Tytuł: Suka
Autor: Katarzyna Gryga
Wydawnictwo: Studio EMKA
"[...] ty nie jesteś kobietą: ty jesteś wyzwaniem"– pisał Éric-Emmanuel Schmitt w „Tektonice uczuć”. Co jednak z kobietami, które wyzwaniem wcale być nie chcą? Które za nic mają opinie otoczenia, zarówno te pozytywne, jak i negatywne? Co z tymi kobietami, które lepiej czują się w skórze samca alfa, które same o sobie myślą w kategoriach suki i bynajmniej określenie to nie ma znaczenia pejoratywnego. Czyżby zatem adekwatne do sytuacji było stwierdzenie, że „Suka, to brzmi dumnie” ?
Niewątpliwie tak właśnie powiedziałaby bohaterka książki Katarzyny Grygi. Opublikowana przez Studio Emka „Suka”, to jeden z najlepszych przykładów, że proza polska nie tylko ma się dobrze, ale z szeregu bezbarwnych twórców wyłania się osoba, która nie tylko chce coś powiedzieć, ale robi to. A do powiedzenia ma dużo, bowiem w „Suce” odbija się cały absurd współczesnego, konsumpcyjnego świata i miałkość jednostek ludzkich, ich poglądów i zainteresowań, które ograniczają się do niezdrowej fascynacji życiem innych.
Bohaterka książki nie ma nazwiska, Suka, to jedyne imię, jakim się posługuje, choć w nim zawiera się charakterystyka całej postaci. Być może i Grygi jest sporo w Suce, ale nie tylko – swoje odbicie znajdą w niej nowoczesne kobiety, którym daleko jest od bycia „żonami przy mężu”, które nie dają się wtłoczyć w sztywne ramy zasad i norm oraz korporacyjne struktury.
Wydawać by się mogło, że portret Suki, to odzwierciedlenie typowej kobiety XXI wieku – świadomej własnej wartości, dbającej o siebie, pracującej na utrzymanie. Suka idzie jednak krok dalej – jej pozornie przerysowane zachowania tak naprawdę są oznaką charakteru, zerwaniem z obecnym w literaturze wizerunkiem bezwolnej, eterycznej istoty płci żeńskiej. Staje się ona dzięki temu wyjątkowa i choć daleko jej do bycia wzorem do naśladowania, to z tej nonszalancji i wolności wynikającej ze świadomego wyboru, można czerpać inspirację. Co więcej, Suka wymyka się nawet stereotypowi suki - autorka tak pisze o swojej bohaterce: „Można by ją nazwać suką, gdyby nie to, że sama nazwała się tym pieprzonym samcem alfa”.
Suka nie lubi reguł, nie lubi pęt, nie lubi nakazów i zakazów. Nie lubi także ludzi z ich banalnymi stwierdzeniami i fałszem, którym podszyte jest każde ich słowo. Mieszka wyłącznie z Wyżłem, do niego jedynie ma cierpliwość, może dlatego, że zwierzęta nie udają, są szczere w swoich reakcjach. Ją zaś ludzie albo kochają, albo nienawidzą i jestem przekonana, że tych drugich jest znacznie więcej.
Prawda głoszona przez Sukę boli, obnaża wszystkie słabości ludzkiej natury i skłonności do pierwotnych zachowań. Wśród niewielu osób, z którymi utrzymuje kontakt jest Jerz, czyli Jurek, przyjaciel Karol, a także dziewczyna Marianna (Suka jest biseksualna), choć do inteligencji tej ostatniej ma poważne wątpliwości. Już sam fakt, że Marianna pracuje dla Grupy HC1, której głównym źródłem dochodu jest powielanie plotek o cele brytach dyskredytuje kobietę w jej oczach i wypada jedynie zapytać, czy seks jest tak dobry, że Suka toleruje niedoszłą gwiazdeczkę Precel.tv u swojego boku.
Niechęć do ludzi i do struktur, do biurowych ploteczek o niczym i lizania tylnej części ciała przełożonemu znajduje wyraz również w zajęciu Suki – jest freelancerem, obecnie zajmuje się produkcją telewizyjną. A przynajmniej zajmowała, zanim odważnie przeciwstawiła się kolejnemu nieudacznikowi, który wyłącznie na podstawie fałszywych domysłów puścił w obieg wiadomość, że Suka nie montuje filmów samodzielnie, podważając tym samym nie tylko jej kompetencje, ale również sprowadzając do roli głupiej kobietki.
Zwolnienie staje się dla autorki okazją do ujawnienia absurdów rządzących rynkiem pracy. Maluje również obraz źle pojętej przedsiębiorczości szefów, którzy w swym zadufaniu i źle pojętej „kreatywności”, pod płaszczykiem kryzysu, dążą do zatrudnienia jak największej liczby ludzi, jak najmniejszym kosztem, nie znajdując w sobie nawet tyle przyzwoitości, aby okazać swoim „wołom roboczym” szacunek.
„Suka” to proza mocna i zapewne to wielu czytelnikom się nie spodoba. W naturze ludzkiej leży bowiem dopasowanie się do bezpiecznych ram, zaś wszystko co się wiąże ze wzrostem samoświadomości i spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość krytycznym okiem, budzi opór. Być może dlatego, że w osobach lekceważąco traktowanych przez Sukę, jawnie przez nią krytykowanych, zbyt często możemy odnaleźć siebie.
Katarzyna Gryga dobija się do naszej świadomości i nie daje o sobie zapomnieć. Nazywa rzeczy po imieniu, nie znajdziemy w powieści zbytecznych ozdobników, jej tekst jest równie sterylny, jak mieszkanie Suki, a dialogi tną powietrze niczym nóż. Wykrzyknikiem w tekście jest również grafika - doskonałe, wymowne ilustracje, których oszczędna kreska podkreśla dodatkowo buntowniczy charakter powieści. Mimo wszystko ta obcesowość z jaką zwraca się do nas autorka nie tylko nie razi, ale pobudza do myślenia i dopinguje do tego, byśmy choć raz pozbyły się ograniczającego nas pancerza i głośno zaczęły domagać się zaspokojenia swoich potrzeb. Ja zaś domagam się kolejnej książki Grygi!