Tytuł: Ostatni
bus do Coffeeville
Autor:
J.Paul Henderson
Wydawnictwo:
PWN
„Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci – zapomną” – pisała Halina Poświatowska. Umieranie jest tematem bolesnym, trudnym, dla wielu nawet tematem tabu. Tymczasem jest to naturalny proces – natura tak to urządziła, że rodzimy się i umieramy. Dobrze jest jednak, by ta śmierć była godną, bezbolesną, szybką. Niestety, w przypadku osób chorych na Alzheimera to umieranie, powolne odchodzenie może trwać latami. I to nie bliscy zapominają chorą osobę, ale postępująca degeneracja i obumieranie komórek nerwowych sprawia, że to ona zapomina nie tylko o książkach czy sukniach, ale również o bliskich. Narastające kłopoty, początkowo dotyczące tylko pamięci krótkotrwałej, stopniowo przechodzą w utratę orientacji w przestrzeni, gwałtowne zmiany nastroju, zmiany osobowości oraz trudności w wykonywaniu codziennych czynności…
Choroba Alzheimera, pomimo rozwoju medycyny oraz systemu opieki, wciąż jest wyrokiem i to nie tylko dla osoby chorej, ale i dla bliskich. Nancy doskonale wie, jak wygląda rozwój choroby i jakie cierpienia ze sobą niesie – zarówno jej babka, jak i matka były chore. Dlatego ona, już jako młoda dziewczyna postanowiła, że nigdy nie wyda na świat dziecka, że na niej skończy się ta rodzinna klątwa. Jej pragnieniem jest też zachowanie godności do końca życia – dla nikogo nie chce być ciężarem, nie chce odchodzić przerażona, nikogo nie poznając, a przy tym obarczając otoczenie przykrymi konsekwencjami swojej choroby. Dlatego właśnie wymusza na swoim chłopaku obietnicę, że kiedy przyjdzie jej czas, kiedy skutki choroby będą już widoczne, on przerwie jej życie. Eugene, młody student medycyny, zwany później Doktorkiem, zgadza się przekonany, że prawdopodobieństwo zachorowania Nancy jest bardzo małe. Niestety, po niemal pięćdziesięciu latach od ostatniego spotkania Nancy dzwoni do Doktorka domagając się spełnienia danego słowa …
Ta wzruszająca i bolesna historia, okraszona elementami zabawnymi i refleksyjnymi, stała się kanwą powieści „Ostatni bus do Coffeeville”, autorstwa J.Paula Hendersona. Opublikowana nakładem wydawnictwa PWN książka to swego rodzaju powieść drogi, na końcu której czeka śmierć. Nie jest to jednak historia o umieraniu, a raczej o życiu, o tym, co w nim ważne, o wartościach, jakimi się kierujemy, o miłości oraz o przyjaźni. Czytelnicy, którzy kiedykolwiek sięgnęli po książki Jonasa Jonassona czy Fannie Flgg, pokochają również Hendersona. Docenić należy nie tylko styl, ale i doskonałe panowanie nad tekstem, pomimo wielowątkowej akcji oraz licznych retrospekcji. Niezwykły jest też klimat opowieści, podobnie jak bohaterowie, którzy zaledwie po kilku stronach stają się nam bliscy, zaś ich cierpienia, problemy oraz radości, staja się naszymi.
Doktorek już od wielu lat jest na emeryturze, zamieniając jeden nudny etap swojego życia, na kolejny. Nigdy nie pragnął zostać lekarzem, ale bezwolnie poddał się presji rodziny. To właśnie w trakcie studiów na Uniwersytecie Duke`a poznał Nancy i to właśnie w niej zakochał się po raz pierwszy. Pochodząca z bogatej rodziny do której należało niemal dwa i pół tysiąca hektarów ziemi w delcie Missisipi dziewczyna, wychowana w luksusie i w otoczeniu czarnoskórych służących, była zdumiewająco skromna i naturalna, a jej szczerość i racjonalne podejście zawsze zaskakiwały Doktorka. Może dlatego właśnie, nie wahała się przed sformułowaniem tej niezwykłej prośby: „Jeśli mnie to spotka Gene, i dostanę alzheimera (…). Chcę, żebyś doprowadził mnie do końca (…) Przedwcześnie (…) Chcę, żeby ludzi pamiętali mnie taką, jaką byłam, a nie demonem, jakim się stanę”. I choć krótko po złożeniu obietnicy oraz po wizycie w domu rodziców Nancy, dziewczyna zrywa z nim korespondencyjnie, to w jego sercu zawsze pozostało dla niej miejsce. Nie zmieniło tego nawet poznanie Marshy szczególnie, że para długo nie cieszyła się sobą. Kilka lat po ślubie i urodzinach ich córeczki Esther, wypadek przy montażu reklamy pączków sprawił, że Doktorek znów został sam. Zarówno żona jak i dziecko zginęły przygniecione gigantycznym pączkiem. On zaś zamknął się w sobie, biernie reagując na bieżące wydarzenia, nie angażując się emocjonalnie, zmierzając ku emeryturze, a następnie – ku śmierci. Każdy jego dzień jest taki sam, każdego poranka odmierza on czas do wieczora – przynajmniej do chwili, kiedy w jego życie znów wkrada się Nancy.
Plan kobiety jest prosty. Doktorek ma ją zabrać do Coffeeville i tam ukrócić jej cierpienia. Jednak zanim do tego dochodzi, Nancy trafia na oddział zamknięty Domu Spokojnej Starości Kraina Dębów i teraz, poza dowiezieniem kobiety do celu i wtłoczeniem w jej żyły śmiercionośnego specyfiku, do swojej listy przewinień Doktorek będzie musiał dopisać jeszcze … porwanie. Tego planu jednak nie zdoła przeprowadzić sam, potrzebne mu zatem wsparcie siostrzeńca, byłego prezentera pogody Jacka, ulubieńca tłumów, który publicznie rzucił pracę w telewizji oraz ujawnił zdradę żony, a także Boba – mężczyzny, który oficjalnie nie żyje. W drodze do ich wesołej paczki dołącza również Eric, który został niedawno osierocony, a wysłany przez opiekunów do szkoły dla osób z niedosłuchem ucieka, zmierzając w kierunku Zakładu Karnego w którym przebywa jego wujek. Chłopiec ma nadzieję, że zaopiekuje się nim kuzynka, córka wujka, najpierw jednak musi ją odnaleźć.
„Ostatni bus do Coffeeville” to powieść niezwykła, podobnie jak niezwykli są jej bohaterowie. Poznajemy historię każdego z nich, czytamy o dorastaniu, o codziennych problemach, o segregacji rasowej, o koncercie Paula McCartneya, ale również o niezwykłych wydarzeniach, jakich był uczestnikiem Bob – były snajper, pracownik służb specjalnych, znajomy Che Guevary, korzystający z pomocy Fidela, by wydostać się z Kuby. Zmienia wcielenia i dane osobowe jak rękawiczki, wiele lat zajmował się fałszowaniem dokumentów, teraz zaś z powodzeniem realizuje się artystycznie, tworząc przynoszące niemałe zyski dzieła.
Można odnieść wrażenie, że pomoc Doktorkowi i Nancy to tylko jedna z pobudek, które pchnęły tę ekipę w drogę. Przede wszystkim Jack musi uporządkować swoje życie i zastanowić się, co jest dla niego naprawdę ważne. Przygody, które bohaterowie przeżywają oraz świadomość, co tak naprawdę czeka ich u mety sprawiają, że każdy z nich podczas podróży dojrzewa wewnętrznie, podejmuje pewne decyzje, ryzyko zmiany. Jednocześnie, lektura skłania do refleksji również czytelników, zmuszając do wyjścia ze swojej strefy komfortu, do zastanowienia się nad sobą, a być może do przewartościowania swojego życia. Bodźcem do tego są słowa Nancy, kierowane do Doktorka: „Czy nie wydaje ci się dziwne (…), że ja nadal jestem w stanie prowadzić życie, które ma sens, jednocześnie wiedząc, że najgorsze dopiero przede mną, a ty zdajesz się prowadzić życie, które straciło sens, po tym, jak najgorsze się już wydarzyło?”. A Ty czytelniku, jakie życie prowadzisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz