardziej mam ochotę przeczytać tę książkę w kontekście mojego pomysłu na antykwariat w połączeniu z kawiarnią. Na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Rozmowa oraz książka to tak naprawdę cenne źródło informacji. Warto to wykorzystać chociażby po to, by nie popełnić błędów, które ktoś już zrobił. Polecam, szczególnie jeśli myślisz o własnym biznesie - świetny pomysł. Z przyjemnością wpadnę do Ciebie na zakupy i filiżankę kawy oczywiście:-)
Usuń