Tytuł: Miłość na wrzosowisku
Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Damidos
Czym tak naprawdę jest miłość? Czy rodzi się powoli, dojrzewając, czy może wystarczy jedno spojrzenie, jeden dotyk, aby owładnęła nasze ciała i umysły? Czy do tego, aby się rozwijała, konieczna jest obecność drugiej osoby, czy też wystarczy zaledwie jej wyobrażenie, pamięć i tęsknota?
Te pytania nasuwają się podczas lektury powieści „Miłość na wrzosowisku”, będącej kontynuacją „Pensjonatu na wrzosowisku” Anny Łajkowskiej. Odpowiedzi nie znajdziemy w lekturze, ale w naszych sercach, zaś książka może stać się inspiracją do przemyśleń, refleksji oraz bodźcem do tego, by na miłość sobie w ogóle pozwolić. Autorka, operując z wyczuciem słowem, portretuje ludzi i ich tęsknoty, rozterki, problemy dnia codziennego w taki sposób, że czujemy się z nimi emocjonalnie związani, a co więcej, sami stawiamy się na ich miejscu, rozważając kolejne kroki i życiowe wybory.
Spotykamy Basię, która po przeżyciach w krainie sióstr Brönte, postanawia ostatecznie zerwać ze swoim dotychczasowym życiem i marazmem, który ją ogarniał po przeprowadzce z Polski do Ashford. W podjęciu decyzji pomogła sytuacja zawodowa Marka oraz awans, który przypadł w udziale innej osobie oraz odszkodowanie za wypadek z psem, które wywalczył dla Basi James. Dzięki temu mogła ona zrealizować swoje wielkie marzenie i nie tylko kupić w Haworth dom, ale również otworzyć w nim kawiarenkę. Nie sądziła jednak, że taka działalność będzie wymagała takiego nakładu pracy szczególnie, że mąż pracujący jako freelancer nie jest w stanie jej pomóc.
Całe szczęście, że na miejscu jest James – jej bohater, który zafascynował ją już podczas pierwszego spotkania. Znający się na elektryce mężczyzna staje się częstym gościem w kawiarni Basi i szybko zaczyna ich łączyć coś więcej, poza sprawami zawodowymi. Równolegle z historią miłosną Basi toczy się wiele spraw, jej córki dorastają, zaś starsza, Karolina, podejmuje decyzje o wyjeździe do szkoły z internatem. Niezauważalnie, tydzień po tygodniu, rodzina się rozpada, zaś więzi rozluźniają. Zapracowana i pochłonięta romansem kobieta nie ma już czasu dla Marcina, który zaczyna spędzać coraz więcej czasu ze swoim ojcem, nie wie nawet, że młodsza córka ma chłopaka i to z poważnym problemem alkoholowym. Mimo to, trudno jest potępiać bohaterkę, której miłość do Jamesa jest tak zachłanna, a jednocześnie tak desperacka, że nasuwa się pytanie, jak mało emocjonalne musiało być dotąd jej życie, że odkrywa teraz tak wiele niezaspokojonych potrzeb.
Jednocześnie w odniesieniu do Basi nasuwa się słowo „tchórz”, bowiem wzbrania się przed podjęciem ostatecznej decyzji o rozstaniu z mężem. Romans z Jamesem nie przeszkadza jej w zbliżeniach z mężem, co więcej sytuacja mimo uciążliwości, jest dla niej na tyle komfortowa, że nie chce niczego zmieniać. To James, mimo grożącej mu utraty córki, planuje ich wspólną przyszłość, a by ułatwić kobiecie wybór, a przy okazji przemyśleć całą sytuację, decyduje się na wyjazd do Afganistanu. Czy Basia będzie walczyć o swoje szczęście? Czy zaryzykuje wszystko, by być z ukochanym, czy wybierze wygodne życie u boku męża, z którym już od dawna nie jest związana żadnymi uczuciami? A może to los podejmie decyzję za nią?
„Miłość na wrzosowisku” to książka o wiele bardziej dojrzała niż „Pensjonat na wrzosowisku”, w którym dominowała atmosfera niepewności, tymczasowości Anny Łajkowskiej, jako pisarki. Tu nie waha się zagłębiać w emocje, w zajmujący sposób maluje sylwetki bohaterów i to nie tylko rodziny Basi, ale także mieszkańców miasteczka. O ile w poprzednim tomie można było odnieść wrażenie lekkiego chaosu i wątków niekiedy niepotrzebnych, to tu wszystko układa się w spójną całość, naznaczoną zapachem kawy z kawiarni i barwami wrzosów porastających okoliczne pola. Poznajemy fascynującą historię Johna, starego antykwariusza i kobiety, za którą tęsknił całe życie, a także ciepłą i delikatną Ninę, sprzedawczynie w sklepiku z rękodziełem. Na kartach książki miasteczko tętni życiem, zaś w nas rodzi się pewność, że Basia podejmie właściwa decyzje. Czy rzeczywiście? Czy miłość musi kierować się zdrowym rozsądkiem? Czy to uczucie może usprawiedliwić krzywdę, jaką wyrządza się otoczeniu? Odpowiedzi znajdują się w naszym sercu. Tam i w książce Anny Łajkowskiej „Miłość na wrzosowisku”.
Te pytania nasuwają się podczas lektury powieści „Miłość na wrzosowisku”, będącej kontynuacją „Pensjonatu na wrzosowisku” Anny Łajkowskiej. Odpowiedzi nie znajdziemy w lekturze, ale w naszych sercach, zaś książka może stać się inspiracją do przemyśleń, refleksji oraz bodźcem do tego, by na miłość sobie w ogóle pozwolić. Autorka, operując z wyczuciem słowem, portretuje ludzi i ich tęsknoty, rozterki, problemy dnia codziennego w taki sposób, że czujemy się z nimi emocjonalnie związani, a co więcej, sami stawiamy się na ich miejscu, rozważając kolejne kroki i życiowe wybory.
Spotykamy Basię, która po przeżyciach w krainie sióstr Brönte, postanawia ostatecznie zerwać ze swoim dotychczasowym życiem i marazmem, który ją ogarniał po przeprowadzce z Polski do Ashford. W podjęciu decyzji pomogła sytuacja zawodowa Marka oraz awans, który przypadł w udziale innej osobie oraz odszkodowanie za wypadek z psem, które wywalczył dla Basi James. Dzięki temu mogła ona zrealizować swoje wielkie marzenie i nie tylko kupić w Haworth dom, ale również otworzyć w nim kawiarenkę. Nie sądziła jednak, że taka działalność będzie wymagała takiego nakładu pracy szczególnie, że mąż pracujący jako freelancer nie jest w stanie jej pomóc.
Całe szczęście, że na miejscu jest James – jej bohater, który zafascynował ją już podczas pierwszego spotkania. Znający się na elektryce mężczyzna staje się częstym gościem w kawiarni Basi i szybko zaczyna ich łączyć coś więcej, poza sprawami zawodowymi. Równolegle z historią miłosną Basi toczy się wiele spraw, jej córki dorastają, zaś starsza, Karolina, podejmuje decyzje o wyjeździe do szkoły z internatem. Niezauważalnie, tydzień po tygodniu, rodzina się rozpada, zaś więzi rozluźniają. Zapracowana i pochłonięta romansem kobieta nie ma już czasu dla Marcina, który zaczyna spędzać coraz więcej czasu ze swoim ojcem, nie wie nawet, że młodsza córka ma chłopaka i to z poważnym problemem alkoholowym. Mimo to, trudno jest potępiać bohaterkę, której miłość do Jamesa jest tak zachłanna, a jednocześnie tak desperacka, że nasuwa się pytanie, jak mało emocjonalne musiało być dotąd jej życie, że odkrywa teraz tak wiele niezaspokojonych potrzeb.
Jednocześnie w odniesieniu do Basi nasuwa się słowo „tchórz”, bowiem wzbrania się przed podjęciem ostatecznej decyzji o rozstaniu z mężem. Romans z Jamesem nie przeszkadza jej w zbliżeniach z mężem, co więcej sytuacja mimo uciążliwości, jest dla niej na tyle komfortowa, że nie chce niczego zmieniać. To James, mimo grożącej mu utraty córki, planuje ich wspólną przyszłość, a by ułatwić kobiecie wybór, a przy okazji przemyśleć całą sytuację, decyduje się na wyjazd do Afganistanu. Czy Basia będzie walczyć o swoje szczęście? Czy zaryzykuje wszystko, by być z ukochanym, czy wybierze wygodne życie u boku męża, z którym już od dawna nie jest związana żadnymi uczuciami? A może to los podejmie decyzję za nią?
„Miłość na wrzosowisku” to książka o wiele bardziej dojrzała niż „Pensjonat na wrzosowisku”, w którym dominowała atmosfera niepewności, tymczasowości Anny Łajkowskiej, jako pisarki. Tu nie waha się zagłębiać w emocje, w zajmujący sposób maluje sylwetki bohaterów i to nie tylko rodziny Basi, ale także mieszkańców miasteczka. O ile w poprzednim tomie można było odnieść wrażenie lekkiego chaosu i wątków niekiedy niepotrzebnych, to tu wszystko układa się w spójną całość, naznaczoną zapachem kawy z kawiarni i barwami wrzosów porastających okoliczne pola. Poznajemy fascynującą historię Johna, starego antykwariusza i kobiety, za którą tęsknił całe życie, a także ciepłą i delikatną Ninę, sprzedawczynie w sklepiku z rękodziełem. Na kartach książki miasteczko tętni życiem, zaś w nas rodzi się pewność, że Basia podejmie właściwa decyzje. Czy rzeczywiście? Czy miłość musi kierować się zdrowym rozsądkiem? Czy to uczucie może usprawiedliwić krzywdę, jaką wyrządza się otoczeniu? Odpowiedzi znajdują się w naszym sercu. Tam i w książce Anny Łajkowskiej „Miłość na wrzosowisku”.
Recenzja znajduje się również na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz