Autor: Martyna Senator
Wydawnictwo: Videograf SA
„Data mojej śmierci nie dąży do nieskończoności. Ma ściśle określoną granicę, chociaż nie sposób jej wyliczyć (…). Nie zamierzam marnować życia na robienie czegoś, czego nienawidzę po to, żeby zadowolić innych” – zapewne wiele osób może podpisać się pod tym cytatem, jednak często brakuje nam odwagi, by wypowiedzieć na głos to, co nas boli, co przeszkadza. Tkwimy zatem w relacjach, których nie chcemy, spełniamy marzenia innych, usiłując się dopasować, uporczywie wmawiając sobie, że nadejdzie taki dzień, w którym wszystko zmieni się na lepsze. Niestety on zwykle nie nadchodzi. Jedyną drogą do realizacji własnych marzeń jest stanowczość i samoświadomość, niekiedy odrzucenie podglądów innych, czasami nawet podjęcie ryzyka. Zawsze bowiem może się coś nie udać, możemy dojść do wniosku, że wymarzony cel tak naprawdę był ułudą. Jeśli jednak nie spróbujemy, pozostaną w nas wątpliwości. Pozbawimy się ponadto szansy na szczęście, na to, by wszystkie części naszego życia znalazły się na właściwym miejscu.
Jane Darley, dwudziestoczteroletnia studentka prawa, pracownik szanowanej kancelarii prawnej, długo nie miała odwagi, by walczyć o to, czego pragnie. Szukając akceptacji w oczach rodziców zdecydowała się na studia prawnicze, choć tak naprawdę kodeksy wywołują w niej głęboki wstręt. Również jej partner Chris, syn znanego inwestora, jest u jej boki tylko dlatego, że wszyscy wokół uważają go za idealną partię. Do tej pory sama Jane tak myślała, a raczej żyła w stworzonej przez siebie fikcji licząc po cichu, że pewnego dnia wszystko się odmieni, że będzie mogła poświęcić się temu, co kocha – projektowaniu. W tajemnicy przed rodzicami skończyła bowiem architekturę wnętrz, zaś od trzech lat pracuje w biurze projektowym, łącząc to zajęcie z pracą w kancelarii. Nadchodzi jednak dzień, kiedy dalsze udawanie przestaje być możliwe – Chris za pośrednictwem automatycznej sekretarki zawiadamia ją o organizacji ślubu, całkowicie pomijając fakt, że do tej pory się nie oświadczył, nie zapytał również, co na temat ewentualnego mariażu Jane sądzi. Jestem jednak przekonana, że przyzwyczajona do wykonywania poleceń innych oraz zaspokajania cudzych potrzeb kosztem realizacji własnych marzeń Jane poślubiłaby Chrisa, gdyby nie wypadek, któremu uległa. Jane budzi się że śpiączki z głębokim przekonaniem, że musi zmienić swoje życie, że trwanie w tej fikcji, którą stworzyła, jest już nie do zniesienia…
To dopiero początek wciągającej powieści „Kiedy wolność mówi szeptem”, która z Chicago zabiera nas do deszczowego Edynburga, która uświadamia nam, jak często nieświadomie dajemy się schwytać w pułapkę cudzych marzeń i planów. Autorka, Martyna Senator, prostymi słowami kreśli historie, która jest historią wielu, dodając nam jednocześnie otuchy i wiary w to, że zmiany są możliwe. Opublikowana nakładem wydawnictwa Videograf powieść jest pięknym, malowanym językiem emocji obrazem kobiety, która odważyła się walczyć o swoje szczęście. Senator stworzyła tym samym książkę szczególnie dla tych, którzy w głębi serca pragną zmian, ale z różnych względów nie decydują się na ich wprowadzenie. Stanowczość, ale też i wiarygodność postaci Jane mobilizuje nas do refleksji, do przemyśleń dotyczących naszego życia i naszych potrzeb, ale również do działania.
Kiedy Jane rzuca studia prawnicze, pracę w kancelarii, rezygnuje z intratnego małżeństwa i wyjeżdża do Szkocji, otwiera w swoim życiu nowy rozdział. Zaczyna być architektem swojego losu, zaczyna poznawać siebie i przestaje wstydzić się tego, że uszczęśliwiają ją drobne rzeczy. Zatrzymuje się w przytulnym pensjonacie niedaleko Edynburga, u niejakiej Grace MacGreggor, która otacza ją matczyną niemal opieką. Dzień po dniu Jane otwiera się na nowe możliwości, poznaje nowych ludzi, zaś w jej głowie rodzą się nowe pomysły i plany na przyszłość. Jednak los szykuje dla niej prawdziwą niespodziankę, w zanadrzu trzymając tajemnice sprzed lat.
„Kiedy wolność mówi szeptem” to książka, która niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, może dlatego, że budzi w nas tęsknotę za innym życiem, motywując jednocześnie do podjęcia działań przybliżających do realizacji marzeń. Znajdziemy tu wiele przemyśleń dotyczących życia, wiele fragmentów skłaniających do refleksji, a z książki bije niezwykła energia warunkująca zmiany. Być może sekretem autorki jest idealne wyważenie proporcji pomiędzy głębokimi prawdami o życiu, a humorem słownym i sytuacyjnym, być może to postacie wykreowane w książce, obdarzone sporym ładunkiem dynamizmu, czynią książkę lekturą prawdziwą i na długo zapadającą w pamięć. Jest to bowiem jedna z tych powieści, które tylko pozornie traktują życie lekko, w rzeczywistości zanurzając się w jego esencję, zapraszając nas do przeżywania tego, co dzieje się na kolejnych stronach. Wierzę, że takie publikacje rzeczywiście mają moc zmieniania ludzi, że dają odwagę, by sięgać ku gwiazdom. Mam również nadzieję, że już niedługo będę miała przyjemność oddawać się lekturze kolejnej książki Martyny Senator - równie pięknej, równie esencjonalnej, równie inspirującej …
Zainteresowała mnie ta książka. Poza tym okładka jest piękna :) Być może się skuszę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, okładka piękna, ale i książka naprawdę dobra. Sięga głębiej, jest bardziej prawdziwa, wydaje się, że bohaterowie są ludźmi, jakich spotykamy codziennie. Co więcej, łatwo możemy się z nimi utożsamiać szczególnie, jeśli w swoich sercach również nosimy pragnienia, których boimy się realizować ...
Usuń