Tytuł: Czerwony testament
Autor: Ksawery De Montepin
Wydawnictwo: Damidos
Niektórzy ojcowie po urodzeniu córki urządzają huczne przyjęcia. Niektórzy obsypują prezentami partnerkę z wdzięczności, że obdarzyła ich tak słodką istotą, która szybko staje się „oczkiem w głowie”. Niektórzy jednak posuwają się dalej i … obdarowują wszystkie dzieci, urodzone w okolicy w tym samym dniu. Jeśli sami są majętni, a dzieci tych jest tylko sześcioro, każde z nich może liczyć na niemałą kwotę w prezencie. Tyle tylko, że dzieci dostaną ją dopiero po spełnieniu określonych warunków.
O tym, co trzeba zrobić, by wejść w posiadanie ośmiuset tysięcy franków pisze Ksawery De Montepin, robiąc to tak zajmująco, że „Czerwony Testament” to powieść nałogowo wciągająca, od której wprost nie można się oderwać, nie poznawszy przebiegu wydarzeń. Tom pierwszy historii wprowadza nas w życie intrygującego filantropa, hrabiego Filipa de Thonnerieux, posiadacza ogromnej fortuny i mężczyzny złamanego życiem. Pomimo upływu lat nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanej żony i córki Marii, w której pokładał swoje nadzieje i której narodziny uczcił tak szczodrze. Postanowienie, by wyposażyć w polisę pieniężną wszystkie dzieci mieszkające w rejonie, uszczupli jego majątek o prawie pięć milionów franków, jednak hrabia nie dba o to, stawiając jedynie kilka warunków skorzystania z daru.
W urzędzie stanu cywilnego w Paryżu zgłoszono sześcioro dzieci, które przyszły na świat w dniu narodzin Marii. Fabian de Chatelux, Rene Didier Labarre, Amadeusz Duvernay, Prosper Juliusz Boulenois, Marta Emilia Berthier i Albert Paweł Fromental – oni wszyscy otrzymają po osiągnięciu pełnoletniości zapisaną kwotę pod warunkiem przedstawienia dowodu potwierdzającego tożsamość oraz złotego medalionu. Medaliony te otrzymali rodzice obdarowanych dzieci, by przekazać je w wieku dwudziestu jeden lat samym uprawnionym. Na złotych medalach, po jednej stronie wyryte są numery porządkowe, rok i data narodzin córki hrabiego, po drugiej zaś – powtórzony numer porządkowy i trzy wyrazy. Wszystkie te medale, ułożone kolejno obok siebie, stanowić mają wskazówkę prowadzącą do miejsca, gdzie ukryte są pieniądze.
Jeśli z pewnych przyczyn nie będzie można zebrać wszystkich medalionów składając je razem, hrabia wymyślił makiaweliczne rozwiązanie – identyczne wskazówki dotyczące ukrycia skarbu umieścił w książce o tytule „Czerwony Testament. Pamiętniki Pana de Laffemes”, będącej w posiadaniu biblioteki narodowej. Tyle tylko, że tomik ten pada ofiarą tajemniczych kradzieży białych kruków przechowywanych we wszystkich bibliotekach w okolicy.
Jak w takim razie odnaleźć pieniądze hrabiego mają złoczyńcy: Pascal Saunier i Jakub Legarde, z których żaden nie jest uprawniony do otrzymania prezentu, ale dzięki kradzieży testamentu hrabiego znają warunki potrzebne do jego uzyskania? Czy jedynym wyjściem okaże się odszukanie szczęśliwych posiadaczy medalionów i ich odebranie? Jak potoczą się losy spadkobierców hrabiego i czy fakt, że z biblioteki zniknął właśnie „Czerwony Testament” jest tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności? Na te pytania odpowiedzi można szukać w powieści Ksawerego De Montepin, choć droga do prawdy nie będzie łatwa. Pascal i Jakub zrobią wszystko, by po wyjściu z więzienia wieść życie majętne, a odebranie medalionów siłą, czy przyjęcie fałszywej tożsamości i wykorzystanie biednej sieroty, nie stanowią dla nich problemu. Czytelnik zaś z rosnącym zainteresowaniem obserwować może to, w jaki sposób poszczególne wątki historii zaczynają się ze sobą splatać czyniąc historię niezwykle intrygującą.
Mimo, iż po rozpoczęciu lektury miałam za złe autorowi, że upublicznia zapisy testamentu hrabiego odbierając sprawie nutkę tajemniczości, to wkrótce przekonałam się, że wiedza o spadkobiercach niczego nie zmienia. Zagadka zaczyna się robić coraz bardziej skomplikowana, zaś jej rozwiązanie z upływem kolejnych stron wcale się nie przybliża. Dla osób lubiących atmosferę związaną z nerwowym oczekiwaniem na odkrycie skarbu, okraszonym portretami francuskiej burżuazji, „Czerwony testament” jest doskonałą propozycją. Moja niespokojna natura i pragnienie zgłębiania tego, co niewyjaśnione odnalazło w powieści przystań na dobrych kilka godzin i pewne jest, że po kolejną część sięgnę, by znów tropić medale i zagłębiać się w meandry chciwej duszy ludzkiej oraz poznawać tajemnice wielkiego majątku.
O tym, co trzeba zrobić, by wejść w posiadanie ośmiuset tysięcy franków pisze Ksawery De Montepin, robiąc to tak zajmująco, że „Czerwony Testament” to powieść nałogowo wciągająca, od której wprost nie można się oderwać, nie poznawszy przebiegu wydarzeń. Tom pierwszy historii wprowadza nas w życie intrygującego filantropa, hrabiego Filipa de Thonnerieux, posiadacza ogromnej fortuny i mężczyzny złamanego życiem. Pomimo upływu lat nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanej żony i córki Marii, w której pokładał swoje nadzieje i której narodziny uczcił tak szczodrze. Postanowienie, by wyposażyć w polisę pieniężną wszystkie dzieci mieszkające w rejonie, uszczupli jego majątek o prawie pięć milionów franków, jednak hrabia nie dba o to, stawiając jedynie kilka warunków skorzystania z daru.
W urzędzie stanu cywilnego w Paryżu zgłoszono sześcioro dzieci, które przyszły na świat w dniu narodzin Marii. Fabian de Chatelux, Rene Didier Labarre, Amadeusz Duvernay, Prosper Juliusz Boulenois, Marta Emilia Berthier i Albert Paweł Fromental – oni wszyscy otrzymają po osiągnięciu pełnoletniości zapisaną kwotę pod warunkiem przedstawienia dowodu potwierdzającego tożsamość oraz złotego medalionu. Medaliony te otrzymali rodzice obdarowanych dzieci, by przekazać je w wieku dwudziestu jeden lat samym uprawnionym. Na złotych medalach, po jednej stronie wyryte są numery porządkowe, rok i data narodzin córki hrabiego, po drugiej zaś – powtórzony numer porządkowy i trzy wyrazy. Wszystkie te medale, ułożone kolejno obok siebie, stanowić mają wskazówkę prowadzącą do miejsca, gdzie ukryte są pieniądze.
Jeśli z pewnych przyczyn nie będzie można zebrać wszystkich medalionów składając je razem, hrabia wymyślił makiaweliczne rozwiązanie – identyczne wskazówki dotyczące ukrycia skarbu umieścił w książce o tytule „Czerwony Testament. Pamiętniki Pana de Laffemes”, będącej w posiadaniu biblioteki narodowej. Tyle tylko, że tomik ten pada ofiarą tajemniczych kradzieży białych kruków przechowywanych we wszystkich bibliotekach w okolicy.
Jak w takim razie odnaleźć pieniądze hrabiego mają złoczyńcy: Pascal Saunier i Jakub Legarde, z których żaden nie jest uprawniony do otrzymania prezentu, ale dzięki kradzieży testamentu hrabiego znają warunki potrzebne do jego uzyskania? Czy jedynym wyjściem okaże się odszukanie szczęśliwych posiadaczy medalionów i ich odebranie? Jak potoczą się losy spadkobierców hrabiego i czy fakt, że z biblioteki zniknął właśnie „Czerwony Testament” jest tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności? Na te pytania odpowiedzi można szukać w powieści Ksawerego De Montepin, choć droga do prawdy nie będzie łatwa. Pascal i Jakub zrobią wszystko, by po wyjściu z więzienia wieść życie majętne, a odebranie medalionów siłą, czy przyjęcie fałszywej tożsamości i wykorzystanie biednej sieroty, nie stanowią dla nich problemu. Czytelnik zaś z rosnącym zainteresowaniem obserwować może to, w jaki sposób poszczególne wątki historii zaczynają się ze sobą splatać czyniąc historię niezwykle intrygującą.
Mimo, iż po rozpoczęciu lektury miałam za złe autorowi, że upublicznia zapisy testamentu hrabiego odbierając sprawie nutkę tajemniczości, to wkrótce przekonałam się, że wiedza o spadkobiercach niczego nie zmienia. Zagadka zaczyna się robić coraz bardziej skomplikowana, zaś jej rozwiązanie z upływem kolejnych stron wcale się nie przybliża. Dla osób lubiących atmosferę związaną z nerwowym oczekiwaniem na odkrycie skarbu, okraszonym portretami francuskiej burżuazji, „Czerwony testament” jest doskonałą propozycją. Moja niespokojna natura i pragnienie zgłębiania tego, co niewyjaśnione odnalazło w powieści przystań na dobrych kilka godzin i pewne jest, że po kolejną część sięgnę, by znów tropić medale i zagłębiać się w meandry chciwej duszy ludzkiej oraz poznawać tajemnice wielkiego majątku.
Recenzja została umieszczona także na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz