Autor: Camilla Läckberg
Wydawnictwo: Czarna Owca
„Charaktery z natury złe nie zmieniają się” - pisał starożytny poeta grecki, a choć wielu polemizowałoby z tym stwierdzeniem, uzależniając postawy człowieka od okoliczności czy warunków, w jakich wzrastał, to wiele jest dowodów na to, że Menander miał rację. Przekonują się o tym szczególnie przedstawiciele tych zawodów, którzy z cierpieniem mają do czynienia codziennie. Pracownicy społeczni, opiekunowie w rodzinach zastępczych, lekarze czy funkcjonariusze prawa zmuszeni są nieustannie patrzeć na zło, z którym walka przypomina zmagania z Hydrą Lernejską.
Te wszystkie oblicza zła doskonale są widoczne w powieściach Camilli Läckberg, która osiągnęła mistrzostwo w nurzaniu się w ludzkim cierpieniu, ułomnościach człowieka, która pokazuje wszystkie zwyrodnienia, jakie tylko mają miejsca na ziemi. „Pogromca lwów” to kolejna już pozycja, opublikowana nakładem wydawnictwa Czarna Owca w mrocznym cyklu „Czarna seria”. Powieści autorki porównywane są do trylogii „Millennium” Stiega Larssona, choć jestem przekonana, że jest to zabieg stricte marketingowy i tak naprawdę niepotrzebny. Läckberg jest bowiem marką samą w sobie i wiedzą o tym wszyscy miłośnicy jej twórczości. Natomiast czytelnicy, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z jej kryminałami, szybko dadzą się dobrowolnie zakuć w kajdany przywiązania i uzależnią się od poszukiwania tropów i prawdziwych wersji zdarzeń, starając się przewidzieć zakończenie opowiadanych przez autorkę historii. Zdradzę, że czeka ich walka z góry przegrana, bowiem niezależnie od wysiłku, autorka i tak potrafi zaskoczyć, zaś myśli jej wędrują tyloma ścieżkami zła, że nie jesteśmy w stanie za nimi podążać. Możemy tylko zanurzać się w te wspaniałe, a jednocześnie pełne brudu, zła i okropieństw opowieści, dziwiąc się, w jak dużym stopniu „człowiek człowiekowi wilkiem / człowiek człowiekowi strykiem” …
Co wspólnego ze sobą mają: czternastoletnia Sandra, marząca o medycynie, piętnastoletnia Jennifer, planująca karierę sportową, szesnastolatka Kim, pragnąca studiować ekonomię i założyć własny biznes, krnąbrna Minna, czternastolatka wychowana przez samotną matkę oraz Victoria, wielka miłośniczka koni? Tego właśnie musi dowiedzieć się Patrik Hedström, pracownik komisariatu w Tanumshede, prowadzący dochodzenie w sprawie zaginięcia Victorii. Tylko ta nastolatka zaginęła na podległym mu terenie, ale podobny wygląd wszystkich dziewcząt oraz całkowity brak tropów pozwalają domniemywać, że sprawy te są ze sobą powiązane. Odkrycie pewnego schematu mogłoby rzucić światło na tę sprawę, ale mijają miesiące, a po dziewczynach nie ma żadnych śladów, nie ma też punktów zaczepienia. Tak sytuacja wygląda przynajmniej do chwili, kiedy w styczniowy dzień, z lasu wybiega prosto pod koła samochodu dziewczyna. Okazuje się, że jest to zaginiona Victoria. Niestety kierowca nie zdołał zapanować nad samochodem na śliskiej nawierzchni i wyminąć dziewczynę, dlatego trafia ona do szpitala z poważnymi urazami, a wkrótce umiera. Jednak nie wszystkie rany powstały wskutek zderzenia z maską samochodu – część z nich była wynikiem wcześniejszych … tortur.
Kiedy Patrik zmaga się z zagadkowym porwaniem i równie tajemniczym pojawieniem się dziewczyny, jego żona Erika Falck zagłębia się w kolejną sprawę, którą ma zamiar opisać w swojej książce. Ta poczytna dokumentalistka, zajmująca się odsłanianiem kulis największych zbrodni, tym razem pragnie przybliżyć rodzinną tragedię, która zakończyła się brutalnym morderstwem głowy rodziny. Rozmowy z oskarżoną o zabójstwo męża i osadzoną w więzieniu Lailą stają się coraz bardziej niepokojące, a w Erice rodzi się podejrzenie, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej, niż to zostało przedstawione na procesie…
Czy oba te dochodzenia – policyjne i dziennikarskie zakończą się sukcesem? Co wspólnego może mieć porwanie i okaleczenie dziewczynki ze zbrodnią sprzed dwudziestu siedmiu lat, kiedy to znaleziono młodą mężatkę, zmasakrowaną w ten sam sposób, co Victorię? Czy uda się odnaleźć pozostałe ofiary porwania? To zaledwie kilka z tysięcy pytań, które pojawiają się podczas lektury „Pogromcy lwów”. Pytań, na które niekiedy wolelibyśmy nie znać odpowiedzi, choć jednocześnie pragnienie jej uzyskania i rozwiązania zagadki zmusza nas do zagłębiania się w sprawy Patrika i Eriki.
Läckberg po raz kolejny stworzyła powieść będącą dowodem jej analitycznego umysłu i niezwykłego panowania zarówno nad skomplikowaną akcją, jak i nad całą plejadą bohaterów. Bohaterów nieoczywistych, noszących w sobie wiele odcieni szarości, wśród których każdy niemal staje się podejrzany. Z mistrzowska precyzją autorka dawkuje nam informację potrzebne do rozwoju akcji, nie zdradzając jednak niemal do samego końca, kogo możemy obarczyć winą za kolejne zbrodnie i jak naprawdę wygląda rzeczywistość. Tym samym „Pogromca lwów” staje się kolejnym dowodem na to, że Läckberg w pełni zasługuje na koronę królowej szwedzkiego kryminału!
Uwielbiam autorkę, a Pogromca lwów czeka na półce;)
OdpowiedzUsuńKażda kolejna jej książka przeraża bardziej. Chyba chodzi o świadomość, że takie zbrodnie rzeczywiście mają miejsce, że tacy zwyrodnialcy są wśród nas.
Usuń