Tytuł: Aminata. Siła miłości
Autor: Lawrence Hill
Wydawnictwo: Czarne
„Musi istnieć jakiś powód, dla którego
żyłam w tych wszystkich krainach, przetrwałam te wszystkie morskie przeprawy,
podczas gdy inni padali od kul albo zamykali powieki i siłą woli kończyli
żywot. Uniknęłam brutalnych zakończeń nawet wtedy, gdy otaczały mnie ze wszystkich
stron. Nigdy jednak nie było mi dane tulić własnych dzieci, mieszkać z nimi i
wychowywać je w sposób, w jaki przez dziesięć czy jedenaście lat wychowywali
mnie rodzice, dopóki nasze życie nie zostało rozdarte na strzępy” – autorem tych
bolesnych słów mógłby zostać każdy, kto jako dziecko został pozbawiony domu,
kto został zabrany a następnie wywieziony i sprzedany na targu niczym zwierze.
Każdy, kto został sprowadzony do roli rzeczy, którą właściciel może swobodnie dysponować.
Każdy, kogo życie i śmierć były w rękach właściciela.
Niewolnictwo istniało nieprzerwanie od
czasów starożytnych, ale dopiero rozwój techniki, możliwości przemieszczania
się na większe odległości sprawiły, że swym zasięgiem objęło niemal cały świat.
Od XV wieku szczególnym powodzeniem zaczęli cieszyć się niewolnicy murzyńscy sprowadzani
z Afryki. Wpływ na to miały miedzy innymi plantacje zakładane w Ameryce i
rosnące zapotrzebowanie na siłę roboczą, a także fakt, że przyzwyczajeni do ciężkich
warunków mieszkańcy Afryki, stanowili wytrzymały i tani w utrzymaniu zasób pracy.
Jedną z takich ofiar przemian gospodarczych i rosnącego apetytu białego człowieka,
była Meena Dee, a właściwie Aminata Diallo, takie bowiem imię nosiła w
dzieciństwie. Pierwsze dziesięć lat życia, spędzonych w wiosce Bayo w Afryce
Zachodniej, upłynęły dziewczynce na pracy, ale również na dobrej zabawie.
Otoczona miłością rodziców, została przez nich wychowana na osobę nieustannie
poszukującą wiedzy i garnącą się do nauki. Jako Bamanka i Fulanka, nie tylko
potrafiła mówić w języku tych dwóch plemion, ale znała również modlitwy
adresowane do Allaha oraz potrafiła zapisać kilka znaków. Wystarczył jeden
dzień, by przerwać jej dzieciństwo, by zmienić ją w młodą i doświadczoną przez
życie kobietę – w Meenę, niewolnicę.
Historię tej niezwykłe mieszkanki Afryki,
której rodzice i współplemieńcy zostali bestialsko zamordowani w nierównej
walce, możemy poznać dzięki powieści „Aminata. Siła miłości”. Autor, Lawrence
Hill, posługując się fikcyjną postacią tej niezwykłej kobiety, tak naprawdę
stworzył postać, przez którą przemawia tysiące niewolników. Książka jest nie
tylko wciągającą opowieścią o burzliwym życiu głównej bohaterki, ale również
protestem przeciwko zezwierzęceniu, przeciwko dyskryminacji rasowej, przeciwko
niewolnictwu. Autor, z niezwykłym wyczuciem kreśli tło społeczno-historyczne,
nie szczędząc często brutalnych szczegółów opisujących urągające człowieczeństwu
warunki w jakich niewolnicy byli przetrzymywali, a także absurdy kolejnych
rządów, których deklaracje pomocy były nic nie znaczącymi, pustymi słowami. Po książkę
powinni sięgnąć ci wszyscy, którzy pragną odpoczynku od infantylnych historii,
którzy lekturze stawiają wysokie wymagania oraz ci, których wciągnął kanadyjski
serial o tym samym tytule z Aunjanue Ellis
w roli głównej.
Mordercza droga przez Afrykę, rejs
statkiem cuchnącym śmiercią i odchodami, płynącym do Karoliny Południowej,
gdzie zostaje niewolnicą na plantacji indygowca należącej do Robinsona
Appleby`ego to zaledwie początek wędrówki wypełnionej bólem, cierpieniem, ale i
aktami wielkiej odwagi. „Gdy opuściłam dom i rozpoczęłam długą wędrówkę,
odkryłam, że na świecie istnieją ludzie, którzy mnie nie znają, nie kochają i
nie dbają o to, czy będę żyć, czy umrę” – mówi Meena, wspominając nie tylko Appleby`ego,
ale również Solomona Lindo, pod którego dachem przeżyła swe najlepsze ale i
najgorsze chwile, rodzinę Witherspoonów z Nowego Jorku, która to para
przywłaszczyła sobie jej córkę czy mieszkańców kolonii brytyjskiej, Nowej
Szkocji, w której zamiast ziemi i możliwości pracy jako wolny człowiek, na
Meenę czekał tylko ból.
Przytoczona historia, to w istocie wspomnienia
tej dzielnej kobiety, spisane w ostatnich latach jej życia. Może właśnie dzięki
zastosowaniu pierwszej osoby, przeżycia te są tak dojmujące, tak bolesne.
Plastyczny język opowieści pobudza naszą wyobraźnię, widzimy kolory Afryki,
czujemy smak dojrzałych owoców, ale również smród ludzkiego ciała i ekskrementów.
Dzięki temu „Aminata” jest jedną z tych powieści, które przykuwają nas
kajdanami do fotela, które nie pozwalają na dekoncentrację, które długo
pozostają w naszym sercu i umyśle. Choć Meena i jej losy są literacką fikcją,
to tak naprawdę opisują wydarzenia, które dotyczą tysięcy kobiet i mężczyzn,
sprowadzonych do roli bydła. Mam nadzieję, że dzięki takiej powieści, jak ta stworzona
przez Hilla, historia niewolnictwa już nigdy się nie powtórzy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz