Tytuł: Księga przebudzenia
Autor: Mark Nepo
Wydawnictwo: Illuminatio
„Jakże często kierując się najlepszymi
intencjami (…) studiujemy rzekę, zamiast się w niej zanurzyć. W ten sposób
możemy zgłębiać wielkie filozofie, a jednocześnie nie mówić prawdy, analizować
swoje cierpienie, ale go nie odczuwać, lub oddawać cześć świętym miejscom, nie
uświeciwszy tego, w którym sami żyjemy” – takie postępowanie sprawia, że nasze
życie przypomina wegetację. Tak naprawdę poruszamy się tylko po jego
powierzchni, nie zanurzając się, nie ryzykując, nie smakując i nie czując tego,
co poczuć powinniśmy. Konsekwencją jest brak poczucia bezpieczeństwa, który
próbujemy maskować gromadzeniem rzeczy, nabywaniem dóbr, nadmierną konsumpcją.
Wszystko, co tym sposobem zyskujemy, jest jednak złudne, wcale dzięki temu nie
stajemy się bardziej szczęśliwi.
Co zatem zrobić, żeby odzyskać równowagę
w naszym życiu? Żeby poczuć, że naprawdę
żyjemy, a nasze istnienie ma sens? Na początek warto się zatrzymać choć na
chwilę i pochylić nad książką Marka Nepo „Księga przebudzenia. Przesłania na
każdy dzień roku”. Opublikowany nakładem wydawnictwa Illuminatio poradnik, to
tak naprawdę duchowy przewodnik, który wskaże nam kierunek, w którym powinniśmy
podążać. Stanie się to jednak wówczas, kiedy otworzymy na te mądrości swoje
serce i duszę, kiedy zdecydujemy się rozpocząć pracę nad sobą samym i własnym
szczęściem.
Autor, nauczyciel, poeta, „jeden z
najwybitniejszych duchowych przewodników naszych czasów”, dzieli się z nami przemyśleniami,
zebranymi przypowieściami, a także własnymi, bolesnymi niekiedy doświadczeniami.
Każdego dnia możemy zagłębiać się w kolejne wskazówki, pokazujące nam nie tylko
jak żyć, ale jak żyć mądrze i oddychać pełną piersią. Przewodnik można
traktować jako kalendarz, odmierzający kolejne dni, a wraz z nimi odmieniający
nas samych. Można również pochłonąć książkę z wypiekami na policzkach (osobiście
polecam ten sposób), a następnie delektować się kolejnymi tekstami, za każdym
razem odkrywając w nich coś nowego i koniecznie realizując polecane przez Marka
Nepo ćwiczenia.
W prostych słowach, posługując się
licznymi przykładami z życia swojego i swoich przyjaciół, przypowieściami czy
powszechnie znanymi prawdami, autor pokazuje nam sens trwania, pokazuje rzeczywistość
odartą ze sztucznego blichtru czy fałszywych emocji. Podkreśla, jak ważne jest
podejmowanie nowych działań, nowych wyzwań, dopiero po pozbyciu się niepotrzebnego
bagażu przeszłości, uświadamia nam, ile warte jest odkrycie pierwotnego ośrodka
– „ombilicznego punktu łaski”, który jest pewną przestrzenią, wolną od wszelkich
obciążeń, oczekiwań, żalu, ambicji. Przytaczając afrykańskie przysłowie, przypominające
nam, że „rzeczy nigdy nie są aż tak złe, jakie nam się wydają, gdy znajdujemy
się w samym środku problemu”, daje nadzieje na słońce przychodzące po burzy, na
pomyślne rozwiązanie wszystkich kłopotów.
Nepo zachęca również do usuwania
przeszkód powstałych pomiędzy naszym sercem, a otoczeniem, do uważności, do
wiary w istnienie światła, Opisując walkę ze swoją chorobą, bólem, autor nakłania,
by „stać się jak ryba na dnie oceanu – nakarmić się tym, czy możemy, i wypluć
resztę”. Zauważa również, że poświęcamy mnóstwo czasu i energii, by stać się kimś
innym – lepszym, bogatszym, piękniejszym. Staramy się, by nas zauważono, uznano
za kogoś inteligentnego, mądrego, odnoszącego sukcesu. W tym dążeniu na niedoścignionym
wzorcem zapominamy, czym tak naprawdę jest pełnowartościowe życie, że nie polega
ono na uzyskaniu akceptacji innych. Tymczasem „uzależniamy wiec swój sukces, a
nawet miłość, od tego, czy ktoś nas zauważy, i dążymy do tego, by się wyróżniać”.
Takie postępowanie musi przynieść zwątpienie, rozczarowanie, poczucie porażki.
Tak naprawdę bowiem naszym celem nie powinno być zadowolenie naszego otoczenia,
ale „pełne urzeczywistnienie zdolności dostrzegania i doceniania pulsu życia”.
Wierzę, że lektura „Księgi przebudzenia”,
dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, przybliżać nas będzie do tej mądrości, że
stanie się bodźcem do tego, by inaczej spojrzeć na świat, by żyć uczciwie,
zgodnie z rytmem przyrody. Doświadczenie choroby, którą przezwyciężył autor,
pozwoliło mu inaczej spojrzeć na życie i jego sedno, mocniej doświadczać, odnaleźć
sens w samym trwaniu. Tymi spostrzeżeniami dzieli się ze swoimi czytelnikami i
warto z tych rad, drogowskazów, korzystać, by poprawić jakość swojego życia. By
uświadomić sobie, że szczęścia nie należy szukać w czynnikach zewnętrznych, ale
w sobie…
Raczej nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuń