Tytuł: Wieczory w Umbrii
Autor: Marlena de Blasi
Wydawnictwo: MUZA SA
„Gdyby posadzić pięć dowolnych kobiet,
gdziekolwiek, razem przy kolacji (…), to będziemy my. W życiu ważne jest to, co
robimy w tej chwili. Co robiłyśmy wczoraj, co uczynimy z resztą danego nam
życia” – pisze Marlena de Blasi, wkładając te słowa w usta jednej ze swoich bohaterek.
O wspólnotach kobiet napisano już wiele tomów, począwszy od historii zgromadzeń
opartych na wspólnej wierze, po koła gospodyń wiejskich, pielęgnujących tradycję
i przekazujących kolejnym pokoleniom ginące już umiejętności rękodzielnicze,
taneczne czy kulinarne. I choć – niestety – we współczesnym świecie, w erze pośpiechu,
elektronicznych form kontaktu, takie formy spotkań i ich idea wydaja się
odchodzić do lamusa, to są jednak miejsca, gdzie istnienie wspólnot jest
pieczołowicie pielęgnowane.
Taka sytuacja ma miejsce między innymi w
Umbrii, w okolicach małej miejscowości Orvieto. Tu właśnie, na via del Duomo,
osiedliła się na stałe pierwsza Amerykanka – Marlena de Blasi. Autorka poczytnych
powieści przybliżających nam urokliwy klimat Wenecji, Toskanii, Sycylii czy
wreszcie Orvieto, szefowa kuchni, dziennikarka i znawczyni dobrej kuchni, po
raz kolejny zaprasza nas do swojego raju, gdzie wiedzie proste życie, nie przejmując
się upływającym czasem, korkami czy zaległymi terminami. W książce „Wieczory w
Umbrii”, opublikowanej nakładem wydawnictwa MUZA SA, oddamy się czynności jedzenia,
czerpania przyjemności z tradycyjnych dań umbryjskiej kuchni i … ze wspaniałej
atmosfery. Tę zaś tworzą głównie kobiety, które spotykają się by wspólnie
gotować, rozmawiać, a niekiedy także milczeć.
De Blasi przybliża nam wspaniałą
inicjatywę, zwaną Umbryjskim Klubem Kolacji Czwartkowych – klub ten tworzą
cztery mieszkanki Umbrii, połączone dziedzictwem kultury i tradycjami. Podczas
spotkań w zmiennym gronie, oferują sobie nawzajem pociechę, koją smutki, są
gwarancją tego, iż każdy, kto ma potrzebę mówić, zostanie wysłuchany. I nawet
jeśli w ich gronie znajdą się mężczyźni, to trzon grupy stanowią niezmiennie
kobiety – silne, odważne, a przy tym obdarzone wielkim talentem kulinarnym. Miranda,
Ninuccia, Paolina i Gilda gromadzą się wraz z pozostałymi chętnymi co tydzień w
starym, kamiennym domku w górach królujących nad Orvieto, by wspólnie smakować
wyśmienitych potraw oraz toczyć dysputy, dopóki nie wypali się ostatnia ze świec
stojących na ławie.
Umbria - położenie na mapie Włoch Źródło: Wikipedia |
Zaszczytu uczestnictwa w tych prawdziwych
kulinarnych ucztach dostąpiła również sama autorka. I choć część mieszkańców miasteczka
i okolicznych wiosek traktuje ją wciąż jak obcą, stosując zasadę ograniczonego
zaufania, to właśnie Marlena przejąć ma opiekę nad domkiem i jego kuchnią,
stojąc na straży czwartkowych kolacji. Nie zostanie jednak z tym wyzwaniem
sama. Cennymi wskazówkami służyć jej będzie jak zawsze Miranda, która
wprowadziła ją niegdyś w tajniki życia w Umbrii, a teraz wspaniała
przyjaciółka. Również pozostałe kobiety czuwać będą nad przebiegiem spotkań,
wykorzystując ich organizację do wspólnej pracy i rozmowy. Usłyszymy zatem
historię związku Mirandy z Nilem, przeprowadzce Ninucci do Kalabrii, rozterkach
Paoliny związanych z ofertą małżeństwa, a także pełną goryczy opowieść o matce
Gildy, Magdalenie. Poznajemy niezwykłe życie tych (nie)zwykłych postaci, wsłuchujemy
się w pełne czaru i magii opowieści o dorastaniu, pierwszych miłościach i
zdradach, a także o codziennych sprawach, z których tak naprawdę utkane są
nasze losy. Jak mówi Gilda: „W opowiadaniu niczego nie da się przyspieszyć,
całkiem jak w przyrządzaniu kaczki”, słowa sączą się zatem leniwie, upajając nas
swoją prostotą, a jednocześnie niezwykłą głębią i barwą.
Taka jest właśnie książka Marleny de
Blasi – prosta, ale pełna uroku, na kartach której codzienne czynności i
potrawy urastają do rangi symbolu bądź cudu. Lektura nie tylko odpręża, ale
zwraca uwagę na otaczający nas świat, zmusza do refleksji, zwolnienia tempa, a także
otwarcia się na ludzi. Kto wie, być może wspaniałe potrawy (przepisy na wybrane
dania zostały dołączone do książki) i wyjątkowy klimat „Wieczorów w Umbrii”
zachęci nas do zaproszenia znajomych i wspólnego dzielenia się radością z gotowania?
Być może, takie spotkania staną się tradycją, a wówczas przekonamy się, że tak
naprawdę siła tkwi w jedności, a wokół nas jest mnóstwo interesujących ludzi. I
nigdy więcej nie zaznamy już samotności …
Już zaczęłam czytać i czuję się głodna od pierwszych stron:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie książki de Blasi, ale ta pozycja wyjątkowo pobudza apetyt!
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam czytać i bardzo mi się podobała ta opowieść! :)
OdpowiedzUsuńTak, od razu pragnie się długich wakacji, albo rzucenia wszystkiego i rozpoczęcia nowego etapu...
Usuń