Tytuł:
Chodząca katastrofa
Autor:
Jamie McGuire
Wydawnictwo:
Albatros
„Wybierz sobie dziewczynę, która nie
będzie łatwa. Taką, o którą będziesz musiał walczyć, a potem nigdy nie
przestawaj. Nigdy (…) nie dawaj za wygraną, kiedy walczysz o to, czego
pragniesz (…)” – czy może być bardziej uniwersalna, a przy tym piękniejsza i
ukazująca całą troskę i miłość rada, którą umierająca matka może dać synowi na
dalszą drogę życia? Choć tak naprawdę nigdy nie można przewidzieć, jak potoczą się
nasze losy, ile problemów napotkamy na naszej drodze i ile rozczarowań, to
najważniejsza jest właśnie walka o to, co dla nas cenne.
Travis, pomimo upływu lat, nigdy nie
zapomniał słów matki. Niestety okazało się, że znalezienie takiej kobiety, o
którą warto byłoby walczyć, graniczy niemal z cudem. Otacza go wiele pięknych
kobiet, wszystkie otwarcie go kokietują, zabiegają o jego względy, bez wahania
idą z nim do łóżka nawet mając świadomość, że nigdy więcej się już z nim nie
zobaczą. Dlatego Travis już dawno podjął decyzję, że inwestowanie swoich uczyć,
emocji, w tego typu związek, jest marnowaniem życiowej energii. Nie szanuje
zatem żadnej z wiernych wielbicielek, wciąż wypatrując w tłumie gołębicy – dzielnej,
sympatycznej, pięknej, łagodnej towarzyszki na całe życie. Ma być niedostępna,
przynajmniej do chwili, kiedy zdecyduje, że może mu zaufać. Niestety, kiedy
znajduje dziewczynę doskonale odpowiadającą temu opisowi, ona nie jest nim zupełnie
zainteresowana.
Dla Abby, Travis uosabia wszystko to, od
czego chciała się odciąć. Wychowana wśród hazardzistów, gangsterów, oparów
alkoholu i przemocy, pragnie znaleźć mężczyznę, przy którym będzie czuła się
bezpiecznie, który niczym jej nie zaskoczy. Los jednak jest przewrotny, a stawiając
na jej drodze wytatuowanego boksera, który bierze udział w nielegalnych
walkach, jeździ na motorze, upija się notorycznie i spał już z każdą dziewczyną
w swoim otoczeniu, naraża ją na prawdziwą pokusę… Znacie te historię? Z
pewnością każdy, kto sięgnął po „Piękną katastrofę” Jamie McGuire, doskonale pamięta
ten pełen namiętności, dość osobliwy związek, który rozbudzał fantazję i
pożądanie. Wówczas to narratorką była Abby, która oprócz relacjonowania
rozwijającej się znajomości z przystojnym
zawodnikiem Kręgu, zdradzała również przyczyny, dla których związek ten jest
niemożliwy.
Dla wszystkich, którzy pokochali
historię Abby i Travisa, a także dla tych młodych czytelników, którzy pragną poznać
losy tej niezwykłej pary, McGuire przygotowała prawdziwą niespodziankę. Tom
drugi tej opowieści, „Chodząca katastrofa”, opisuje te same wydarzenia, ale … z
perspektywy Travisa. Mając na uwadze odmienność męskiego i kobiecego punktu
widzenia, koncentrację na innych aspektach rzeczywistości, zabieg ten był ze
strony autorki ryzykowny i dość karkołomny, a jednak wielce udany. I choć
dziwnie czułam się czytając tę samą, a jednak niezupełnie identyczną, historię
(polecam jednak dłuższą przerwę pomiędzy lekturą tomów), to muszę przyznać, że
opowieść Travisa zrobiła na mnie większe wrażenie, niż analogiczna, prezentowana
przez Abby.
Przemyślenia Travisa rzucają nowe światło
na wydarzenia zrelacjonowane przez Abby, wielokrotnie zmieniając kontekst całej
historii. Przykładem może być znajomość dziewczyny z Parkerem, nad którym
litowałam się w poprzednim tomie – w swojej opowieści Travis wyraźnie zaznacza,
że chłopak zaczął interesować się Abby dopiero wówczas, kiedy zbliżył się do
niej sam Travis (czyżby odwieczna męska rywalizacja pomiędzy członkami jednego
bractwa?). Zupełnie inaczej też odbieramy samego bohatera, który okazuje się
być bardzo emocjonalnym i uczuciowym młodym mężczyzną, przywdziewającym maskę „złego
chłopca” wyłącznie na potrzeby otoczenia. Jego przekonanie co do wyjątkowości Abby,
wątpliwości, czy jest dla niej dość dobrym partnerem, są wzruszające i
przekonują do jego osoby.
W „Chodzącej katastrofie” nie zwracają
już naszej uwagi błyskotliwe dialogi – znane nam już przecież z poprzedniego
tomu, natomiast dużym atutem jest dość zaskakujące zakończenie. Autorka stwarza
nam bowiem możliwość poznania dalszych losów pary. Przenosi nas jedenaście lat
w przyszłość, prezentując prawdopodobny rozwój wydarzeń …
Zarówno „Chodząca katastrofa”, jak i
pierwszy tom historii – „Piękna katastrofa”, są niczym dwie strony tej samej
monety i jako takie stanowią spójną całość. Dlatego też mimo początkowych wątpliwości,
czy warto sięgać drugi raz po tę samą historię, zachęcam do tego wszystkich.
Dopiero spojrzenie z dwóch perspektyw pozwala bowiem w pełni ocenić związek Abby
i Travisa, a także kunszt samej pisarki, która mistrzowsko zapanowała zarówno nad
fabułą, jak i nad samymi bohaterami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz