Tytuł: Przewrotność dobra
Autorka: Jolanta Kwiatkowska
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Za górami, za lasami, choć tak naprawdę wcale niedaleko, żyła sobie Calineczka. Mała dziewczynka, które całe życie pragnęła być dobra. Mała dziewczynka zdana tylko na siebie .. Wbrew pozorom to nie kolejna wersja bajki Andersena, ale opowieść o prozie życia, o jego brutalności i o ludziach, którzy zakładają maski. To także opowieść o dziewczynie, która grę pozorów doprowadziła do perfekcji, zostawiając czytelnika z pytaniem, czy była kiedykolwiek szczęśliwa.
Jolanta Kwiatkowska, autorka znana z takich powieści jak „Jesienny koktajl” czy „Kod emocji”, jest specjalistką od obserwacji rzeczywistości, zaś w portretowaniu ludzkich zachowań osiągnęła mistrzostwo. W jej książkach nie ma kolorowych fajerwerków, na życie nie patrzy się przez różowe okulary, zaś zakończenie nigdy nie jest oczywiste i jednoznaczne. Sięgając po kolejne pozycje możemy być pewni, że spotkamy w nich ludzi takich jak my: z problemami, dręczonych rozterkami czy dotkniętych wyjątkowym cierpieniem. Daleko autorce do snucia pesymistycznych wizji upadku społeczeństwa i wszelkich wartości – ona po prostu przelewa na papier to co widzi dookoła, bez przewiązywania brudów jedwabną kokardą, bez kamuflowania brutalnej prawdy. Nie inaczej jest w przypadku książki „Przewrotność dobra”, powieści na równi wstrząsającej co przerażającej, która zmusza nas do zastanowienia się, czy i my, w imię dobra nie przybieramy masek, czy nie interpretujemy pojęć zgodnie z źle pojętym kodeksem moralnym.
W powieści Calineczka ma na imię Dorota. Jest i Dorotka-idiotka, choć tak naprawdę to jedna i ta sama osoba, której dzieciństwo pełne było manipulacji i psychicznej przemocy. Jej nauczycielami w trudnej szkole życia byli rodzice, a także egoistyczny brat z zadatkami na psychopatę. Nie mogła trafić lepiej, bowiem przy ich boku osiągnęła mistrzostwo w byciu dobrą, uległą i skromną. Późniejsze lata stanowiły pokłosie tej edukacji, choć mimo wolności Dorotka-idiotka nie spoczęła na laurach. „Co robisz dziś, wpłynie na to, co zdarzy się jutro. To, co dla jednego dobre, dla innego może być złe (…) Musisz się nauczyć wybierać pomiędzy dużym złem i małym dobrem. Jeśli chcesz nauczyć się kierować swoim życiem, masz tylko taki wybór” – jak mantrę powtarza dorastając i przygotowując się rok po roku do odegrania swej największej roli – roli królowej.
„Chcę być dobra. Chcę dostąpić koronacji. Chce być mistrzem” – mówi, jednak zanim to nastąpi Dorota ukończy szkołę i jako chemik analityk rozpocznie pierwsza pracę. To tutaj, na deskach teatru prawdziwego życia, rozpocznie swój występ, ucząc się i dążąc do biegłości we wszystkim co robi – również w manipulacji. Opieka nad panią Eleonorą – matką swojego przełożonego, kłamstwa powtarzane dzień po dniu tak długo, że stały się niemal prawdą i gra, która Dorota prowadzi z otoczeniem stanowią środek do celu i zaledwie przystanek przed jej nieograniczonymi ambicjami. Pozy, jakie przybiera Dorota, maski jakie zakłada (wspaniałej opiekunki, siostry, pracownicy, koleżanki, a wreszcie kochanki i „żony”) sprawiają, że pogrąża się coraz bardziej, zaś granice pomiędzy dobrem a złem zacierają się, o ile istnieją racjonalne przesłanki dla określonego zachowania. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że Dorota nie wie już naprawdę kim jest i jak być sobą, zaś chęć pozbycia się czy ukarania Dorotki-idiotki jest tak dojmująca, że nie pozwala Dorocie nawiązać przyjacielskich relacji nawet z uroczą parą spotkaną podczas jednej z wycieczek. Adam i Ewa odegrają zresztą niebagatelną rolę w jej przedstawieniu, podobnie jak wszystkie napotkane osoby, które widząc w niej anioła, nie dostrzegają zepsutej duszy.
Kwiatkowska bynajmniej nie ocenia zachowania Doroty, czasami tylko sama bohaterka karci swoje alter ego za chwilę słabości. Lektura „Przewrotności dobra” nie ma na celu wydania wyroku na dziewczynę – wszak czy można karać za dobro? To raczej bodziec do filozoficznych przemyśleń i do pogrążenia się w świecie Doroty, który tak naprawdę jest światem każdego z nas. Zastosowana przez autorkę konstrukcja tekstu (mamy wreszcie prawdziwą bajkę o Calineczce), fragmenty e-maili i ich rozwinięcia potęgują jeszcze wrażenie realizmu sytuacyjnego oraz przekonanie, że świat pełen jest ludzi pokroju Doroty. Czy tak jest naprawdę? Czy dobro rzeczywiście musi być przewrotne?
Jolanta Kwiatkowska, autorka znana z takich powieści jak „Jesienny koktajl” czy „Kod emocji”, jest specjalistką od obserwacji rzeczywistości, zaś w portretowaniu ludzkich zachowań osiągnęła mistrzostwo. W jej książkach nie ma kolorowych fajerwerków, na życie nie patrzy się przez różowe okulary, zaś zakończenie nigdy nie jest oczywiste i jednoznaczne. Sięgając po kolejne pozycje możemy być pewni, że spotkamy w nich ludzi takich jak my: z problemami, dręczonych rozterkami czy dotkniętych wyjątkowym cierpieniem. Daleko autorce do snucia pesymistycznych wizji upadku społeczeństwa i wszelkich wartości – ona po prostu przelewa na papier to co widzi dookoła, bez przewiązywania brudów jedwabną kokardą, bez kamuflowania brutalnej prawdy. Nie inaczej jest w przypadku książki „Przewrotność dobra”, powieści na równi wstrząsającej co przerażającej, która zmusza nas do zastanowienia się, czy i my, w imię dobra nie przybieramy masek, czy nie interpretujemy pojęć zgodnie z źle pojętym kodeksem moralnym.
W powieści Calineczka ma na imię Dorota. Jest i Dorotka-idiotka, choć tak naprawdę to jedna i ta sama osoba, której dzieciństwo pełne było manipulacji i psychicznej przemocy. Jej nauczycielami w trudnej szkole życia byli rodzice, a także egoistyczny brat z zadatkami na psychopatę. Nie mogła trafić lepiej, bowiem przy ich boku osiągnęła mistrzostwo w byciu dobrą, uległą i skromną. Późniejsze lata stanowiły pokłosie tej edukacji, choć mimo wolności Dorotka-idiotka nie spoczęła na laurach. „Co robisz dziś, wpłynie na to, co zdarzy się jutro. To, co dla jednego dobre, dla innego może być złe (…) Musisz się nauczyć wybierać pomiędzy dużym złem i małym dobrem. Jeśli chcesz nauczyć się kierować swoim życiem, masz tylko taki wybór” – jak mantrę powtarza dorastając i przygotowując się rok po roku do odegrania swej największej roli – roli królowej.
„Chcę być dobra. Chcę dostąpić koronacji. Chce być mistrzem” – mówi, jednak zanim to nastąpi Dorota ukończy szkołę i jako chemik analityk rozpocznie pierwsza pracę. To tutaj, na deskach teatru prawdziwego życia, rozpocznie swój występ, ucząc się i dążąc do biegłości we wszystkim co robi – również w manipulacji. Opieka nad panią Eleonorą – matką swojego przełożonego, kłamstwa powtarzane dzień po dniu tak długo, że stały się niemal prawdą i gra, która Dorota prowadzi z otoczeniem stanowią środek do celu i zaledwie przystanek przed jej nieograniczonymi ambicjami. Pozy, jakie przybiera Dorota, maski jakie zakłada (wspaniałej opiekunki, siostry, pracownicy, koleżanki, a wreszcie kochanki i „żony”) sprawiają, że pogrąża się coraz bardziej, zaś granice pomiędzy dobrem a złem zacierają się, o ile istnieją racjonalne przesłanki dla określonego zachowania. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że Dorota nie wie już naprawdę kim jest i jak być sobą, zaś chęć pozbycia się czy ukarania Dorotki-idiotki jest tak dojmująca, że nie pozwala Dorocie nawiązać przyjacielskich relacji nawet z uroczą parą spotkaną podczas jednej z wycieczek. Adam i Ewa odegrają zresztą niebagatelną rolę w jej przedstawieniu, podobnie jak wszystkie napotkane osoby, które widząc w niej anioła, nie dostrzegają zepsutej duszy.
Kwiatkowska bynajmniej nie ocenia zachowania Doroty, czasami tylko sama bohaterka karci swoje alter ego za chwilę słabości. Lektura „Przewrotności dobra” nie ma na celu wydania wyroku na dziewczynę – wszak czy można karać za dobro? To raczej bodziec do filozoficznych przemyśleń i do pogrążenia się w świecie Doroty, który tak naprawdę jest światem każdego z nas. Zastosowana przez autorkę konstrukcja tekstu (mamy wreszcie prawdziwą bajkę o Calineczce), fragmenty e-maili i ich rozwinięcia potęgują jeszcze wrażenie realizmu sytuacyjnego oraz przekonanie, że świat pełen jest ludzi pokroju Doroty. Czy tak jest naprawdę? Czy dobro rzeczywiście musi być przewrotne?
Recenzja została także umieszczona na stronie Granice.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz