Tytuł: Błękitny Manuskrypt
Autor: Sabiha Al Khemir
Wydawnictwo: LAMBOOK
Błękitny Koran to owiany legendą zabytek arabskiej kaligrafii i zagadka, której do dnia dzisiejszego nie udało się rozwiązać. Ten pochodzący z końca IX wieku bądź z początku X rękopis, pisany kuficką formą arabskiej kaligrafii uchodzi za jeden z najpiękniejszych egzemplarzy Koranu i za wzniosłe dzieło sztuki muzułmańskiej. Obecnie, rozdzielony na części Błękitny Koran, przechowywany jest w muzeach oraz licznych prywatnych kolekcjach rozpalając żądze posiadania. Czy jest jednak możliwe, aby nie był on jedynym egzemplarzem rękopisu pisanym zlotem na błękitnym tle?
Na to pytanie próbuje uzyskać odpowiedź Sabiha Al Khemir, tunezyjska pisarka i historyk sztuki. Książce „Błękitny Manuskrypt”, która ukazała się nakładem wydawnictwa LAMBOOK, daleko jednak do naukowej rozprawy. I choć po przeczytaniu opisu umieszczonego na okładce, nasuwa się podobieństwo do popularnego „Kodu Leonarda Da Vinci” Dana Browna to nie jest to też powieść akcji. Autorka zaskakuje, i to zaskakuje pozytywnie, bowiem otrzymujemy fascynującą powieść o Egipcie i jego kulturze, w której poszukiwania rękopisu Koranu odgrywają istotną, choć nie priorytetową rolę. Wartka akcja, tak typowa dla książek dotyczących poszukiwania legendarnych skarbów, została tu zastąpiona drżeniem gorącego powietrza, smakiem przesłodzonej herbaty i opowieściami snutymi w pobliżu Drzewa Życzeń. Wrażenie wzniosłości potęguje jeszcze staranne wydanie książki i twarda okładka utrzymana w konwencji niebiesko-złotym, w kolorach samego Błękitnego Koranu.
Sama fabuła jest niezwykle prosta i zainspirowana niewyjaśniona dotąd historią autentycznego manuskryptu. Autorka snuje jednak teorie na temat dwóch istniejących egzemplarzy, utworzonych na zlecenie matki kalifa Al.-Mu`izza. „Chcę, żeby ten rękopis nie przypominał żadnego innego, żeby ukazywał chwałę słowa Boga” – te słowa kobieta kieruje do Ibn al.-Warraga, nadwornego kaligrafa. Obie kopie Koranu, wyposażone w lisan, klamrę zabezpieczające manuskrypty, miały spocząć pod ziemią u boku ich kreatorów – jeden wraz ze śmiercią matki Al.-Mu`izza, drugi zaś pogrzebany ma być, kiedy odejdzie kaligraf.
Właśnie jeden z tych egzemplarzy Błękitnego Koranu chce odnaleźć ekspedycja naukowa sponsorowana przez kolekcjonerów, za wszelka cenę chcących zdobyć bezcenny rękopis. Międzynarodowa grupa archeologów z Markiem – kierownikiem projektu na czele, wyrusza na stanowisko w Wadi Hassun. To tam, wieki wcześniej, w Zielonym Pawilonie kaligraf pracował nad manuskryptem i tu spodziewają się go odnaleźć.
Odkryte fragmentu meczetu, a nawet fontanny ablucyjnej, która prawdopodobnie znajdowała się na jego dziedzińcu, a także liczne okruchy ceramiki dają nadzieje, że wyprawa zakończy się sukcesem. Czy jednak rzeczywiście?
Długie godziny pracy archeologów w palącym słońcu, różnice kulturowe pomiędzy nimi oraz pomiędzy nimi a społecznością potęgują atmosferę nierealności i zwiększają presję wywieraną na członków zespołu. Same poszukiwania stają się dla czytelnika sprawą drugorzędną, o wiele bardziej fascynując jest obserwacja ludzkich zachowań, a także zwyczajów mieszkańców, żyjących tak blisko ze śmiercią. Z upływem czasu dystans dzielący członków zespołu i mieszkańców wioski zaczyna maleć, rośnie jednak napięcie szczególnie, że grupa dokonuje wspaniałego odkrycia, które wprowadza w amok ludzi, jak szarańcza niszczących wszystko po drodze. Czy jednak wykopaliska w jakikolwiek sposób przybliżają nas do manuskryptu? Do prawdziwego Błękitnego Koranu?
„Błękitny Manuskrypt” Sabihy Al. Khemir to powieść utkana z przeszłości, gdzie współczesność przeplata się z przeszłością, a czytelnik, wprost z wykopalisk w Wadi Hassun przenosi się na dwór fatymidzkiego kalifa. Choć niekiedy lektura książki nuży, momentami pragniemy, by autorka zagłębiła się bardziej w emocje grupy czy relacje pomiędzy jej członkami, to jednak musimy zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z powieścią, której celem jest nie wzrost adrenaliny, ale zachwyt nad kulturą muzułmańską i jej dziedzictwem, zgłębianie zwyczajów i refleksja nad granicami chciwości. „Błękitny Manuskrypt” to nie komercyjny produkt stanowiący materiał dla hollywoodzkich produkcji. To raczej wspaniała powieść o odmienności, unosząca się na fali opowieści `Amm Gabera snutych pod Drzewem Życzeń.
Na to pytanie próbuje uzyskać odpowiedź Sabiha Al Khemir, tunezyjska pisarka i historyk sztuki. Książce „Błękitny Manuskrypt”, która ukazała się nakładem wydawnictwa LAMBOOK, daleko jednak do naukowej rozprawy. I choć po przeczytaniu opisu umieszczonego na okładce, nasuwa się podobieństwo do popularnego „Kodu Leonarda Da Vinci” Dana Browna to nie jest to też powieść akcji. Autorka zaskakuje, i to zaskakuje pozytywnie, bowiem otrzymujemy fascynującą powieść o Egipcie i jego kulturze, w której poszukiwania rękopisu Koranu odgrywają istotną, choć nie priorytetową rolę. Wartka akcja, tak typowa dla książek dotyczących poszukiwania legendarnych skarbów, została tu zastąpiona drżeniem gorącego powietrza, smakiem przesłodzonej herbaty i opowieściami snutymi w pobliżu Drzewa Życzeń. Wrażenie wzniosłości potęguje jeszcze staranne wydanie książki i twarda okładka utrzymana w konwencji niebiesko-złotym, w kolorach samego Błękitnego Koranu.
Sama fabuła jest niezwykle prosta i zainspirowana niewyjaśniona dotąd historią autentycznego manuskryptu. Autorka snuje jednak teorie na temat dwóch istniejących egzemplarzy, utworzonych na zlecenie matki kalifa Al.-Mu`izza. „Chcę, żeby ten rękopis nie przypominał żadnego innego, żeby ukazywał chwałę słowa Boga” – te słowa kobieta kieruje do Ibn al.-Warraga, nadwornego kaligrafa. Obie kopie Koranu, wyposażone w lisan, klamrę zabezpieczające manuskrypty, miały spocząć pod ziemią u boku ich kreatorów – jeden wraz ze śmiercią matki Al.-Mu`izza, drugi zaś pogrzebany ma być, kiedy odejdzie kaligraf.
Właśnie jeden z tych egzemplarzy Błękitnego Koranu chce odnaleźć ekspedycja naukowa sponsorowana przez kolekcjonerów, za wszelka cenę chcących zdobyć bezcenny rękopis. Międzynarodowa grupa archeologów z Markiem – kierownikiem projektu na czele, wyrusza na stanowisko w Wadi Hassun. To tam, wieki wcześniej, w Zielonym Pawilonie kaligraf pracował nad manuskryptem i tu spodziewają się go odnaleźć.
Odkryte fragmentu meczetu, a nawet fontanny ablucyjnej, która prawdopodobnie znajdowała się na jego dziedzińcu, a także liczne okruchy ceramiki dają nadzieje, że wyprawa zakończy się sukcesem. Czy jednak rzeczywiście?
Długie godziny pracy archeologów w palącym słońcu, różnice kulturowe pomiędzy nimi oraz pomiędzy nimi a społecznością potęgują atmosferę nierealności i zwiększają presję wywieraną na członków zespołu. Same poszukiwania stają się dla czytelnika sprawą drugorzędną, o wiele bardziej fascynując jest obserwacja ludzkich zachowań, a także zwyczajów mieszkańców, żyjących tak blisko ze śmiercią. Z upływem czasu dystans dzielący członków zespołu i mieszkańców wioski zaczyna maleć, rośnie jednak napięcie szczególnie, że grupa dokonuje wspaniałego odkrycia, które wprowadza w amok ludzi, jak szarańcza niszczących wszystko po drodze. Czy jednak wykopaliska w jakikolwiek sposób przybliżają nas do manuskryptu? Do prawdziwego Błękitnego Koranu?
„Błękitny Manuskrypt” Sabihy Al. Khemir to powieść utkana z przeszłości, gdzie współczesność przeplata się z przeszłością, a czytelnik, wprost z wykopalisk w Wadi Hassun przenosi się na dwór fatymidzkiego kalifa. Choć niekiedy lektura książki nuży, momentami pragniemy, by autorka zagłębiła się bardziej w emocje grupy czy relacje pomiędzy jej członkami, to jednak musimy zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z powieścią, której celem jest nie wzrost adrenaliny, ale zachwyt nad kulturą muzułmańską i jej dziedzictwem, zgłębianie zwyczajów i refleksja nad granicami chciwości. „Błękitny Manuskrypt” to nie komercyjny produkt stanowiący materiał dla hollywoodzkich produkcji. To raczej wspaniała powieść o odmienności, unosząca się na fali opowieści `Amm Gabera snutych pod Drzewem Życzeń.
Recenzja znajduje się również na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz