piątek, 1 listopada 2013

Elżbieta Gros "Straszne zamczysko"

Tytuł: Straszne zamczysko
Autor: Elżbieta Gros
Wydawnictwo: Goneta.net









Duchy, strzygi, upiory i zjawy od lat współistnieją ze światem rzeczywistym, a dowodem na ich istnienie są liczne relacje świadków oraz podania i legendy przekazywane sobie przez kolejne pokolenia. Współczesny, racjonalny świat, również dostrzega tę niewyjaśnioną sferę zjawisk, tyle tylko, że próbuje wtłoczyć ją w sztywne ramy, zbadać, opisać i skatalogować. Część paranormalnych aktywności okazuje się być zwyczajnym oszustwem, bazującym na naiwności ludzi oraz odwiecznej wierze w magię, jednak są też takie przypadki, które opierają się racjonalnemu myśleniu i armii naukowców. Czy to właśnie są owe duchy czy upiory z podań?

Sprawy związane z nieziemskimi bytami wyjaśnia, a przynajmniej wyjaśnić próbuje, Elżbieta Gros w swojej powieści „Straszne zamczysko”. Wydana przez wydawnictwo Goneta.net historia pełna jest niewyjaśnionych zjawisk, cierpiętniczych jęków, które przyprawiają o dreszcze oraz morderstw – te ostatnie niestety są jak najbardziej realne. Nie można tego samego powiedzieć o dowodach, dlatego też poszukiwanie sprawcy w domu pełnym nieziemskich zjawisk i zagadek z przeszłości jest niezwykle zajmujące. Wszechobecna atmosfera grozy niczym u Edgara Allana Poe i zagadki z powieści Agathy Christie rodem, czynią książkę doskonałą propozycją na długie zimowe wieczory pod warunkiem oczywiście, że jesteśmy gotowi stawić czoła duchom.

Przenosimy się do tytułowego strasznego zamczyska, czyli starego, gotyckiego zamku we wsi Grabowo, otoczonego przez zdziczały i budzący grozę park. Miejsce to budzi lęk okolicznych mieszkańców, nie inaczej jest w przypadku przymusowych lokatorów zamku. Już od lat zarówno w okolicy, jak i w samym zamku mają miejsce dziwne zjawiska, ludzie widują tajemnicze zjawy przechadzające się w pobliżu grobowców, zaś w samym zamku rozlegają się jęki, upiorne chichoty i inne tajemnicze odgłosy. 

Dziedzic zamku, Robert Grabski, nigdy nie sądził, że przyjdzie mu zamieszkać w podupadającym zamczysku. Jednak wydarzenia ostatnich lat – tragiczna śmierć ukochanej siostry Kasi w wypadku samochodowym, wyrzeczenie się przez ojca drugiej córki – Asi, przez którą doszło do wypadku samochodowego, a także tajemnicza choroba nestora rodu i jego gwałtowna śmierć, sprowadziły go do rodzinnego domu. Jego plan szybkiej sprzedaży nieruchomości i ucieczki jak najdalej od wspomnień o upiornym miejscy niestety spalił na panewce. W dniu pogrzebu bowiem zjawia się nieznany dotąd brat właściciela zamku, a testament tym samym staje się nieważny. Zmarły nie miał bowiem prawa zapisać niemal całego majątku na rzecz Roberta i swojego małego synka z drugiego małżeństwa – Bobusia. 

Konieczny stał się tym samym ponowny podział włości oraz majtku ruchomego, dlatego też rodzina znalazła się tymczasowo w zamkowych komnatach. Nie jest to bynajmniej pobyt w luksusowych wnętrzach, bowiem zamek jest w opłakanym stanie, a na dodatek dzieją się w nim dziwne rzeczy. Pojawiają się duchy, w tym duch Zosi, małej dziewczynki z którą lubi bawić się córka Roberta. Jest też duch Mopsika, małego pieska, który jakiś czas temu zdechł bez żadnej widocznej przyczyny. To właśnie jego materialną postać widział rzekomo przed śmiercią Bobuś. Zadziwiająca śmierć chłopca, który wypadł z okna wieży, staje się początkiem skomplikowanego dochodzenia i badania historii rodu, który kryje niejedną tajemnicę. Intrygujące jest to, że owa wieża, do której dostał się chłopiec, stała od dawna zamknięta, zaś jedyną osobą, która posiadała do niej klucz, był Robert. Naturalną koleją losu staje się on głównym podejrzanym, należy jednak teraz znaleźć dowód na jego udział w tym okropnym morderstwie. 

Wkrótce okazuje się, że śmierć Bobusia to dopiero początek fali zbrodni, która przetacza się przez Grabowo. Drugą ofiarą jest matka zmarłego chłopca, Teresa. Oględziny zwłok, a także badania toksykologiczne wskazują na to, że przyczyną śmierci nie był szok wywołany utratą syna, ale … trucizna. Ona też stała się przyczyną śmierci chłopca, a upadek był tylko skutkiem zażycia śmiertelnej dawki substancji, bądź też nieudolną próbą zamaskowania przez mordercę prawdziwego narzędzia zbrodni. 

Śledztwo w tej zagadkowej sprawie prowadzi inspektor Jerzy Wolski, który mimo licznych przeszkód ze strony żywych i martwych, konsekwentnie zbliża się do rozwiązania sprawy. Kluczowe znaczenie w interpretacji faktów ma wizyta w zamkniętych od lat komnatach oraz lochach, czyli pomieszczeniach do których od lat nie było wolno nikomu wchodzić. Co znajduje się w tych tajnych komnatach? Dlaczego niektóre z nich wyglądają na zamieszkałe? Kim była tajemnicza jasnowłosa kobieta, która zostawiła list oraz jakie tajemnice kryje stara szafa? Na te wszystkie pytania odpowiada Elżbieta Gros w upiornej książce, budzącej grozę i wątpliwości co do natury zjawisk paranormalnych. 

Zabrakło mi w „Upiornym zamczysku” lekkości tekstu i płynnego przejścia pomiędzy poszczególnymi kwestiami bohaterów oraz spójności, która czyni tekst poprawny – pasjonującym. Zbędne są próby wyjaśnienia oczywistych stanów, oraz schematyczne zdania nie wnoszące nic do fabuły. Jednak te uchybienia nie przeszkadzają czytelnikowi wczuć się w mroczną atmosferę zamku. Niemal namacalne jest napięcie towarzyszące bohaterom, słyszymy również jęki i zawodzenia potępionych dusz. Właśnie ten klimat, genialnie stworzony przez autorkę, jest prawdziwą wartością tekstu i kreuje świat niematerialny, na tle którego toczy się wielowątkowe śledztwo. Czy inspektorowi uda się odnaleźć zbrodniarza zanim ten upatrzy sobie kolejną ofiarę? Niech pozostanie to zagadką do momentu, w którym czytelnik przekroczy progi strasznego zamczyska…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz