Tytuł: Dziewczyna na Times Square
Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Prawie każda rodzina ma swoje mniejsze lub większe sekrety, rzeczy bądź zdarzenia, które nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Konsekwencje prawdy mogą być dalekosiężne i zniszczyć wszystko to, co w tej podstawowej jednostce społecznej jest dobre. Tajemnice jednak toczą ciała niczym rak, dlatego też trzeba zrobić bilans zysków i strat, a niekiedy nawet ponieść zasłużoną karę.
Wydawałoby się, że w spokojnym, wręcz monotonnym życiu dwudziestoczteroletniej nowojorskiej studentki Lily Quinn nie ma miejsca na żadne wstrząsające sekrety. Choć jej matka ma problemy z alkoholem, zaś brat kongresmen nie raz był obiektem ataków, to jedynym problemem tej rodziny jest właśnie dziewczyna, od lat próbująca skończyć studia. Paullina Simons, autorka znanej wszystkim sagi o losach Tatiany i Aleksandra („Jeździec Miedziany”, „Tatiana i Aleksander”, „Ogród Letni”) przekonuje nas, że rzeczywistość nie zawsze jest taka, jak się wydaje. Po książkę „Dziewczyna na Times Square” sięgnęłam z obawą przed rozczarowaniem, ale też z ciekawością czy autorce uda się powtórzyć sukces poprzedniej powieści. I choć egzamin wypadł negatywnie, a mnogość wątków i chaos panujący w książce może przytłoczyć, to jednak warto oddać się lekturze chociażby po to, by w dwójnasób docenić piękno z jakim Simons opisywała dzieje Tatiany i jej ukochanego.
Lily, wiecznie borykającą się z problemami finansowymi irytującą studentkę sztuki spotykamy w niecodziennych okolicznościach – właśnie wygrała na loterii prawdziwą fortunę. Niestety , niemal w tym samym czasie, rzuca ja chłopak, zaś współlokatorka Amy znika, pozostawiając w domu wszystkie dokumenty i klucze. Rozpoczyna się śledztwo, prowadzone przez detektywa Spencera O`Malley z Wydziału Osób Zaginionych nowojorskiej policji. Mimo braku jakichkolwiek śladów i motywów policja wytrwale bada sprawę szczególnie, że pomiędzy Spencerem a Lily rodzi się prawdziwa więź. Czy jednak związek ten wytrzyma prawdę, jaką O`Malley musi ujawnić? Okazuje się bowiem, że Amy prowadziła podwójne życie i na dodatek przed laty miała romans z bratem Lily. Czy skończył się on w momencie jej zniknięcia? A może dlatego zniknęła, że kochanka kongresmena jest niechlubnym epizodem w życiu przyszłego senatora?
Lily miota się pomiędzy nienawiścią a miłością do Spencera, choć uczucia te nigdy nie są nazwane. Boleśnie odczuwa też zdradę brata i przyjaciółki, której – jak się okazuje – wcale dotąd nie znała. Ciąży jej także wygrany los na loterii i nagroda, po którą się nie chce zgłosić. Odebranie pieniędzy pozbawiłoby ją możliwości wyboru życia jakie chce wieść, a przynajmniej tak tłumaczy swoją decyzję. Pytanie tylko, czego tak naprawdę Lily chce i czego oczekuje od siebie i od świata?
Wkrótce jednak miejsce duchowych rozterek i niezdecydowania zajmie rak – ostra białaczka szpikowa, która opanowała jej ciało. Kiedy nie pomaga chemia ani żadne kuracje eksperymentalne, pozostaje jedynie przeszczep szpiku. Tu jednak czekają kolejne niespodzianki…
Paulina Simons w „Dziewczynie na Times Square” porusza tak wiele wątków, że starczyłyby one na kilka książek. Pisarka nie mogła najwyraźniej pohamować galopujących pomysłów, oferuje nam zatem romans, powieść sensacyjną, kryminał, obyczaj, a nawet dramat , a wszystko to w jednej powieści! I choć watki pozornie składają się w spójną całość, to w książce zabrakło tego nieuchwytnego pierwiastka, który pozwala na odróżnienie książki przeciętnej od wyjątkowej. „Dziewczyna na Times Square” jest niestety, ku mojemu ubolewaniu, książką przeciętną właśnie.
Wydawałoby się, że w spokojnym, wręcz monotonnym życiu dwudziestoczteroletniej nowojorskiej studentki Lily Quinn nie ma miejsca na żadne wstrząsające sekrety. Choć jej matka ma problemy z alkoholem, zaś brat kongresmen nie raz był obiektem ataków, to jedynym problemem tej rodziny jest właśnie dziewczyna, od lat próbująca skończyć studia. Paullina Simons, autorka znanej wszystkim sagi o losach Tatiany i Aleksandra („Jeździec Miedziany”, „Tatiana i Aleksander”, „Ogród Letni”) przekonuje nas, że rzeczywistość nie zawsze jest taka, jak się wydaje. Po książkę „Dziewczyna na Times Square” sięgnęłam z obawą przed rozczarowaniem, ale też z ciekawością czy autorce uda się powtórzyć sukces poprzedniej powieści. I choć egzamin wypadł negatywnie, a mnogość wątków i chaos panujący w książce może przytłoczyć, to jednak warto oddać się lekturze chociażby po to, by w dwójnasób docenić piękno z jakim Simons opisywała dzieje Tatiany i jej ukochanego.
Lily, wiecznie borykającą się z problemami finansowymi irytującą studentkę sztuki spotykamy w niecodziennych okolicznościach – właśnie wygrała na loterii prawdziwą fortunę. Niestety , niemal w tym samym czasie, rzuca ja chłopak, zaś współlokatorka Amy znika, pozostawiając w domu wszystkie dokumenty i klucze. Rozpoczyna się śledztwo, prowadzone przez detektywa Spencera O`Malley z Wydziału Osób Zaginionych nowojorskiej policji. Mimo braku jakichkolwiek śladów i motywów policja wytrwale bada sprawę szczególnie, że pomiędzy Spencerem a Lily rodzi się prawdziwa więź. Czy jednak związek ten wytrzyma prawdę, jaką O`Malley musi ujawnić? Okazuje się bowiem, że Amy prowadziła podwójne życie i na dodatek przed laty miała romans z bratem Lily. Czy skończył się on w momencie jej zniknięcia? A może dlatego zniknęła, że kochanka kongresmena jest niechlubnym epizodem w życiu przyszłego senatora?
Lily miota się pomiędzy nienawiścią a miłością do Spencera, choć uczucia te nigdy nie są nazwane. Boleśnie odczuwa też zdradę brata i przyjaciółki, której – jak się okazuje – wcale dotąd nie znała. Ciąży jej także wygrany los na loterii i nagroda, po którą się nie chce zgłosić. Odebranie pieniędzy pozbawiłoby ją możliwości wyboru życia jakie chce wieść, a przynajmniej tak tłumaczy swoją decyzję. Pytanie tylko, czego tak naprawdę Lily chce i czego oczekuje od siebie i od świata?
Wkrótce jednak miejsce duchowych rozterek i niezdecydowania zajmie rak – ostra białaczka szpikowa, która opanowała jej ciało. Kiedy nie pomaga chemia ani żadne kuracje eksperymentalne, pozostaje jedynie przeszczep szpiku. Tu jednak czekają kolejne niespodzianki…
Paulina Simons w „Dziewczynie na Times Square” porusza tak wiele wątków, że starczyłyby one na kilka książek. Pisarka nie mogła najwyraźniej pohamować galopujących pomysłów, oferuje nam zatem romans, powieść sensacyjną, kryminał, obyczaj, a nawet dramat , a wszystko to w jednej powieści! I choć watki pozornie składają się w spójną całość, to w książce zabrakło tego nieuchwytnego pierwiastka, który pozwala na odróżnienie książki przeciętnej od wyjątkowej. „Dziewczyna na Times Square” jest niestety, ku mojemu ubolewaniu, książką przeciętną właśnie.
Recenzja została umieszczona również na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz