Tytuł: Koronkowa robota
Autor: Pierre Lemaitre
Wydawnictwo: MUZA SA
„(…) Napisałem książkę o najpiękniejszej zbrodni … wcześniej popełniwszy zbrodnie z najpiękniejszych książek” - te słowa, choć makabryczne w swej wymowie, stanowią dowód na wielkość literatury. Ileż to razy w swoim życiu powielaliśmy schematy zastosowane w książkach. Ileż to razy pragnęliśmy się znaleźć na miejscu bohatera. To właśnie sugestywność powieści, pragnienie odwzorowania losów literackich postaci, nieustanne powracanie do niektórych tytułów, świadczy o ich wielkości. Chyba każdy gatunek literacki ma pewien kanon literacki, pewien zestaw pozycji chętnie czytanych, pozycji, które nie tracą nic na świeżości i aktualności. Tak też jest w przypadku kryminałów – któż z nas nie zna takich mrocznych tytułów, jak American Psycho, Milczenie owiec, Noc w bibliotece czy trylogia Millenium?
Niestety, są wśród nas jednostki, których uwielbienie do mrocznych i spływających krwią tekstów, zawierających prawdziwie detektywistyczne łamigłówki, nie kończy się na ich wielokrotnej lekturze. Są wśród nas jednostki, które w swojej zdeprawowanej, chorej psychice, mają poczucie swego rodzaju misji, motywuje ich pragnienie odtworzenia dzieła mistrzów. Czy tak właśnie dzieje się w zatrważającej, ociekającej krwią i przerażającej stopniem człowieczego wynaturzenia książce „Koronkowa robota”? Już sam tytuł, w połączeniu ze świadomością, że mamy do czynienia z makabrycznymi zbrodniami budzi niepokój, a to dopiero wstęp, równie mocny jak sugestywna okładka. Nic nie jest jednak w stanie nas przygotować na to, co tak naprawdę Pierre Lemaitre nam proponuje. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA książka sama ma szanse stać się klasykiem gatunku, bowiem stanowi interesującą kompilację wszystkich elementów, które składają się na literacki sukces.
Po raz kolejny spotykamy Camille Verhoevena, komisarza paryskiej policji, członka Brygady Kryminalnej, znanego miłośnikom kryminałów z takich pozycji, jak „Alex” i „Ofiara”. Ten oryginalny przedstawiciel władzy, słynący ze swojego niskiego wzrostu (metr czterdzieści pięć) i miłości do sztuki pięknej, tym razem będzie musiał stawić czoła godnemu siebie przeciwnikowi. Przeciwnikowi oczytanemu, który za cel postawił sobie wierne odtwarzanie scen morderstw, obecnych na kartach wielkich dzieł literackich. Nie jest to zatem miłośnik Erato czy Euterpe, bliżej mu raczej do Aresa, choć bez wątpienia powinien być uważany po prostu za psychopatycznego mordercę. Za mordercę genialnego, który nie szczędzi czasu i środków finansowych, z pietyzmem reżyserując swoje małe przedstawienia.
Mamy zatem dwie zmasakrowane kobiety, pokryte ekskrementami, z narządami wypalonymi kwasem, odciętymi głowami, ciałami częściowo odartymi ze skóry i napisem wypisanym na ścianie krwią jednej z ofiar „Wróciłem”. Ta makabryczna zbrodnia, ma swój literacki pierwowzór w jednej z kultowych powieści, podobnie zresztą, jak morderstwo popełnione kilka miesięcy wcześniej. Wówczas, na wysypisku śmieci, znaleziono przepołowione zwłoki kobiety z połamanymi kijem bejsbolowym nogami. Elementem łączącym te sprawy jest nie tylko książka, ale również odcisk palca mordercy, wykonany pieczątką z tuszem, swego rodzaju podpis zwyrodniałego mordercy. Wszystko wskazuje na to, że zbrodnie te nie są ani pierwsze, ani – co najgorsze – ostatnie. Zaczyna się szaleńczy wyścig z czasem, nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy morderca uderzy znowu.
Camille jak zwykle poświęca się sprawie bez reszty, odkrywając sposób działania mordercy oraz kolejne sprawy, których modus operandi jest zbieżny ze sposobem działania w prowadzonych przez niego śledztwach. Cierpi na tym jego ciężarna żona, dla której zupełnie nie ma czasu, choć wydawać by się mogło, że jest zaledwie o krok od wykrycia sprawcy i ten koszmar wkrótce się skończy. Tyle tylko, że sprawca jest od niego szybszy – planował przecież swoje zbrodnie miesiącami, a nawet latami. Camille drogo zapłaci za swoje poświęcenie i zaangażowanie, zapłaci tym, co dla niego najcenniejsze …
W przypadku tego typu powieści, autorzy powinni umieszczać ostrzeżenie dla osób o niskim progu odporności na okropieństwa, które w swym zezwierzęceniu może wyrządzić człowiekowi człowiek. „Koronkowa robota” to chyba najbardziej krwawa powieść autora, ale też i najlepsza. Nie ma tu miejsca na brak koncentracji, Lemaire zapewnia sobie pełną uwagę, zwodząc nas, naprowadzając na błędne tropy, zmuszając do podróży po fabułach takich pozycji, jak American Psycho, Czarna Dalia czy Roseanna. Doskonale skonstruowana akcja, przyciągający uwagę bohaterowie, plastyczny język, który przenosi nas wręcz na miejsce zbrodni – wszystko to świadczy o wielkości tej powieści. Powieści, której wróżę wieki sukces. Powieści ponadczasowej, która – mam taką nadzieję – nikogo nie zainspiruje do naśladownictwa.
Napewno bardzo dobra książka,lubię takie motywy. Polecę wam inną fantastyczną książkę,która zapiera dech w piersiach przez cały czas.
OdpowiedzUsuńSuper, zaraz zerkam na blog:-)
Usuń